Artykuł
Współzawodnictwo Niemiec z Anglią

Kombinacja mocarstw, dzieląca kontynent europejski na trójprzymierze pod egidą Niemiec[1] i dwuprzymierze rosyjsko-francuskie, przetrwała po dziś dzień, jakkolwiek stosunki międzynarodowe od chwili zawiązania dwuprzymierza zaczęły podlegać głębokim zmianom. Zmiany te wywołane zostały przez potęgujące się coraz bardziej współzawodnictwo Niemiec z Anglią, stanowiące dziś główną nutę polityki niemieckiej, przy zachowaniu jej podstaw w stosunku do Austrii, Turcji i Rosji.

Bismarck[2] przez długi czas manifestował swe lekceważenie dla polityki kolonialnej, widząc zadania Prus w Europie. Gdy wszakże te zadania zostały w głównej mierze spełnione, gdy zjednoczone Niemcy przy pomocy trójprzymierza stworzyły sobie na gruncie europejskim niezachwianą pozycję, a gdy wewnętrzny ich rozwój zaczął szybko rozszerzać sferę ich interesów poza Europą, przyszła chwila na rozpoczęcie polityki morskiej i kolonialnej. Do tej chwili nie było dwóch mocarstw europejskich, mających mniej powodów do starć, jak Anglia i Prusy.

Między polityką tych dwóch państw istniała analogia w sensie odwrotnym. Anglia, zrzekłszy się interesów na kontynencie europejskim, wyzyskiwała wojny kontynentalne dla rozszerzenia swych posiadłości kolonialnych i opanowania dróg morskich. Prusy, dopóki nie poczuły się na gruncie europejskim względnie „nasyconymi”, mogły wyzyskiwać konflikty między państwami, mającymi interesy poza Europą, dla swych celów w Europie. Przy takim zupełnym rozdzieleniu sfer interesów poważny konflikt między tymi dwoma państwami był niemożliwy – przeciwnie, oddawały one sobie nieraz w historii wzajemne usługi. I jak do rozwoju potęgi kolonialnej angielskiej Prusy pośrednio wielce się przyczyniły (wojna siedmioletnia, epoka napoleońska), tak rozrostowi Prus niewątpliwie pośrednio pomagała walcząca z Francją Anglia. Ten stosunek wzajemnego popierania się wystąpił na kongresie berlińskim[3] i w następnych latach wyrażał się w pozycji Anglii wobec trójprzymierza. Dość wszakże niespodzianie dla Anglii i zrazu niedoceniona przez nią w tym względzie, polityka zjednoczonego cesarstwa zaczyna przed laty dwudziestu pięciu wychodzić poza granice Europy.

Pierwsze kroki w tym względzie zrobione były za rządów Bismarcka.

W r. 1884 Niemcy, korzystając z powolności gabinetu angielskiego, lekceważącego ich kwalifikację na mocarstwo kolonialne, usadawiają się w Południowo-Zachodniej Afryce, po czym w tymże roku i następnym zajmują Togo, Kamerun, tworzą kolonię wschodnio-afrykańską, chwytają niezajęte przez nikogo wysepki Pacyfiku i część Nowej Gwinei. Na zwołanej w tym czasie do Berlina konferencji afrykańskiej Niemcy zmuszają Anglię do zrzeczenia się w pewnym sensie uprzywilejowanego siłą faktów stanowiska w innych częściach świata. Anglia do owego czasu zajmowała tylko wtedy nowe obszary zamorskie, gdy miały one dla niej wartość użytkową, gdy stanowiły ważne pozycje na drogach morskich lub gdy im groziło zajęcie przez inne państwo.

