Artykuł
Wytyczne polskiej polityki zagranicznej

Piękne dni Benedettiego

 

Nikt już chyba dziś nie przeczy Rzeczpospolitej Polskiej wyjątkowo korzystnej sytuacji międzynarodowej. To, o czym jednak często się zapomina, stanowi niestety najważniejszą część zagadnienia. Chcę mówić o pytaniu, czy ta korzystna konstelacja jest czymś trwałym, czy tylko czymś przelotnym?

Zdarza się bowiem niekiedy, a nawet bardzo często, iż państwo znajdujące się w znakomitej sytuacji międzynarodowej i grające rolę arbitra Europy, w ciągu kilku lat schodzi do roli znacznie mniej przyjemnej. Dopóki konflikt między Austrią a Niemcami znajdował się w stanie zaognionym, sytuacja Francji Napoleona III[1] była decydującą i bardzo korzystną. Ekspansja Prus i ekspansja Włoch kierowała się przeciw Austrii, Napoleon III był arbitrem Europy. Wówczas to Bismarck[2] obiecywał złote góry cesarzowi w Biarritz, von der Goltz[3] w Paryż, przesadzał się w grzecznościach z Ryszardem Metternichem[4]. Jeszcze po Sadowie[5] – Benedetti[6] doganiał Bismarcka w Zwittau i zamieszkiwał z nim razem w zwykłej chałupie poczmistrza. „Tylko niedołęstwo naszej policji politycznej – miał kiedyś później napisać Bismarck – pozwoliło Benedettiemu dogonić mnie w Zwittau”. Ta wzmianka, dodaje wielki historyk francuski de La Gorce[7], to samochwalstwo i anachronizm. „Jeszcze nie wybiła godzina, w której Bismarck mógł nie przyjmować Benedettiego”. Asystował on wówczas w najtajniejszych radach wojennych. Na jego polecenie wysyłano Lefebre’a z propozycjami rozejmu do Wiednia… Cztery lata później król Wilhelm[8] miał przez Radziwiłła[9] powiedzieć temuż Benedettiemu, iż nie ma mu nic do zakomunikowania. Sytuacja się zmieniła. Konflikt niemiecko-austriacki należał do przeszłości.

Zresztą i dużo bliżej możemy znaleźć przykłady równie nagłych i równie nieprzyjemnych przewrotów. Niewątpliwie kierownicy naszej opinii zyskaliby dużo na dokładniejszej znajomości dziejów Polski w XVIII wieku. Dowiedzieliby się z nich, że konflikty zachodnich i wschodnich naszych sąsiadów, czy to wielki spór z 1719 roku, czy to wojny z lat czterdziestych, lat pięćdziesiątych i lat dziewięćdziesiątych, stwarzały znakomite dla nas konstelacje, niestety jednak niebywale szybko mijające. Spór niemiecko-rosyjski nie jest czymś nowym, nie jest wynalazkiem XX ani XIX wieku. Raczej w wieku XVIII powinniśmy szukać analogii do sytuacji dzisiejszej i tam szukać potwierdzenia dla wiary w długotrwałość korzystnych dla Polski warunków. Nie należałoby zapominać, iż polityka jest sztuką przewidywania.

W poniższych rozważaniach nie będziemy zajmować się polską polityką zagraniczną. Uwagi nasze postaramy się skupić na panujących w opinii prądach i na sile argumentów stojących za nimi. Dalekie cele, a nawet i liczne aktualne pociągnięcia kierowników naszych spraw zagranicznych są bowiem zbyt mało znane i – słusznie zresztą – zbyt mało komunikowane ogółowi, aby się można było nad nimi rozwodzić. Co jest jednak zupełnie dobrze znane, i co musi tak czy inaczej wpłynąć na wypadki, to ogólne nastawienie naszej opinii publicznej do zagadnień polityki międzynarodowej. Zastanowić się nad pytaniem, w jakiej mierze kierownicy naszej opinii usiłują przewidzieć nadchodzące wypadki, w jakiej mierze toną w oficjalnym optymizmie i w jakiej wreszcie przewidują je trafnie, oto cel, który będziemy próbowali osiągnąć w poniższym artykule.

 

Dyktator ducha

 

Jeżeli poddamy umysłowość współczesnego, interesującego się polityką Polaka analizie, dostrzeżemy w niej, odnośnie do polityki zagranicznej, dwa warianty, dwa kolejne pokłady optymizmu.

Na skutek sukcesów międzynarodowych osiągniętych przez Rzeczpospolitą w ostatnim roku, przeciętny publicysta i czytelnik polski wierzy, iż:

Albo:

Stosunki polsko-rosyjskie ułożyły się już na stałe, stosunki polsko-niemieckie również ułożą się dobrze. Niemcy pogodzą się z obecnymi granicami. Polska nawiąże definitywnie „pokojowe stosunki” z oboma sąsiadami.

Albo:

Stosunki polsko-rosyjskie ułożyły się już na stałe i będą zawsze dobre. Stosunki natomiast polsko-niemieckie mogą być bardzo złe i mogą nawet doprowadzić do konfliktu zbrojnego. Wobec dobrych stosunków z Rosją – Polska w konflikcie z Rzeszą będzie zawsze w doskonałych warunkach.

Te dwa warianty wyczerpują lwią część umysłowości przeciętnego Polaka, interesującego się polityką. W pierwszy wierzy o wiele mniejsza ilość osób, jak w drugi. Iluzją długotrwałych dobrych stosunków polsko-niemieckich, opartych na podstawach traktatu wersalskiego, właściwie nie warto się zajmować. Bardzo mało kto w Polsce dziś sądzi, żeby stosunki polsko-niemieckie na stałe już miały stać się znośnymi. Jednocześnie jednak ogromna większość, prawie że jednomyślność naszej opinii wierzy w ostateczne unormowanie stosunków polsko-rosyjskich, wierzy w bezwzględną trwałość pokojowego nastawienia sowietów do Polski.

Przedmiotem godnym zaiste zastanowienia jest pytanie, jak się stało, iż przekonanie tak ważne, a jednocześnie na tak kruchych podstawach, na tak glinianych nogach oparte, mogło stać się tak ogólnie przyjętym aksjomatem naszej prasy i opinii publicznej. Zobaczymy później, iż słabość argumentów stojących za tezą o wiecznotrwałych dobrych stosunkach polsko-rosyjskich jest tak wielką, iż niepodobna tego ogólnego przekonania uważać za objaw naturalny, spontaniczny niejako, i że trzeba widzieć tu wyraz poglądów konsekwentnie wpajanych umysłowości polskiej przez pewną szkołę polityczną.

