Od razu wyłączmy poza
nawias dwa - skądinąd ogromnie interesujące - wątki Norwidowej refleksji nad
mentalnością niewolniczą[1]. Po pierwsze, nie będzie nas tu
interesować podjęte już przez Mickiewicza (żeby przypomnieć Przegląd wojska
z Dziadów części III) odsłanianie niewolniczej duszy naszych wrogów. U
Norwida wątek ten pojawił się szczególnie mocno w jego pierwszych reakcjach na
wiadomość o wybuchu powstania styczniowego, np. w wierszach Do wroga
oraz Buntowniki, czyli stronnictwo-wywrotu.
Po wtóre, pominiemy tu
temat wolności możliwej nawet w kajdanach. Znajdziemy go u Norwida choćby np. w
formie podziwu zarówno dla Apostoła Pawła, który - o czym w wierszu Dwa
męczeństwa - "pętany jak z w i e r z ę, (...) a wytrwał przy wierze, /
Że c z ł e k i e m był", jak podziwu dla Sokratesa, który "znosząc
obrażenie kajdan wytłoczone na nodze", umiał osiągnąć pełny dystans wobec
własnej niedoli, "p a n u j ą c w y r a ź n i e t y m s p o s o b e m n a
d f a t a l n o ś c i ą p o ł o ż e n i a, o w s z e m, r o s n ą c w w o l n o ś c i n i e d o p o k o n a n i a p e w n e j s i
e b i e" (Niewola. Rapsod, Do Czytelnika; 3,366)[2].
Skupmy się na
gorzkich, nieraz gniewnych, ale zawsze przenikniętych nadzieją, spostrzeżeniach
Cypriana Norwida na temat postaw niewolniczych, jakie widział on w Polakach
oraz w naszym narodowym myśleniu i postępowaniu. Trudno powiedzieć, czy Poeta
był świadom odmienności dwóch fundamentalnych w naszej europejskiej kulturze opisów
mentalności niewolniczej - greckiego i biblijnego[3]. Faktem jest, że
piętnował w Polakach zarówno postawy niewolnicze rozpoznane przez Greków, jak
te, które wydobywa Biblia. W rapsodzie Niewola obie te tradycje otrzymały
postać organicznej i nierozerwalnej całości.
Przypomnijmy
podstawowe intuicje obu tych opisów. Według Arystotelesa, "niewolnik jest
żyjącym narzędziem" (Etyka Nikomachejska,
8,11,1161b). Innymi słowy, niewolnik to taki człowiek, który swój rozum i wolę
ma poza sobą. Albo jeszcze inaczej: podstawową cechą mentalności niewolniczej
jest podatność na manipulację. Człowiek o duszy niewolniczej (Arystoteles
powiedziałby: "niewolnik z natury") to ktoś taki, kto "o tyle
tylko ma związek z rozumem, że spostrzega go u innych, ale sam go nie
posiada" (Polityka, 1,13,1254b).
Ściśle według modelu
greckiego skonstruował Norwid postać niewolnika w swoim Cezarze i
Kleopatrze. Oto jak go przedstawia jego dawny właściciel:
Przepadał za mną
człowiek ten, i potrzebował
Zawsze przepadać za
kimś (zwał się Naśladomir).
Szewc kupił go? - to
on wraz i koturn ci uszył.
Krawiec? - to on ci krawczył... wystarczyło krzyknąć
I zagrozić... Sam
tylko nie zdołał nic z siebie -
I niewolnikiem przeto
zostawał. Niekiedy,
Cudze łapiąc pojęcia,
jak rodzime brał je,
I wstydził się
twórczości własnej, i czerwienił,
Arcywygodnym
sługą będąc. Na ostatek,
Raz, gdy dwóch spotkał
panów, równie mu ponętnych,
Wybrać nie mógł... (to
jedno! Zawsze co mu brakło,
Iż w y b i e r a ć n i
e u m i a ł...) - więc na dwoje przepękł
Z umartwienia... (akt
3; 5,128).