Pozostałe, niezajęte przez nikogo obszary, uważała ona za potencjonalnie angielskie, jeżeli się można tak wyrazić. Bismarck na konferencji wygłosił zasadę, że ziemie faktycznie nieokupowane do nikogo nie należą i mogą stać się własnością tego państwa, które je zajmie. Anglia, nad którą wisiał konflikt z Rosją w Azji Środkowej i której rywalizacja z Francją w Afryce wchodziła w coraz ostrzejszą fazę, zmuszona została do pogodzenia się i z tą zasadą, i z nową rolą Niemiec jako mocarstwa zabierającego głos w sprawach kolonialnych. Zaczyna się wtedy pośpieszne okupowanie obszarów nieprzedstawiających natychmiastowej użyteczności, w ciągu paru lat kończy się „rozdrapywanie Afryki” i zagarnianie nienależących do żadnego mocarstwa wysepek na Pacyfiku. Kończy się też i dla Niemiec trwający zaledwie dwa lata okres zdobywania posiadłości kolonialnych drogą pokojowej okupacji ziem nienależących do nikogo. To, co zdobyły tą drogą, nie przedstawia po dziś dzień wartości dochodowej i ze względu na swe położenie geograficzne nie ma znaczenia ważniejszych pozycji morskich. Od tego czasu dążenia Niemiec w dziedzinie polityki morskiej i kolonialnej musiały wejść na inną, trudniejszą drogę.

Naturalnym pionierem tej drogi był rosnący z niesłychaną szybkością handel zamorski Niemiec, rozwój subwencjonowanych przez rząd komunikacji okrętowych i związane z tym mnożenie się handlowych rezydentów niemieckich. W ślad za tym idzie rozwój sił bojowych państwa: w r. 1898 parlament uchwala wielki program budowy floty wojennej, który po dopełnieniu go w r. 1900, zapowiada na r. 1920 – 38 pancerników liniowych.

Aspiracje kolonialne szybko rosną w Niemczech. Idea Niemiec jako wielkiej potęgi morskiej i posiadaczki bogatych kolonii opanowuje naród niemiecki i staje się kierowniczą w jego politycznej myśli. Organizuje się Związek floty, liczący dziesiątki tysięcy członków, towarzystwa kolonizacyjne, a wyobraźnia profesorów i dziennikarzy obok wszechniemieckiego państwa w Europie maluje obrazy niemieckiego imperium kolonialnego, widząc je w Afryce, w Ameryce Południowej i Środkowej, w Indiach holenderskich, przeprowadzając rozbiór Chin, w każdym zaś razie zagarniając Turcję i Azję Mniejszą aż do Zatoki Perskiej. Polityka Cesarstwa od chwili objęcia jej kierownictwa przez Wilhelma II[4] – któremu Bismarck, nie chcąc się poddać, musiał ustąpić – orientuje się przede wszystkim według interesów pozaeuropejskich, które w tym okresie zajmują już pierwsze miejsce w polityce międzynarodowej.

Zjednoczenie Niemiec i Włoch, ucichnięcie na wiele lat i usunięcie z porządku dziennego spraw międzynarodowych kwestii polskiej, przekształcenie Austrii, zapewniające jej na długi czas równowagę wewnętrzną, zjawienie się w kwestii wschodniej nowego czynnika w postaci samoistnych państewek, przede wszystkim zaś żywotnej i czynnej Bułgarii[5], zawiązanie trójprzymierza i przymierza francusko-rosyj­skiego, związków między państwami mających warunki dłuższej trwałości – wszystko to wprowadza stosunki europejskie w stan równowagi i pozwala uwadze polityków skupić się na sprawach pozaeuropejskich, których doniosłość wzrasta niesłychanie szybko, w miarę rozwoju przemysłowego i handlowego krajów europejskich.

Po upadku dawnych potęg kolonialnych – Hiszpanii, Portugalii i Holandii, pozostały na tej arenie tylko dwie rywalki – Anglia i Francja. Ostatnia po wojnie siedmioletniej, podczas której została pobita w Północnej Ameryce i w Indiach, oraz po utracie pozycji na morzach w okresie napoleońskim, zeszła na krótko z areny, i Anglia w początku zeszłego stulecia pozostała jedynym państwem panującym na morzach, posiadającym rozległe i bogate kolonie i mającym wielkie poza Europą interesy. Francja wszakże na nowo wraca w ciągu XIX stulecia do polityki kolonialnej, zajmuje Algier, Kochinchinę, po klęsce zaś r. 1871, jakby chcąc powetować sobie stratę terytorialną w Europie, rozwija poza nią szczególną energię – idzie do Tonkinu, robi znakomitą zdobycz przez rozciągnięcie swego protektoratu nad Tunisem, wreszcie okazuje wielką ruchliwość w Środkowej Afryce. Było rzeczą naturalną, że w kraju, mającym taką pozycję morską, jak Włochy, z podniesieniem narodowej energii na skutek politycznego zjednoczenia, zjawią się też aspiracje kolonialne, skierowane przede wszystkim do Północnej Afryki, gdzie były narażone na niepomyślne współzawodnictwo z Francją (co zbliżało Włochy do Niemiec). Wreszcie last but not least musiały się zjawić na tej arenie Niemcy, których interesy pozaeuropejskie rosły szybko na skutek rozwoju wewnętrznego.