Gabriel Tarde[10], wybitny socjolog ubiegłego stulecia, tłumaczył większość zjawisk społecznych fenomenem naśladownictwa bądź to pośredniego, bądź to bezpośredniego. Zdaniem jego inicjatywa wszelkich zmian w zakresie życia zbiorowego należy zawsze do nonkonformistycznie w stosunku do ogółu usposobionej jednostki. W dziedzinie zmian przekonań politycznych wybitna jednostka swym talentem i swą siłą perswazyjną pociąga za sobą coraz to szersze i szersze kręgi wyznawców. O ile chodzi o panujące przekonanie, że stosunki polsko-rosyjskie już na zawsze będą dobre, to nie ulega wątpliwości, iż rola Romana Dmowskiego[11] jest w jego ustaleniu pierwszorzędną i decydującą. Umysłowość Romana Dmowskiego zaciążyła nad ukształtowaniem polskiej opinii publicznej w sprawach zewnętrznych, i to zaciężyła w sposób rozstrzygający.

Z zachowaniem wszystkich proporcji można by powiedzieć, iż w Polsce panuje nie tylko Józef Piłsudski[12]. Nad tą częścią przekonań naszego społeczeństwa, która odnosi się do spraw zewnętrznych, panuje również i Roman Dmowski.

W talencie Romana Dmowskiego, w przedziwnej jasności jego umysłu, w trzech wielkich pracach poświęconych zagadnieniom zewnętrznym, i wreszcie w bezpośrednim wpływie, jaki prawdopodobnie wywiera na swoich rozmówców, a nie w żadnych silnych argumentach obiektywnych, upatruję źródło opinii o przyszłości stosunków polsko-rosyjskich. Niewątpliwie, poglądy wywodzące się od Dmowskiego wyznaje dziś w Polsce całe mnóstwo ludzi, którzy by się wzdrygnęli i odwrócili ze wstrętem, gdyby ktoś im wyłożył, że są to poglądy, które bezpośrednio wzięli od znienawidzonego „endeka”. A jednak nie wiedząc o tym, cały swój system myślowy w dziedzinie polityki zagranicznej opierają na koncepcji stosunków polsko-rosyjskich, którą opinii polskiej wpoić potrafił Roman Dmowski. Poza talentem tego człowieka nie widzę niczego zdolnego do wpojenia 30-milionowemu narodowi równie błędnego mniemania. Istnieje dziś taka grupa młodzieży, która w swej deklaracji ideowej głosi, iż ludzie, którzy nie pracują, nie mają prawa do wpływania na rządy w państwie. Pogląd, nawiasem mówiąc, idiotyczny. Ale oczywiście żaden z tych młodych ludzi nie zdaje sobie sprawy, iż to myśl, którą na zmienne koleje wyrzucił z siebie H. de Saint-Simon[13], i która po przeszło stu latach doszła do nich, nie wiadomo jaką, okrężną drogą. Podobnie i szereg największych wrogów Dmowskiego nie zdaje sobie dziś sprawy z przejęcia, drogą zazwyczaj pośrednią, jego zasadniczych poglądów.

To wszystko uczyniło Dmowskiego zupełnie bezkonkurencyjnym pisarzem w tej dziedzinie. Kto chce przekonać się o słabiźnie jego przeciwników, niech przeczyta książkę akademika, p. W. Rzymowskiego[14], poświęconą przedostatniej publikacji Dmowskiego.

A jednak w pięknie i zwarcie przedstawionym systemie Dmowskiego jest tyle luk, tyle niepokojących niedociągnięć i słabo uzasadnionych twierdzeń. Po prostu czasem strach bierze na myśl, dokąd naszą Rzeczpospolitą zaprowadzi panowanie tego „oficjalnego optymizmu”. Nie chodzi nam tu tyle o twórczość samego R. Dmowskiego, ile o postać, jaką przebiera ona, czy jej pośrednie odblaski, w umysłowości przeciętnego Polaka.

 

Mała iluzja Polska

 

Ilość Polaków wyobrażających sobie, iż przy dzisiejszych warunkach terytorialnych stosunki polsko-niemieckie mogłyby na zawsze dobrze się ułożyć, jest bardzo mała. Jest nawet tak mała, że nie widać konieczności dyskutowania z tym beznadziejnie naiwnym i ahistorycznym poglądem. Nawiasem mówiąc, stwierdzić trzeba, iż taki np. Władysław Studnicki[15] nie jest bynajmniej zwolennikiem tego poglądu. Koncepcja Wł. Studnickiego wychodzi przede wszystkim z założeń gospodarczych. Przewiduje on mianowicie możność niebywałego rozkwitu ekonomicznego Europy Środkowej na wypadek unii celnej niemiecko-polsko-węgiersko-austriackiej. Na tej drodze, nie zaś na drodze status quo, pragnąłby osiągnąć stałe dobre stosunki polsko-niemieckie. Wiarę zaś w odwrócenie ekspansji niemieckiej w kierunku południowym czy w kierunku pozaeuropejskim i przekonanie, iż nigdy nie wróci już ona do wybrzeża Bałtyku, napiętnować musimy jako ahistoryczną i niemożliwą. To, że w danej chwili Rzesza niemiecka interesuje się bardziej sprawą Austrii, jak sprawą korytarza, nie stanowi bynajmniej dowodu, aby nie należało się liczyć z jej następnym powrotem do ekspansji wzdłuż Bałtyku. Możemy uważać za aksjomat polityczny, iż Polska w przyszłości będzie musiała się liczyć z próbami połączenia na nowo Prus Wschodnich z resztą Rzeszy.

Wielu publicystów dodaje sobie ducha twierdzeniem, że między początkiem XVI wieku nie było ani jednego poważnego konfliktu polsko-niemieckiego. Trzeba przyznać, iż pogląd ten wykazuje poważne braki z dziedziny znajomości historii epoki. Konflikty i wówczas były częste, czy to jeżeli weźmiemy pod uwagę cesarstwo Habsburgów, czy to Prusy elektorskie. Co jednak jest faktycznie niezbitym, to dłuższe okresy dobrych stosunków, przerywane nowym zaognieniem stosunków. Dla stwierdzenia powyższego twierdzenia, polecam czytelnikom chociażby przestudiowaniem szkicu prof. Hoetscha o stosunkach prusko-polskich w okresie 16140-1815. Wymowne są np. testamenty wielkich Hohenzollernów. Wielki Elektor[16] w swym testamencie politycznym z 1667 roku doradza stosunki dobrosąsiedzkie z Polską, przyjaźń z nią, a nawet pomoc w razie wojny ze Szwecją. Den ahn ihrer – pisze – conservation und Erhaltung beruhet ewere und ewerer Lande wolfahrt”. Fryderyk zaś Wilhelm I[17] w 1721 roku również doradzał swym następcom dobre stosunki z Rzeczpospolitą. „Mit der Republicke Pohlen ist gut in gute freundtschaft lehben und sie ein gut vertauen bezeugen…”. Prawda, że dodawał konieczność utrzymania w Polsce republiki, niemniej jednak głosy obu władców pruskich są bardzo symptomatyczne. Mieliśmy więc w XVIII wieku i okres przymierza polsko-pruskiego i testamenty powyższe obu elektorów, a przy tym i pierwszy rozbiór i niegdyś w XVII przymierze: Fr. Wilhelma z Karolem Gustawem[18]. Pilne badanie dziejów stosunków polsko-niemieckich wykazuje okresy antagonizmu, przedzielane okresami dobrosąsiedzkiego współżycia. Po konwencji Alvenslebena[19] regularnie przychodziła proklamacja dwu cesarzy. Dziwić się można, jak ludzie skądinąd rozumni i logiczni, ot, na przykład St. Kozicki[20], twierdzić mogą, iż antagonizm polsko-niemiecki to zjawisko, które bez żadnej przerwy istnieć musi jako stały czynnik polityki międzynarodowej. Owszem, jasne jest, iż antagonizm ten z jednej lub z drugiej strony musi się co pewien czas odnawiać. W międzyczasie zjawiają się jednak, i zjawiać się będą, krótsze lub dłuższe okresy ciszy.