Oprócz braku nawet
śladów oryginalności oraz całkowitej zewnątrzsterowności,
greckiego niewolnika cechuje brak godności, doraźna zaś korzyść jest dla
zniewolonego umysłu czymś ważniejszym nawet niż szacunek dla samego siebie czy
wzgląd na lojalność i przyjaźń: "niewolniczą rzeczą jest znosić spokojnie
zniewagi i nie ujmować się za swymi przyjaciółmi" (Etyka Nikomachejska, 4,5,1126a).
Z
kolei według Biblii, niewolnik to ktoś, kto nie ma własnego domu, kto w żadnym
miejscu nie jest u siebie. Podobnie jak geniusz grecki mentalność niewolniczą
rozpoznawał przede wszystkim jako podatność na manipulację, tak Biblia opisuje
ją jako wykorzenienie. Być "w domu niewoli" to znaczy nie mieć
własnego domu, ale jeszcze coś więcej: to stan wykorzenienia, niezdolność
znalezienia miejsca, gdzie się jest naprawdę u siebie. Modelowym przykładem
takiej sytuacji była niewola egipska, z którą większość Izraelitów się
pogodziła, a nawet - kiedy droga do wolności wydawała im się zbyt ciężka - za
nią tęskniła.
W Nowym Testamencie
intuicja ta doczekała się konsekwentnego zuniwersalizowania: "Niewolnik
nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was
wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni" (J 8,35n). Być wolnym to
odnajdywać się w całym tym Bożym świecie jak naprawdę u siebie, jak w swoim
domu. Być wolnym to zarazem przyczyniać się do tego, ażeby inni ludzie mogli
odnaleźć się w tym Bożym świecie jak u siebie. Przedstawieni w Biblii, a zwłaszcza
w Ewangelii, ludzie o mentalności niewolniczej to egoiści, którzy chcieliby
siebie mierzyć inną miarą niż swoich bliźnich (Mt 18,23-35), którzy swoją
korzyść stawiają ponad sprawiedliwością (Mt 21,33-39), a dobro czynią tylko z
musu (Mt 24,45-51). W przeciwieństwie do nich, ludzie wolni to ludzie
"ożywieni miłością" (Ga 5,13) i szukający prawdy, która wyzwala (J
8,32).
Przedstawieni w Biblii
ludzie o duszy niewolnika nieraz nie zdają sobie sprawy z tego, że są
niewolnikami. Duchowo niewolnikiem może być bowiem nawet władca (Koh 10,16; Prz 30,22; Lm 5,8), a
nawet chrześcijanie: jeśli "wolność głoszą, a sami są niewolnikami
zepsucia" (2 P 2,19; por. Ga 5,13). Takiego właśnie niewolnika, jednym
ruchem pióra, przedstawia Norwid satyrycznie w Rzeczy o wolności słowa,
X (3,591):
Tamten powiada:
"Wolność?" - ale ruchem nogi
Łańcuch kryje, co
wlecze się mu u podłogi
2. Dwa założenia
obecne są w refleksji Norwida co najmniej domyślnie, ilekroć zastanawia się on
nad przejawami ducha niewolniczego w naszym polskim społeczeństwie. Po
pierwsze, Poeta nie ma wątpliwości co do tego, że - nie negując ani nie
pomniejszając winy zaborców - my sami jesteśmy winni zarówno temu, że
znaleźliśmy się w niewoli, jak temu, że ciągle nie udaje nam się z niej
wyzwolić. I drugie założenie, które rzutuje na całą jego refleksję na nasz
temat: Nie ma niewoli tak absolutnej, żeby nie udało się w niej znaleźć jakichś
przestrzeni wolności, ani tak beznadziejnej, żeby wolno było zaniechać dążeń do
odzyskania wolności.
"Biada
zwyciężonym! - pisze Norwid już w roku 1850 w liście do Adama Czartoryskiego -
bo już s i e b i e z w y c i ę ż a ć nie umieją - niewola sączy jad
niestety!" (8,94). Innymi słowy: w ślad za klęską polityczną przychodzą
zazwyczaj, a w każdym razie przyjść mogą, z winy samych zwyciężonych rozkładowe
procesy, sprowadzające klęskę duchową, zapewne znacznie groźniejszą.