Jeżeli w przyszłości liczyć się należy z dłuższymi okresami ciszy w stosunkach polsko-niemieckich, przedzielonymi okresami antagonizmu, to wszystko wskazuje, iż w XX wieku okresy ciszy będą miały tendencję do przedłużania się.

Wchodzą tu w grę trzy czynniki:

1) Roman Dmowski z dużą słusznością zwraca uwagę na zmniejszający się przyrost ludności w Niemczech i przywiązuje doń ogromną wagę. Nie sądzę jednak, aby stąd wyciągał wszystkie konsekwencje logiczne. Dmowski pisze: „Posuwanie się niemczyzny na wschód jest raz na zawsze skończone (ze względów demograficznych – dop. mój). Cała niemiecka polityka rewizji granicy z Polską jest jednym wielkim anachronizmem, walką z dzisiejszym kierunkiem Niemiec…”. Otóż tak. To jest niezawodnie słuszne. Względy demograficzne zmniejszają siłę ekspansji Niemiec w kierunku Polski i czynią ją anachronizmem. Dlaczego więc ten sam autor wierzy, iż antagonizm polsko-niemiecki jest czymś nieprzerwanym i że nawet antyrosyjska polityka Niemiec będzie w celu... odebrania Śląska?

2) Antagonizmy państwowe mają skłonność do zaostrzania się w razie istnienia między dwoma organizmami państwowymi narodów o obliczu jeszcze nieokreślonym, narodów mogących podlegać łatwej asymilacji. Zniknięcie tych narodów w ciągu XV weku było jednym z głównych powodów znacznego uspokojenia stosunków polsko-niemieckich. Od tego czasu granica dwu narodów nie uległa prawie żadnym zmianom. Otóż ludność o niezdecydowanym obliczu istnieje dziś między Polską a Rosją, na północ od Prypeci. Między Polską a Niemcami takiej ludności już nie ma.

3) Problem z dziedziny „Judenpolitik”, problem komunizmu. Niewątpliwie niebezpieczeństwo komunistyczne zagrażające i Polsce i Rzeszy będzie zbyt groźne, aby nie powodować zbliżenia obu państw.

Jeżeli więc sądzimy, iż absurdalną jest wiara w ostateczne i definitywne zakończenie konfliktu polsko-niemieckiego, to jednocześnie musimy dorzucić, iż równie nieuzasadnionym wydaje się przypuszczenie, iż konflikt ten nie będzie przerwany dłuższymi okresami dobrych stosunków sąsiedzkich.

 

Wielka iluzja Polska

 

Najbardziej chyba może zadziwiać wiara jednych i tych samych ludzi w nieprzerwany niczym antagonizm z „odwiecznym wrogiem”, Niemcami, i w nieprzerwane dobre stosunki z Rosją. Słysząc tylokrotnie powtarzane zdanie, żałuje się niekiedy, że minęły już czasy scholastyków i że nie można w publicznej dyskusji zwrócić się z groźnym żądaniem „probatur”. Prosimy o dowód.

Dowód jest zaś niezwykle słaby. Zasadniczy jego zrąb wygląda mniej więcej tak. Rosja sowiecka pogodziła się z granicami traktatu ryskiego, obecnie znajduje się w dobrych stosunkach z Rzeczpospolitą Polską, ekspansję swą kieruje zaś na Daleki Wschód. Stąd ma wynikać, że i w przyszłości ekspansja Rosji kierować się będzie na Daleki Wschód i że stosunki polsko-rosyjskie będą zawsze dobre.

Na dnie tej naiwnej wiary znajdujemy rozpowszechnione u nas, a jakże fałszywe mniemanie, jakoby współczesne wielkie państwo mogło mieć tylko jedną linię polityczną, jakoby najważniejsze sprawy racji stanu wywoływały jednomyślność w danym narodzie. Jako przykład wymienia się zazwyczaj Wielką Brytanię, która mimo zmian gabinetów prowadzi rzekomo zawsze jedną i tą samą politykę.

Takie twierdzenia zakrawają na żarty, jeżeli ujmujemy je z punktu widzenia historycznego. Weźmy na próbę kilka przykładów. Samobójstwo Castlereagha[21], lorda Londonderry w sierpniu 1822 roku spowodowało objęcie ministerstwa spraw zagranicznych przez Jerzego Canninga[22]. Zmiana ta spowodowała przewrót polityki brytyjskiej w stosunku do świętego przymierza, do rewolucji południowo-amerykańskiej i do sprawy ochrony imperium otomańskiego, zagrożonego rewolucją grecką. Ustąpienie gabinetu Derby[23] w czerwcu 1859 roku i powołanie Palmerstona[24] z Russellem[25] jako ministrem spraw zagranicznych sprowadza przewrót polityki angielskiej względem konfliktu austriacko-francuskiego i sprawy zjednoczenia Włoch. Dymisja gabinetu Lloyd George’a[26] przynosi wreszcie już po wojnie światowej nagły zwrot w ustosunkowaniu się Anglii do konfliktu grecko-tureckiego. Wszystkie te zmiany odnoszą się do najbardziej zasadniczych w danej chwili zagadnień. Takich przykładów można by cytować dziesiątki. Wielkie państwo współczesne posiada zazwyczaj nie jeden program polityczny, ale kilka  silnych programów, które kolejno dochodzą do głosu. Program  Stresemanna[27] i program Rosenberga[28] to dwie rzeczy zupełnie różne. Tylko w Polsce zainteresowanie polityką zagraniczną jest tak minimalne, iż w istocie istnieje w tej dziedzinie tylko jeden program. We wszystkich innych państwach należy kolejno liczyć się z dochodzeniem do władzy rozmaitych programów politycznych. Wiara, iż właśnie w Rosji już zawsze przeważać będzie program dobrych stosunków z Polską – to chyba zdumiewająca iluzja.

Słyszymy często, iż polityka rosyjska zaangażowała się silnie na Dalekim Wschodzie i nie wróci już do Europy. Ale to, o czym się nigdy nie mówi, to stałe i ciągłe oscylacje polityki rosyjskiej i ekspansji tego państwa. Od czasu Aleksandra Newskiego[29] aż do Cziczerina[30] i Litwinowa[31] mieliśmy ciągłe przechodzenie ekspansji, od frontu tureckiego – do frontu szwedzkiego. Od frontu austriackiego – do frontu azjatyckiego. Byłoby rzeczą zaiste dziwną, żeby nigdy nie miała już wrócić do frontu zachodniego i żeby zmiana paru ostatnich lat miała być tą pierwszą zmianą – ostateczną. Kto chce wierzyć, niech sobie zresztą wierzy. Ale na miłość boską, nie wymagajcie, aby na waszej, niczym niepopartej wierze opierano całą przyszłość naszego państwa.

Iluzja o stałym i niezmiennym zaangażowaniu polityki rosyjskiej na Dalekim Wschodzie nie jest rzeczą nową. Kierownicy naszej opinii publicznej mają tu jednego, dość znanego kolegę i poprzednika. Niewątpliwie powstydzą się tego koleżeństwa, acz w rzeczywistości ogromna ich większość nie posiada 1/10 inteligencji Wilhelma II[32]. Nie kto inny bowiem tylko samotnik z Doorn większość swych nieszczęść zawdzięcza przekonaniu, iż po roku 1901 polityka rosyjska kierować się będzie zawsze ku Dalekiemu Wschodowi. Dla każdego, kto zna dzieje pobismarckowskich Niemiec, jest rzeczą dobrze znaną, iż cała polityka Rzeszy, od solennej obietnicy krycia tyłów Rosji, danej w 1895 Mikołajowi II[33] przez Wilhelma II, aż do konferencji w Algesiras[34], opierała się na wierze w stałość ekspansji rosyjskiej na Dalekim Wschodzie. W tym przekonaniu spoczywa jeden z głównych powodów odrzucenia przez Holsteina[35] angielskich propozycji i nadziei na wciągnięcie Rosji do trójprzymierza i polityki marokańskiej i nie przyjęcia układu Rouvier’a[36]. W iluzji, że rosyjska polityka nie powróci już do Europy, szukać musimy jednej z najbardziej zasadniczych przyczyn izolacji i katastrofy Niemiec cesarskich. Na tejże samej iluzji 30 lat później polska opinia publiczna pragnie oprzeć politykę zagraniczną naszego państwa.

Prawda, wielu publicystów i historyków uważa powrót polityki rosyjskiej do Europy za ciężki błąd. Ale tu trzeba się zapytać, ilu za jeszcze cięższy błąd nie uważa wojny japońskiej? Mówi się często, iż sytuacja jest zmieniona. Rosja ze strony atakującej stała się na Dalekim Wschodzie stroną obronną. Jest to znów nieznajomość faktów. I wojna 1904 roku, sprowokowana przez Japonię wbrew woli Mikołaja II, i dzisiejsza polityka sowietów w Azji nie jest znów tak bardzo obronna. Na takich założeniach niepodobna budować programu polityki wielkiego państwa.

Pozostaje „budownictwo socjalistyczne”. To ostatnie miałoby wstrzymywać sowiety od jakiejkolwiek ekspansji zewnętrznej. Argument co najmniej dwuznaczny. Fiasko „budownictwa socjalistycznego”, fiasko z coraz to większą wyrazistością rysujące się na horyzoncie, może raczej popchnąć filary regime’u do szukania sukcesów na zewnątrz. Jest to zresztą czynnik co najmniej zrównoważony przez dynamiczną ekspansję doktryny komunistycznej. Sprawa jest jasna i prosta. Jeśliby kierownicy polityki rosyjskiej nie liczyli się z powrotem ekspansji do Europy, w jakim celu wydawaliby olbrzymie sumy na propagandę komunistyczną w Polsce?

Pod koniec panowania Pawła I[37] ekspansja Rosji kierowała się w stronę Azji. W 1803 roku już zwracała się w stronę Polski. W okresie 1807-1811 przeważały nadzieje na opanowanie Bliskiego Wschodu. W okresie 1812-1820 wybijały się znów plany opanowania całej Polski. W latach 20. usiłuje Rosja rozbić Portę Otomańską. Przez cały XIX wiek oscyluje polityka bezpośredniego wpływu na sąsiadów zachodnich z polityką ekspansji kosztem Turcji. Od 1895 do 1905 ekspansja rosyjska działa na Dalekim Wschodzie. Nie mamy żadnych podstaw do przypuszczenia, iż pozostanie tam na zawsze.

Polska opinia publiczna powinna i musi się liczyć z powrotem ekspansji rosyjskiej do Europy. Polska opinia publiczna musi się liczyć z powrotem porozumienia niemiecko-rosyjskiego przeciw Polsce.

 

Dmowski 1907 i Dmowski 1933

 

Cały szereg naszych publicystów zdaje sobie dziś sprawę z zależności sytuacji polskiej od stosunków niemiecko-rosyjskich. Od dawna sprawą tą zajmował się Dmowski. Bardzo jasno wyłożył ją rok temu Stanisław Łoś[38].

Jest to pogląd nadzwyczaj słuszny. Przymierze trzech cesarzy było dla Polski możliwie najgorszą konstelacją polityczną. Przeciwnie, nieporozumienia między Niemcami hitlerowskimi a Rosją sowiecką dały tę szczęśliwą passę, w której się znajdujemy. Zdaje się jasnym, iż polityka polska powinna przewidywać chwilę, w której powróci konstelacja Rapalla, a opinia polska powinna być do chwili tej przygotowana.

Należy oddać sprawiedliwość Dmowskiemu, że pierwszy w Polsce, jeszcze na długo przed wojną światową zrozumiał i z dużą jasnością wyłożył znaczenie stosunków niemiecko-rosyjskich dla sprawy polskiej. Cała jego koncepcja zbliżenia do Rosji miała na celu uniknięcie wyzyskiwania sprawy polskiej dla scementowania stosunków niemiecko-rosyjskich. Tak było w roku 1907. W międzyczasie powstała Polska niepodległa. Zdawałoby się, iż winna w dalszym ciągu iść w kierunku podtrzymywania antagonizmu rosyjsko-niemieckiego, tak korzystnego dla interesów Polski ze stroną aktywną w tym antagonizmie tzn. z Rzeszą niemiecką. Przyznaję, iż ze zdziwieniem i przykrością stwierdziłem, iż sympatia do Rosji okazała się u Dmowskiego silniejsza od zasadniczej dla racji stanu sprawy stosunków naszych sąsiadów. Jednym z głównych argumentów przeciw zbliżeniu polsko-niemieckiemu jest u Dmowskiego obawa o „spokój Europy”. „Spokój” znaczy w tym wypadku brak antagonizmu między Rosją a Niemcami. My zaś sądzimy, iż Polska powinna robić wszystko, co jest w jej mocy, by antagonizm ten przedłużyć i możliwie najsilniej wykorzystać. To jest zasadniczy aksjomat naszej polityki.