Ów jad niewoli może
się przejawiać np. lękiem przed głoszeniem całej prawdy oraz zgodą na
zabrudzenie prawdy jakąś nieprawdą na temat naszej polskiej sytuacji, ażeby w
ten sposób coś dla sprawy polskiej zyskać. To właśnie bardzo oburzyło Poetę w
wydanej (1857) anonimowo broszurze Dionizji Poniatowskiej pt. Polska i
panslawizm. Taka zalękniona miłość ojczyzny przyczynia się tylko do jej
śmierci: "Za mord proroczego słowa, za grzech przeciw duchowi dobremu giną
społeczeństwa!... Z a s p r z e d a w a n i e p r a w d y ś r o d k o w i u z e
w n ę t r z n i a n i a j e j... za nieuszanowanie młodości pokoleń
popisywanych w niekonsekwencje uprzedzeń własnych. Z a H e r o d y z m"[4].
Zresztą ten rodzaj służenia sprawie polskiej jest całkowicie nieskuteczny, tacy
miłośnicy ojczyzny są tylko "miedzią brząkającą"[5] (...) Niewolniki!..." (7,189).
"(...) nie
rozebrały i nie rozbierają Polski mnogie bataliony zaborców, jedno raczej: u p
i j a n i e s i ę n i e o ś w i e c o n y m p a t r i o t y z m e m - i b r a k
i e m o d w a g i c y w i l n e j" - pisze Norwid dwanaście lat później w
liście do Józefa Bohdana Zaleskiego (9,399). Jedną z szczególnie gniewających
Poetę cech owego nieoświeconego patriotyzmu jest brak dbałości o własną
tożsamość narodową. Norwid nie może pojąć, jak kolejne pokolenia Polaków mogły
dopuścić do trwałej dyskryminacji monumentalnego dzieła Jana Długosza w naszej
pamięci narodowej. "To jest ten sam naród, który (...) - wylewa Poeta
swoje oburzenie w liście do Karola Ruprechta z 2 stycznia 1871 (9,472) - p r z
e z p ó ł t y s i ą c a l a t, wolał nie mieć historii, aniżeli publikować
historyka, <który starannie prawdę wypowiedział>. (...) To nie traf
wyjątkowy, ale kolosalny pomnik głębokiego fałszu, który do dziś trwa i tak
samo czynny jest, a za który w Chrześcijaństwie nie tylko że narody idą w
niewolę, lecz idą... słusznie".
Zarazem Poeta przez
całe swoje życie był głęboko przeświadczony, iż żadna niewola nie jest naprawdę
absolutna ani całkowicie beznadziejna. "Ręka, która przyciska obszar kraju
naszego - pisał w Listach o emigracji (1849), II - nie rozrosła się
nigdy tak szeroko, ani rozrość może kiedykolwiek, by
przykryła cieniem niejawności wszystkie Polski oblicze. / Zawsze będzie k l i n
między palcami ręki onej, którym się słońca blask przeciśnie. / Tym sposobem
uczy nas Opatrzność uszanowania woli dobrej i dorabiania się na małym"
(7,22).
Tego właśnie
mentalność niewolnicza nie rozumie. Nie rozumie tego, że dobra, ani wolności,
ani prawdy nie da się na tym Bożym świecie zagasić całkowicie. Toteż bierność i
beznadzieja są to przyrodzone cechy duszy zniewolonej, które uniemożliwiają
niewolnikom dążenie do wolności. Są to jednak pęta, jakie niewolnicy sami na
siebie nakładają, zapominając o tym, że sam Bóg powołał nas wszystkich do
wolności[6].
Przejmująco konkretny przykład spięcia beznadziei z nadzieją podaje
Norwid w liście do Joanny Kuczyńskiej z lipca 1865: Byronowi postawiłbym pomnik
"tam, gdzie skoro zawaliło się rusztowanie i przyodziało ruiną Greków
pracujących, a innych ciężko poraniło, uwiadomiony o tym Byron posłał doktorów
swych, a sam na koniu wpadł i kazał Grekom kopać... i żaden nie kopał, bo z w ą
t p i l i o wygrzebaniu przywalonych... i zsiadł Lord z konia a wziąwszy
łopatę, kopał... i żaden Grek nie przyszedł mu w pomoc, bo naród z - n i k c z
e m n i o n y b y ł n i e w o l ą i w i a r ę t r a c i ł... i rzuciwszy Byron
łopatę, wziął pejcz w rękę i poszedł b i ć p o k a r k a c h, a b y k o p a l
i. / Mówię że tam postawiłbym pomnik - mówię, co to jest kochać upadłych i
marnych (...)" - (9,174).
3.
Pokuśmy się o sporządzenie prowizorycznej i na pewno niepełnej listy cech
mentalności niewolniczej, jakie Cyprian Norwid demaskował w swoich rodakach
właściwie przez cały czas swego twórczego życia.
Niekiedy nawet widział
Norwid Polaków jako - żeby użyć terminologii Arystotelesa - żyjące narzędzia,
jako idealnie realizujących treść arystotelesowskiej definicji niewolnika.
"Pod Sadową - zauważa z bólem w liście do Józefa Bohdana Zaleskiego (1869)
- głównie wygrali P o l a c y (hułany
poznańskie), b i j ą c s i ę i m o r d u j ą c z Polakami (hułanami
galicyjskimi)". I komentuje ten tragiczny dowód naszego zniewolenia
zdaniem zapisanym majuskułami: "BYŁO TO NIEDŁUGO PO POWSTANIU..."
(9,399).
Niewolnik swoją wolę i
rozum ma poza sobą - mówili starożytni Grecy. Ta cecha Polaków - że zamiast
odwagi cywilnej i odwagi myślenia charakteryzuje nas zuchwalstwo i
naśladownictwo[7], że Polska tak często
zasługuje sobie na miano "lokaja opinii"[8] - bolała Norwida
szczególnie i nieraz do niej wracał.
Niewolnik - powiada
Ewangelia - to ktoś, kto nie zna prawdy ani jej sobie nie ceni.
"<Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi> - mówi Jan
Ewangelista"[9].
Dotykamy tematu, który był dla Cypriana Norwida wyjątkowo bolesny - że nas,
Polaków, cechuje zdumiewający brak zainteresowania dla prawdy, i ani o
znanej nam prawdzie nie umiemy informować innych, ani sami nie mamy zrozumienia
dla twórczej myśli.
Bo cóż z tego - pyta
dramatycznie Autor Zwolona - że wydaliśmy
Kopernika, skoro nie umiemy dopilnować prawdy o jego polskości? "(...) nie
dość prawdy się dorobić, trzeba ją jeszcze obrobić, i obronić, i piersiami
zastawić, i pieczęć swą położyć jej na piersiach. Bo jak się o to nie dba - to
potem członek narodu nie dba o wioskę swą i Żyd ją bierze - a chłop nie dba o
czas swój - życie - pracę - grzbiet i kości - i jest z tego NIEWOLA" - pisze
w liście do Józefa Bohdana Zaleskiego z 10 maja 1851 (8,133).
Tak samo nie umiemy troszczyć się o to, żeby Europa miała dostateczną
wiedzę zarówno o doznawanych przez nas krzywdach, jak o ofiarach poniesionych
dla dobra całej wspólnoty narodów. "Trwam silnie w pojęciu - pisze Norwid
do Józefa Ignacego Kraszewskiego wkrótce po wybuchu powstania styczniowego - że
równocześnie d o p o w s t a n i a m i e c z e m trzeba p o w s t a n i a s i ł
ą m y ś l i (...) z e w n ę t r z n i e, od myśli polskiej do Europy, trzeba
periodycznego wykazu tego wszystkiego, co dla Europy, co w Europie obcowanie
żywotności polskiej sprawuje. To są sińce po kajdanach i niewoli-owoce, że
zapomina się, o ile musimy całej Europie, całej Ludzkości d a w a ć z s i e b i
e i dajemy (!) - ale nigdy, nigdzie, nikt rachunków tego współdziałania nie
prowadzi, nie uwidomia - i zamienia nas inteligencja
nasza na jakąś ofiarę-niemą, na jakąś r a s ę nieszczęśliwą, wyglądającą j a k
i e g o ś t r y u m f u o s t a t e c z n e g o, KTÓREGO NIGDZIE, NIGDY, NIKT
ŻYWY ZA WARUNEK PRACY NIE KŁADZIE!!" (9,91n).