Dzieje XVIII wieku przedstawiają ciąg oscylacji między dobrymi stosunkami Rosji i Prus, a zdecydowanym ich antagonizmem. Od wielkiej koalicji antyrosyjskiej z 1719, kiedy Prusy stoją po stronie Piotra Wielkiego[39], poprzez konstelację hanowerską z 1726, w której znów oba państwa znajdują się w przeciwnych obozach – do neutralności Prus w wojnie sukcesyjnej polskiej. Od konfliktu rosyjsko-pruskiego z czasów Elżbiety[40], poprzez zbliżenie Katarzyny II[41] i Fryderyka Wielkiego[42] – do przymierza polsko-pruskiego w latach 90-tych. Podobnie jak linii ekspansji rosyjskiej, podobnie i stosunków niemiecko-rosyjskich nie można uważać za rzecz stałą i niezmienną. Dzisiejszy antagonizm w ciągu lat kilku lub kilkunastu zmieni się niewątpliwie w nowe zbliżenie z wyraźnym ostrzem antypolskim.

 

Problem XX wieku

 

W dotychczasowych naszych rozważaniach doszliśmy do trzech zasadniczych konkluzji. Przede wszystkim stwierdziliśmy, iż Polska musi liczyć się z czasowymi okresami zwrotu ekspansji niemieckiej w naszym kierunku. Po drugie, że wszystko wskazuje, iż ekspansja rosyjska zwróci się jeszcze kiedyś na zachód przeciw Polsce. Po trzecie, iż musimy czy prędzej czy później liczyć się z widmem koalicji spod znaku Rapalla. Są to prawdy tak oczywiste, że dziwną się wydaje konieczność długiego ich argumentowania. Teraz zastanówmy się, jakie z tych przesłanek zdają się wynikać wnioski.

W ciągu XVI wieku i w początkach XVII Francja znajdowała się w stałym niebezpieczeństwie koalicji austriacko-hiszpańskiej. Wielki minister Sully[43] wyraził wówczas zasadę, iż celem polityki francuskiej musi być pozbycie się albo niebezpieczeństwa austriackiego, albo niebezpieczeństwa hiszpańskiego, i to pozbycie się raz na zawsze. Sześćdziesiąt lat później, rozdarta ranami katalońskimi, portugalskimi i holenderskimi, potęga hiszpańska legła w gruzach.

Opinia publiczna polska powinna sobie wpoić zasadę, iż Rzeczpospolita Polska musi raz na zawsze pozbyć się albo niebezpieczeństwa niemieckiego, albo niebezpieczeństwa rosyjskiego. Powyżej podaliśmy powody, dla których uważamy niebezpieczeństwo niemieckie za rzecz stałą. W latach 1914-1918 cały świat skoalizowany pragnął zniszczyć raz na zawsze niebezpieczeństwo niemieckie. Próba ta się nie udała. Czy jest ktoś, kto przez chwilę łudzi się, iż niebezpieczeństwo niemieckie usunąć potrafi – sama Polska? Pozostaje konieczność ustosunkowania się polskiej opinii do fermentów mogących przynieść nam wyzwolenie ze straszliwych kleszczy Rapalla i usunięcie raz na zawsze niebezpieczeństwa rosyjskiego. I to jest problem polskiej racji stanu w wieku XX.

Zasadniczym zagadnieniem polityki francuskiej w XIX wieku było zachowanie podziału Niemiec. Prawdę tę – w pół wieku za późno – sformułował Jakób Bainville[44]. Sądzimy, iż zasadniczym zagadnieniem polityki polskiej w XX wieku jest utrzymanie podziału narodowościowego Rosji sowieckiej i pogłębienie go przez podział państwowy. Dopuszczenie do zjednoczenia wschodniego sąsiada kosztowało Napoleona III koronę, a Francję jej przeważające stanowisko w zachodniej Europie. Co kosztować nas będzie zupełne zgniecenie ruchów narodowościowych w obrębie Rosji i pozostawanie tego państwa w formie zjednoczonej?

Nie należy się łudzić. Los nasz w kleszczach niemiecko-rosyjskich nie będzie w przyszłości bardzo godny pozazdroszczenia. Jedyną szansą prawdziwie niepodległego i mocarstwowego stanowiska jest podział naszego wschodniego sąsiada na dwa zwalczające się wzajemnie organizmy.

Są w historii procesy nieuniknione. Do takich niewątpliwie zaliczyć musimy wyzwolenie 40-milionowego narodu. Lepiej żeby się stało z nami, jak przeciw nam. Gdy wybuchało powstanie narodowe greckie, polityka Wielkiej Brytanii szła w kierunku ochrony Porty Otomańskiej. W pewnej jednak chwili Jerzy Canning spostrzegł, iż jest to proces zbyt silny, aby można go na stałe przydusić. „Jeżeli Grecja ma być niepodległą – powiedział – niech będzie raczej dzięki nam jak przeciw nam”. Była to geneza Navarina[45]. A jednak ochrona Turcji była zasadniczym nakazem racji stanu angielskiej, a niebezpieczeństwo rosyjskie będzie odwrotnie jednym z wielkich niebezpieczeństw zagrażających Polsce. Polska opinia publiczna musi zawsze sobie zdawać sprawę, iż podział Rosji na dwa państwa to zdarzenie w najwyższym stopniu korzystne dla naszej przyszłości.

Sprawa ukraińska nie jest jednak tylko zagadnieniem zewnętrznym, ale również i zagadnieniem wewnętrznym. Jeżeli wielka próba z roku 1920 nie udała się – to przede wszystkim dlatego, iż rozwiązywała zagadnienie ukraińskie jako zewnętrzne, pozostawiając wewnętrzne niezałatwione. Koncepcja status quo w dzisiejszych granicach i niepodległej Ukrainy nad Dnieprem, a była to koncepcja konwencji marcowej, musi być określoną jako ciasna. Nowa generacja polska rozwiąże tę sprawę na platformie o wiele szerszej, na podstawie węzłów mogących łączyć wolne i niepodległe narody i państwa. Tu i tylko tu leży możliwość uczynienia z naszej Rzeczpospolitej państwa o takiej roli w Europie, jaką pragnęlibyśmy, aby kiedyś odegrała.

Nie należy sobie wyobrażać, aby przy dzisiejszych stosunkach panujących w naszym państwie ideał mocarstwowy był możliwy do zrealizowania. Naszą politykę zagraniczną musimy zrealizować przede wszystkim w obrębie naszych granic i tu rzucać podwaliny pod przyszłą mocarstwowość. Bez załatwienia spraw narodowościowych i konsolidacji naszej państwowości niepodobna wyobrazić sobie korzystnego dla nas rozwiązania sprawy wschodniej.

Toteż w następnych rozważaniach naszych zajmować się będziemy więcej analizą nieuchronnych procesów nadchodzących od wschodu i polską polityką wewnętrzną, jak nieaktualną akcją międzynarodową naszego państwa.

Niemniej nasza opinia musi jasno sobie zdawać sprawę, że nie ma na świecie traktatu wiecznego. Jeżeli traktat ryski ma być kiedyś zmieniony, to niechże ta zmiana znaczy wzmocnienie, a nie osłabienie naszego państwa.