Cechuje nas, Polaków
niewiarygodna wręcz asymetria między myślą i czynem. "C h c e s z w
i e d z i e ć, d l a c z e g o n i c l o g i c z n e g o n i e m a i b y ć n i
e m o ż e? Dlatego, że na całym globie nigdzie Inteligencja nie jest więcej
uzależnioną i więcej poniżoną, jak w Polsce. / Wszyscy ludzie umysłowo
pracujący są klienty, rezydenty,
guwernery... bez ustalonych położeń, i inicjatywa ich
jest albo nijaka, albo paroksyzmowa - anormalna! / Cały mózg Polski od wieku
przeszło nie jest umieszczony na tej wyżynie formy człowieka zbiorowego, gdzie
mózg bywa, ale w pośladkowych nizinach i czaszce wręcz przeciwnych. Nic więc
logicznego być nie może - a że historia nie cierpi próżni, więc zapełnia ten
rozstęp p r z y p a d k a m i, t r a f a m i, a k c y d e n s a m i, n i e s z
c z ę ś c i a m i co piętnaście lat"[10].
Jesteśmy narodem - podejmuje Norwid tę samą myśl pod koniec 1864 roku
w liście do Augusta Cieszkowskiego -w którym e n e r g i a liczy 87 generałów i
2530 pułkowników i oficerów niższych stopni, ale w którym księgarzy-nakładców
jest dwóch - moralistów z e r o - filozof jeden i czytających a kupujących
książki 80 000- słowem, gdzie e n e r g i a wyprzedza zawsze I n t e l i g e n
c j ę - i co pokolenie jest rzeź" (9,150).
Trzeba zaś przyznać,
że już na długo przed wybuchem powstania styczniowego wołał o przywrócenie
właściwych proporcji między myślą i czynem. "(...) czyn bez myśli, idei i
prawdy jest niewolą albo służalstwem. (...) Poszukuj usilnie, skąd pomoc dla
rzeczy publicznej i skąd niewola"[11].
Niedostatek myślenia - chcemy czy nie chcemy - sprowadza zniewolenie:
Gdziekolwiek bądź
wewnętrzne słowo ucierpiało,
Szedł potwór, który
wietrzył, aż utyje ciało;
Szła hijena n i e w o l i...
W Rzeczy o wolności
słowa, powtarza się to sformułowanie dwukrotnie[12].
Zniewolenie jest
również ceną, jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w
jej głoszeniu. W cytowanym przed chwilą utworze Norwid tak o tym pisze:
Jak? chcecie, by się W
o l n o ś ć - s ł o w a rozszerzyła...
Jeśli i te wyrocznie,
które prawdy głoszą,
Niewysłowione w
sercach niewole ponoszą."[13]
Odwagę w głoszeniu
prawdy niektórzy chcieliby zastąpić przemyślnością w jej przemycaniu, albo jej
łagodzeniem, braniem "Ewangelii przez rękawiczkę". Norwid brzydzi się
taką postawą, świadczy ona o duchowym zniewoleniu. Marchew czy rzepa, kiedy
wystruga się z nich coś wymyślnego, nie przestają przecież być marchwią czy
rzepą. Poeta nie zamierza też dosypywać soli do cukierków, dlatego że ludzie
potrzebnej im soli bez tego podstępu nie przyjmą. "Niewolnicy tak czynią i
czynili - i czynili tak niewolnicy starożytni, w powiastek formie mimochodem
podrzucając rzecz sumienia Panu swojemu. (...) O n i g o t o w i b y D e k a l
o g u M o j ż e s z o w e g o i D w u n a s t u T a b l i c r z y m s k i c h n
a u c z a ć w r o m a n s a c h, a E z e c h i e l a n a f o r t e p i a n i n
a n u t ę <T r z e c i e g o m a j a>! Zniewieścieli i niewolnicy
są!"[14]
Zresztą taka
niewolnicza małoduszność nie popłaca nawet z czysto doczesnego i materialnego
punktu widzenia. Zdaniem Norwida, wieczny kryzys ekonomiczny prasy polskiej
bierze się z tego właśnie lęku przed prawdą: "(...) żadne pismo polskie
nie utrzyma się d l a b r a k u p i e n i ę d z y, t o j e s t d l a t e g o, i
ż w s z y s t k i e p i s m a p o l s k i e z a t r z y m u j ą p r a w d ę.