 

Pierwodruk: „Bunt Młodych” nr 3, 20 lutego 1934 r.

 

*  *  *

Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.

 

 



[1] Napoleon III (1808-1873) – cesarz Francuzów (1852-1870), bratanek Napoleona I, wychowany na emigracji. W 1848 r. został wybrany prezydentem Republiki. W wyniku konstytucyjnego zamachu stanu (1851) i wygranego plebiscytu ogłosił się cesarzem (1852). Początkowo odnosił sukcesy gospodarcze i polityczne, jednak jego rządy zakończyły się przegraną wojną z Prusami, wzięciem do niewoli samego cesarza i jego detronizacją (formalnie w 1871, choć władzę stracił już w 1870 r.). Po zwolnieniu z niewoli resztę życia spędził w Anglii.

[2] Otto von Bismarck (1815-1898) – prusko-niemiecki mąż stanu, poseł pruski przy sejmie związkowym we Frankfurcie, poseł w Rosji, ambasador we Francji. Jako prezes ministrów Prus (od 1862 r.) zapewnił im hegemonię w Niemczech (zwycięska wojna z Austrią, 1866). Zwycięstwo w wojnie z Francją (1870-1871) umożliwiło zjednoczenie Niemiec, po którym Bismarck został pierwszym kanclerzem nowo utworzonego Cesarstwa Niemieckiego. Pełnił ten urząd w latach 1871-1890 – w tym czasie m.in. rozbudował ustawodawstwo socjalne, wprowadził przepisy antysocjalistyczne, prowadził politykę Kulturkampfu.

[3] Robert von der Goltz (1817-1869) – hrabia, pruski dyplomata, poseł Prus w Atenach (1854-1859), Konstantynopolu (1859-1862), Petersburgu (1862-1863) i Paryżu (1863-1868).

[4] Ryszard von Metternich (1829-1895) – austriacki dyplomata, ambasador we Francji (1859-1870), syn Klemensa Metternicha.

[5] Bocheński przywołuje przegraną przez Austriaków bitwę pod Sadową (3 lipca 1866), kluczowe starcie wojny prusko-austriackiej.

[6] Vincent Benedetti (1817-1900) – francuski dyplomata, ambasador w Berlinie (1864-1870).

[7] Pierre de La Gorce (1846-1934) – prawnik i historyk francuski, członek Akademii Francuskiej. Badał dzieje Francji w XVII i XVIII w. Studiom historycznym poświęcił się od 1880 r., gdy ustąpił ze stanowiska sędziego, nie chcąc jako katolik wypełniać antyklerykalnych dekretów Julesa Ferry. Napisał m.in.: Histoire du Second Empire (5 t., 1894-1906), Louis-Philippe (1830-1848) (1931).

[8] Wilhelm I Hohenzollern (1797-1888) – król Prus w latach 1861-1888, od 1871 r. cesarz niemiecki. Za jego panowania, pod rządami kanclerza Bismarcka po zwycięskich wojnach z Austrią (1866) i Francją (1870-1871), doszło do zjednoczenia Niemiec, w których wiodącą rolę odgrywały Prusy.

[9] Antoni Wilhelm Radziwiłł (1833-1904) – polski arystokrata, pruski generał, członek pruskiej Izby Panów (1866-1888), adiutant cesarza Wilhelma I i Fryderyka III.

[10] Gabriel Tarde (1843-1904) – francuski socjolog i filozof, zwieńczeniem jego kariery była profesura w Collège de France.

[11] Roman Dmowski (1864-1939) – polski polityk, dyplomata, myśliciel polityczny, przywódca i ideolog polskiego obozu narodowego, jeden z twórców Ligii Narodowej (1893) oraz założyciel Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego (1897). Od 1906 r. zasiadał kolejno w II i III Dumie Państwowej, gdzie działał na rzecz budowy autonomii Królestwa Polskiego w ramach Cesarstwa Rosyjskiego. W czasie I wojny światowej opowiedział się za orientacją prorosyjską, w 1917 r. z jego inicjatywy powstał Komitet Narodowy Polski w Paryżu. Stanął na czele Związku Ludowo-Narodowego, był członkiem Rady Obrony Państwa (1920) oraz ministrem spraw zagranicznych w rządzie Wincentego Witosa (1923). Po zamachu majowym założył opozycyjny wobec sanacji Obóz Wielkiej Polski. Najważniejsze prace: Myśli nowoczesnego Polaka (1903), Niemcy, Rosja i kwestia polska (1908), Polityka polska i odbudowanie państwa (1925), Świat powojenny i Polska (1931).

[12] Józef Piłsudski (1867-1935) – działacz niepodległościowy, polityk. W związku z podejrzeniem o udział w zorganizowaniu zamachu na cara, zesłany na Syberię (1887-1892), po powrocie zaangażował się w działalność Polskiej Partii Socjalistycznej: założył pismo PPS „Robotnik”, brał czynny udział w rewolucji 1905 r. Był jednym z przywódców PPS-Frakcji Rewolucyjnej, oraz twórcą paramilitarnych organizacji niepodległościowych – Związku Walki Czynnej i Związków Strzeleckich, które były podstawą uformowania w 1914 r. Legionów Polskich. Podczas I wojny światowej dowodził I Brygadą oraz powołał Polską Organizację Wojskową. W lipcu 1917 r. po tzw. kryzysie przysięgowym został aresztowany przez Niemców i osadzony w twierdzy w Magdeburgu, skąd powrócił 10 listopada 1918 r. do Warszawy i objął stanowisko Tymczasowego Naczelnika Państwa. W latach 1919-1920 próbował przeprowadzić swe plany federacyjne i toczył wojnę z bolszewikami. Po wyborze na prezydenta Gabriela Narutowicza, Piłsudski złożył urząd Naczelnika Państwa; zniechęcony toczącymi się walkami partyjnymi, wycofał się z życia politycznego. W maju 1926 r. stanął na czele udanego zamachu stanu, w wyniku którego przejął władzę w kraju, mimo iż formalnie pełnił tylko dwukrotnie funkcję premiera (1926-1928, 1930), oraz nieprzerwanie od 1926 r. funkcję ministra spraw wojskowych i generalnego inspektora sił zbrojnych.

[13] Claude Henri de Rouvroy de Saint-Simon (1760-1825) – francuski historyk, filozof i myśliciel społeczny, hrabia, przedstawiciel socjalizmu utopijnego, zwolennik historyzmu w ujmowaniu przemian społecznych.

[14] Wincenty Rzymowski (1883-1950) – publicysta, polityk, związany ze Stronnictwem Demokratycznym, publikował m.in. na łamach „Kuriera Porannego”, minister spraw zagranicznych w Rzą­dzie Tymczasowym Rzeczpospolitej Polskiej i Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej w latach 1945-1947, następnie minister bez teki.

[15] Władysław Studnicki (1867-1953) – polityk, publicysta. Członek II Proletariatu, zesłany na Syberię. W 1916 r. założył Klub Państwowców Polskich, w latach 1917-1918 zasiadał w Tymczasowej Radzie Stanu. W okresie I wojny światowej był zwolennikiem antyrosyjskiego sojuszu z Niemcami. W czasie II wojny światowej występował do władz okupacyjnych z propozycją antyradzieckiego sojuszu. Więziony na Pawiaku. Od 1945 r. przebywał na emigracji. Autor m.in.: Od socjalizmu do nacjonalizmu (1904), Sprawa polska (1910), System polityczny Europy a Polska (1935), Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej (1939).

[16] Fryderyk Wilhelm, zwany Wielkim Elektorem (1620-1688), elektor brandenburski i wielki książę Prus (od 1640). Odniósł duże sukcesy jako reformator administracji i armii pruskiej, doprowadził także do uniezależnienia Prus Książęcych od Polski (1657) i pozyskał dla swego państwa wschodnią część Pomorza Zachodniego

[17] Fryderyk Wilhelm I (1688-1740) – król pruski od 1713 r., za jego panowania trwał proces wzrostu siły i sprawności państwa pruskiego, zwłaszcza armii i biurokracji.

[18] Karol X Gustaw (1622-1660) – król Szwecji od 1654 r., naczelny dowódca wojsk szwedzkich w Niemczech u schyłku wojny trzydziestoletniej. Wszczął wojnę z Polską („potop szwedzki”, 1655-1660), w której pozyskał sprzymierzeńców z grona przeciwników swego kuzyna – Jana II Kazimierza Wazy. Część szlachty obwołała go królem Polski. Po początkowych sukcesach i wyniszczającej kraj kampanii, Karol Gustaw zmuszony był poniechać planu rozbioru Rzeczpospolitej, do którego pozyskał Siedmiogród i Brandenburgię. Pokój oliwski, zawarty w 1660 r., potwierdzał szwedzkie posiadłości w Inflantach i przyniósł zrzeczenie się pretensji do tronu szwedzkiego przez Jana Kazimierza.

[19] Gustav von Alvensleben (1803-1881) – pruski generał, dyplomata, uczestnik wojen z Austrią i Francją. 8 lutego 1863 r. podpisał w Petersburgu w imieniu króla Wilhelma I konwencję z Rosją, która przewidywała współpracę prusko-rosyjską w tłumieniu powstania styczniowego.

[20] Stanisław Kozicki (1876-1958) – polityk i publicysta związany z endecją. Był członkiem Ligi Narodowej. W czasie I wojny światowej związał się z Komitetem Narodowym Polskim. Był sekretarzem generalnym delegacji polskiej na konferencji pokojowej w Paryżu. W II RP redagował „Przegląd Wszechpolski”, „Kurier Poznański”, „Myśl Narodową” i „Gazetę Warszawską”. W latach 1923-1926 był posłem na Sejm. W lutym 1926 r. przyjął propozycję ministra spraw zagranicznych Aleksandra Skrzyńskiego objęcia placówki dyplomatycznej w Rzymie przy Kwirynale jako poseł Rzeczypospolitej i minister pełnomocnik. W latach 1928-1935 był senatorem. Organizował prace Obozu Wielkiej Polski, uczestniczył w reorganizacji Stronnictwa Narodowego. Po II wojnie światowej przeniósł się do Polanicy Zdroju.

[21] Robert Stewart Castlereagh (1769-1822) – polityk angielski związany z torysami, minister spraw zagranicznych (1812-1822), uczestnik kongresu wiedeńskiego (1815), zwolennik zachowania równowagi w Europie (Święte Przymierze). Po wybuchu antytureckiego powstania w Grecji (1820) był przeciwny rosyjskiej interwencji w Turcji na rzecz Greków, jako zagrażającej brytyjskim interesom handlowym.

[22] George Canning (1770-1827) – brytyjski polityk i dyplomata, torys. Dwukrotnie pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych (1807-1809, 1822-1827), w 1827 r. został premierem (od 10 kwietnia do śmierci 8 sierpnia). W czasie powstania greckiego doprowadził do zawarcia z Rosją tzw. protokołu petersburskiego (4 kwietnia 1826), w którym oba kraje zobowiązywały się do wywierania nacisku na Turcję w sprawie autonomii dla Grecji.

[23] Edward Smith-Stanley, 4. hrabia Derby (1799-1869) – brytyjski polityk, lider Partii Konserwatywnej (1846-1868), trzykrotny premier (1852, 1858-1859, 1866-1868).

[24] Henry John Temple, wicehrabia Palmerston (1784-1865) – angielski polityk, premier Wielkiej Brytanii (1855-1858, 1859-1865), wielokrotny minister (m.in. spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych), związany początkowo z torysami, następnie z wigami.

[25] John Russell (1792-1878) – polityk brytyjski, jeden z przywódców Partii Liberalnej, minister spraw zagranicznych, premier Wielkiej Brytanii (1846-1852, 1865-1866).

[26] David Lloyd George (1863-1945), brytyjski polityk, z pochodzenia Walijczyk, premier Wielkiej Brytanii (1916-1922). Podczas konferencji paryskiej optował za osłabieniem pozycji Niemiec i utrzymaniem osłabienia Francji.

[27] Gustav Stresemann (1878-1929) – niemiecki polityk, twórca Niemieckiej Partii Ludowej, kanclerz (1923) i minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej (1923-1929). Prowadził politykę zmierzającą do odbudowy pozycji Niemiec w Europie – temu służyły m.in. podpisanie paktu reńskiego o nienaruszalności granic z Francją i Belgią (1925), układ niemiecko-sowiecki (1926) i przystąpienie Niemiec do Ligii Narodów (1926). Wobec Polski przyjął postawę konfrontacyjną – wykorzystywał w tym celu sprawę mniejszości niemieckiej w Polsce (areną sporów na tym tle był m.in. Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze, gdzie Niemcy wniosły przeciwko Polsce kilka spraw) i tzw. wojnę celną, wywołaną obłożeniem wysokimi cłami polskich produktów eksportowanych do Niemiec i wstrzymaniem zakupu polskiego węgla. W 1926 r. wraz z A. Briandem otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Autor m.in. Reden u. Schriften (1926) i Der Weg des neuen Deutschlands (1927).

[28] Alfred Rosenberg (1893-1946) – jeden z najważniejszych teoretyków nazistowskiej odmiany rasizmu, zbrodniarz wojenny, skazany na śmierć w procesie norymberskim.

[29] Aleksander I Newski (1220-1263) – książę Nowogrodu Wielkiego, zależny od Złotej Ordy, toczący walki m.in. ze Szwedami, zakonem krzyżackim i Litwinami, święty prawosławny.

[30] Georgij Cziczerin (1872-1936) – działacz komunistyczny, sowiecki dyplomata. Od końca XIX w. związany z ruchem socjalistycznym, w 1904 r. wyjechał za granicę, gdzie działał we francuskich i brytyjskich partiach socjalistycznych. W 1918 r. powrócił do Rosji i wstąpił do partii bolszewickiej. W latach 1925-1930 był członkiem Komitetu Centralnego WKP(b), a w okresie 1919-1930 komisarzem spraw zagranicznych.