Ani jednego nie ma, które by, nie powiem już: odpowiedziało, ale zapytało
przynajmniej: co jest człowiek? co jest życie? co jest czas? co jest praca? co
jest pieniądz? co jest wyższość? co jest ład? co jest jawność --- z a t r a c a
j ą S e r i o ! !"[15].
Wśród innych
zauważanych przez Poetę cech postawy niewolniczej należy wymienić brak
szacunku dla siebie samego. To z tego właśnie powodu Norwida bardzo
oburzyła reakcja Emigracji na carską amnestię z roku 1856. Car nie zdobył się
wówczas wobec polskich powstańców na amnestię powszechną, ale oferował ją
poszczególnym osobom, "tak jakby zbiegłym niewolnikom jako rzecz należącym
do panów". Poetę ogromnie zabolało to, że wielu emigrantów mimo to
amnestię przyjęło. "Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą - daj
im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami"[16].
Na końcu tego
niekompletnego opisu mentalności niewolniczej wymieńmy nienawiść.
Przejmujące strofy na ten temat znajdują się w napisanym w okresie powstania
styczniowego rapsodzie Fulminant, XI. Właśnie
nienawiść oraz lekceważenie prawdy to główne przyczyny tego, że nie staramy się
o to, by mieć przyjaciół wśród Rosjan: "T y l k o w o l n i l u d z i e, t
y l k o c i, c o n i e s ą o d k o l e b k i n a p i ę t n o w a n i j a k o
NIEWOLNICY, w i e d z ą o t y m, ż e g r a n i c z ą c z R o s j ą t r z e b a
w n i e j m i e ć s w ą PARTIĘ"[17].
4. Pragnę się jeszcze
wytłumaczyć, dlaczego w tej próbie rekonstrukcji poglądów Norwida na temat
mentalności niewolniczej, jaką my, Polacy, musimy przezwyciężać, prawie nie
pojawił się niezwykle głęboki rapsod Niewola, i ani razu nie pojawiła
się nosząca ten sam tytuł druga strona Pieśni społecznej.
Otóż oba te utwory
odczytuję jako głęboko teologiczne, poniekąd transcendentne wobec problematyki
polityczno-społecznej, której tutaj poświęciłem główną uwagę. Lekko i zwiewnie
napisana druga część Pieśni społecznej głosi tezę, że w gruncie rzeczy
każdy z nas stanowi mieszankę człowieka wolnego i niewolnika - ale jest to
sytuacja, która się destyluje bądź w stronę większej (a w końcu - pełnej)
wolności, bądź w stronę całkowitej niewoli. Tekst kończy się krzepiącą
nadzieją, "iż C a r s t w o d o n i e w o l i p ó j d z i e w P o l s c e
- w o l n e j".
Z kolei rapsod Niewola
i jego trzy pytania - "co niewola?", "skąd niewola?",
"trumienne pokąd już dźwignięte wieko?" - to w gruncie rzeczy
teologiczny opis drogi do zmartwychwstania. To z tego utworu pochodzą tak
często powtarzane definicje wolności i niewoli: "Bo wolność... j e s t t o c e l e m p r z e t r a w i e n i e / D o c z e s n e j
f o r m y"; "N i e w o l a - j e s t t o f
o r m y p o s t a w i e n i e / n a m i e j s c e c e l u". Toteż
zrozumiałe, że tyle w tym rapsodzie medytacji na temat przeduchawiania
ciała oraz podejmowania tego krzyża, który jest drogą do zmartwychwstania.
Ale w tej właśnie
perspektywie dostrzega Cyprian Norwid najbardziej skuteczne zabezpieczenie
przed mentalnością niewolniczą:
(...) N a r ó d, C a r
s t w e m kryty,
Choć najbezbożniej przyrwany w
korzeniu,
Będzie się przez grób
wydzierał w błękity,
Tak - jeszcze w sobie
on z R z e c z - p o s p o l i t e j
(Która nie cierpi f o
r m) i z f o r m się składa,
A te niż władną nim,
on nimi włada -
[1]
Sporym ułatwieniem w pracy nad tym tematem był dla mnie wydany przez Pracownię
Słownika Języka Cypriana Norwida zeszyt tematyczny: Tomasz Korpysz
i Jadwiga Puzynina, Wolność i niewola w pismach Cypriana Norwida,
Warszawa 1998.