[31] Maksym Litwinow (1876-1951), działacz bolszewicki, dyplomata sowiecki, w latach 1930-1939 komisarz ludowy (minister) spraw zagranicznych Związku Sowieckiego; za jego kadencji Związek Sowiecki zawarł pakt o nieagresji z Polską (1932), nawiązał stosunki dyplomatyczne z USA (1933) i uzyskał członkostwo w Lidze Narodów wraz ze stałym miejscem w Radzie Ligi (1934).

[32] Wilhelm II Hohenzollern (1859–1941) – ostatni niemiecki cesarz i król Prus (od 1888 r.). W polityce wewnętrznej występował przeciwko socjalistom i usiłował dokonać reformy państwa. W początkach panowania zdymisjonował kanclerza Bismarcka. Na arenie międzynarodowej dążył do ekspansji kolonialnej Niemiec, w pełni popierał ich zaangażowanie w I wojnę światową. Abdykował w 1918 r., po tzw. rewolucji listopadowej. Resztę życia spędził na emigracji w Holandii.

[33] Mikołaj II (1868-1918) – ostatni car rosyjski z dynastii Romanowów od 1894 r. Na okres jego rządów przypada zaostrzenie sytuacji wewnętrznej w Rosji (rewolucja 1905 r.), które Mikołaj II próbował łagodzić poprzez wprowadzanie liberalnych reform: nadanie konstytucji i powołanie Dumy Państwowej. Na skutek rewolucji lutowej został zmuszony do abdykacji (1917). Po przejęciu władzy przez bolszewików aresztowano go i zamordowano wraz z całą najbliższą rodziną.

[34] Maroko na początku XX wieku było przedmiotem rywalizacji Francji, Hiszpanii i Niemiec. W 1904 r. Francja i Hiszpania porozumiały się, by to ta pierwsza (z przyzwoleniem Wielkiej Brytanii) uczyniła z Maroka (zachowującego dotąd formalną niezależność) swój protektorat. Sułtan Maroka Abd al-Azis IV próbował pozyskać wsparcie – w 1905 r. doszło do jego spotkania w Tangerze z cesarzem Wilhelmem II. Niemieckie działania spowodowały wzrost napięcia w stosunkach francusko-niemieckich. Na mającej zakończyć spór konferencji w Algeciras (1906) ustalono, że Maroko – wciąż formalnie niezależne – trafi pod „protekcję” 12 państw europejskich, z kluczową rolą Francji i Hiszpanii. W kolejnych latach spory jednak wciąż trwały – dopiero w 1911 r. Francja porozumiała się z Niemcami, że Maroko pozostanie w jej gestii, w zamian za przyznanie Niemcom terytoriów w Kongo i gwarancje dla firm niemieckich, że będą mogły działać w Maroku na takich samych prawach, jak firmy francuskie. W 1912 r. Maroko stało się formalnie francuskim protektoratem.

[35] Friedrich von Holstein (1837-1909) – niemiecki polityk, przez ponad 30 lat pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Odegrał ważną rolę w kształtowaniu polityki zagranicznej Niemiec po dymisji kanclerza Bismarcka.

[36] Maurice Rouvier (1842-1911) – polityk francuski, premier Francji (1887, 1905-1906).

[37] Paweł I Piotrowicz (1754-1801) – cesarz Rosji w latach 1796-1801, syn Katarzyny II, włączył Rosję do koalicji antynapoleońskiej, został zamordowany.

[38] Stanisław Łoś (1890-1974) – polityk i publicysta konserwatywny. W latach 1918-1931 pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – był naczelnikiem Wydziału Północnego, a następnie Wydziału Ustrojów Międzynarodowych. W latach 1926-1929 przebywał w Londynie jako radca prawny polskiego poselstwa. W 1931 r. odszedł ze służby dyplomatycznej i oddał się pracy pisarskiej – współpracował m.in. z „Biuletynem Polsko-Ukraiń­skim” i „Buntem Młodych”. Po II wojnie był wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

[39] Piotr I Romanow (1672-1725), car Rosji od 1682 r. (cesarz od 1721), założyciel Petersburga (1703), triumfator – mimo początkowych niepowodzeń – w wojnie północnej ze Szwecją (1700-1721), dzięki której Rosja uzyskała dostęp do Bałtyku. Uchodzi na największego w dziejach Rosji reformatora, przeprowadzającego gruntowne zmiany w administracji, wojsku i obyczajowości. Swe zamiary przeprowadzał z wyjątkową bezwzględnością.

[40] Elżbieta Piotrowna Romanowa (1709-1762), cesarzowa Rosji (1741-1762), córka Piotra I Wielkiego. Za jej panowania Rosja włączyła się w wojnę siedmioletnią przeciwko Prusom – śmierć cesarzowej i zmiana sojuszy uratowały Fryderyka II przez klęską.

[41] Katarzyna II (1729-1796) – córka niemieckiego księcia z dynastii Anhalt-Zerbst, żona cara Piotra III, po obaleniu którego objęła rządy jako cesarzowa Rosji (od 1762 r.). Skutecznie umacniała potęgę Rosji i swe absolutystyczne rządy. Żywo angażowała się w sprawy polskie, ingerując w kwestie personalne i ustrojowe, posługując się w tym celu zarówno przekupstwem, jak i interwencją zbrojną. Przeprowadziła – w sojuszu z Austrią, a przede wszystkim Prusami – trzy rozbiory Polski, likwidując jej niepodległość.

[42] Fryderyk II Hohenzollern (1712-1786) – król Prus od 1740 r., uczynił je jedną z największych potęg europejskich. Inspirował i przeprowadził pierwszy rozbiór Polski. Toczył wojny z Austrią (wojna o sukcesję austriacką, 1741-1742; wojna o sukcesję bawarską, 1778). Uwikłał Prusy w wojnę siedmioletnią (1756-1763), w której przeciwko nim wystąpiła koalicja austriacko-francusko-rosyjsko-saksońska, uniknął jednak klęski.

[43] Maximilien de Béthune de Sully (1560-1641) – francuski polityk, żołnierz, kluczowy doradca króla Henryka IV, mający duży wpływ na rozwój Francji po okresie wojen religijnych.

[44] Jacques Bainville (1879-1936) – historyk i publicysta francuski, członek Akademii Francuskiej, współpracownik Charlesa Maurrasa, jeden z założycieli rojalistycznej Action Française. Współredagował „Action Française”, „Gazette de France”, „Revue Universelle”. Napisał m.in.: Bismarck et la France (1907), Historie de deux peuples (1916), Le Conséquences politiques de la paix (1920) i Troisième République (1935).

[45] Bitwa morska pod Navarino (20 października 1827 r.), w której siły francuskie, brytyjskie i rosyjskie pokonały flotę turecko-egipską, co stanowiło ważny czynnik w wojnie o niepodległość Grecji.

Najnowsze artykuły