[2]
Wszystkie dwuliczbowe odnośniki wskazują tu na: Cyprian Norwid, Pisma
wszystkie, wyd. Juliusz W. Gomulicki, t.1-11, Warszawa 1971-1976. Liczba
pierwsza wskazuje na tom, druga - na stronę, gdzie znajduje się dany tekst.
[3]
Por. Jacek Salij, Dwa opisy mentalności
niewolniczej, Arcana 1997 nr 15 s.142-146.
[4]
Herodyzmem nazywa tu Poeta zatruwanie i zabijanie
dusz dziecięcych tym naszym pomieszaniem prawdy, półprawdy i nieprawdy. Bo,
owszem, prawdę napisała autorka owej broszury: "<Ani dla jednostek, ani
dla narodów nie istnieje nigdy konieczność czynienia źle>. / Ale jeżeli
ludzie dojrzali, np. w 50 roku życia mogą się jeszcze o to głośno spierać,
owszem, nieświadomi są wszechsubtelności tegoż
apoftegmatu... c o t e ż p r z e z t o c z y n i s i ę d l a m a j ą c y c h p
o d o w ą p o r ę l a t 1 0?..." (O broszurze "Polska i
panslawizm"; 7,189).
[5]
Por. 1 Kor 13,1.
[6]
Por. autointerpretację dramatu Zwolon z listu
do Teofila Lenartowicza (1850): "Z - w o l o n (zwolony)
- trzeba być z-wolonym z myślą Przedwiecznego pierw,
aby być w y z w o l o n y m z przeciw-myśli Bożej - z n i e w o l i -
postać ta, w pielgrzymiej szacie tu i owdzie przechodząca w dramacie, a u góry
w sklepieniu firmamentu uczepiona i zawieszona, to jest Polski - dziś z-wolającej się z wolą Bożą, niezadługo z-wolonej,
a następnie i wy-z-wolonej - myśl" (8,101).
[7]
"Kto inny założyłby jawne towarzystwo mające na celu u s z a n o w a n i e
l u d z i, a które okazałoby, że Słowianin może coś początkować i tworzyć.
Atoli tam wątpię o odwadze cywilnej i o odwadze myślenia! -wierzę raczej w z u
c h w a l s t w o i n a ś l a d o w n i c t w o, tj. - w niewolę" - List z
15 września 1875 pisany jednokierunkowo do Mariana Sokołowskiego (10,55). Trudno
nie zauważyć, że piszący te słowa jest zraniony opinią - wówczas zapewne w
zachodniej Europie popularną - jakoby z góry należało wykluczyć, "że
Słowianin może coś początkować i tworzyć".
[8]
List do Józefa Bohdana Zaleskiego z 10 maja 1851 (8,133).
[9]
List do Mariana Sokołowskiego z 27 lutego 1861 (8,440).
[10]
List do Mariana Sokołowskiego z 27 stycznia 1864 (9,125).
[11]
List do Mariana Sokołowskiego z 27 lutego 1861 (8,440).
[12]
VII i VIII (3,581 i 583).
[13]
X (3,591).
[14]
List do Łucji Rautenstrauchowej, styczeń-luty 1868
(9,342n)
[15]
List do Mariana Sokołowskiego z 02 sierpnia 1865 (9,184).
[16]
List do Michała Kleczkowskiego z września 1856 (8,290). Zauważmy, że dziesięć
lat później po metaforę tę sięgnął Poeta w swoim tekście pt. Do Spartakusa:
"O! niewolnicy, o! ilotowie smętni: zaiste,
gdyby któremu z was skrzydła Cherubinowe zarosły w ramiona... poszlibyście
skrzydłami tymi ulice zamiatać. Albowiem ktokolwiek jest niewolnikiem, ten
niewolnikiem pozostawa, choćby siedemkroć uskrzydliła
go ludzkości prawda, jej przyszłość i cel" (6,640).
[17]
List do Karola Ruprechta z września 1963 (9,106).