Rozszerzająca się drogą ekspansji lądowej w Azji Rosja, na skutek innych, wyżej wskazanych przyczyn wewnętrznych, mianowicie rozwoju biurokratycznej zaborczości i szczególnego typu nacjonalizmu, do których później przyłączył się interes ekonomiczny młodego przemysłu rosyjskiego, zaczęła rozwijać szerokie plany azjatyckie, wiążące się ze stałym dążeniem państwa do otwartego morza. Powstrzymana w kierunku Bosforu, zaczęła ona zwracać swe oczy ku Zatoce Perskiej, zagrażając Anglii, w końcu zaś na Daleki Wschód się zwróciła.

Znaczenie spraw pozaeuropejskich podniesione też zostało przez wystąpienie w roli pierwszorzędnych mocarstw – Stanów Zjednoczonych i Japonii.

Tym sposobem wszystkie – z wyjątkiem Austrii – wielkie państwa europejskie okazały się silnie zainteresowanymi w sprawach pozaeuropejskich, i tam też ukazały się główne źródła konfliktów między nimi. Ale też na gruncie tych interesów inaczej niż w Europie układały się wzajemne między nimi stosunki.

Główna różnica wystąpiła z konieczności w stosunku wzajemnym Niemiec i Anglii – dwóch państw, z których jedno najwięcej posiada poza Europą i całe swe istnienie jako wielkiego państwa i wielkiego narodu na tym posiadaniu opiera, drugie zaś nie posiada prawie jeszcze nic, a ma wielkie i najszybciej rosnące siły, z których rodzą się największe apetyty. Niemcy muszą zdobyć to, czego nie mają, Anglia zaś nie może uronić tego, co posiada. Stąd źródło antagonizmu, zupełnie w historii nowego, ale dominującego dziś nad całą sytuacją międzynarodową.

W ciągu ostatnich lat kilkunastu Niemcy rozwijają wielką ruchliwość we wszystkich częściach świata. Polityka niemiecka daje się uczuć we wszystkich ważniejszych sprawach, zjawiających się na porządku dziennym, często zaś odgrywa rolę fermentu, wywołującego nowe kwestie.

Niemcy wespół z Rosją i Francją interweniują po pokoju w Shimonoseki[6] (1895 r.) i udaremniają Japonii korzystanie ze zwycięstwa nad Chinami, a w r. 1897 zabierając Kiao-Czau[7], zdobywają wiele obiecującą, jak się wówczas zdawało, podstawę w Chinach. Krzątanie się ich w Ameryce Środkowej i Południowej zaczyna budzić podejrzliwość w Stanach Zjednoczonych, dochodzącą do irytacji podczas wojny z Hi­szpanią[8], kiedy Niemcy wyraźną nieprzyjaźń Stanom okazywali; później, pod wpływem wieści o ich zamiarach na południową Brazylię, gdzie istnieją od dawna gęste osady niemieckie, lub na wieść o ich propozycji kupienia duńskich Antyli, mogących służyć za podstawę operacyjną dla floty na wodach amerykańskich, wreszcie wobec ich zatargu z Wenezuelą[9]. W Afryce pobudzają Burów do wojny z Anglią[10] (telegram Wilhelma II do prezydenta Krugera[11]), wywołując w ostatniej dotkliwy wybuch oburzenia przeciw sobie. W Polinezji wchodzą w spór z Anglią i Stanami o Samoa[12]. W Turcji umacniają swe wpływy, rozszerzają swe interesy w Azji Mniejszej, dostają firman na kolej bagdadzką[13], a Wilhelm II, ogłosiwszy się podczas podróży do Jerozolimy za przyjaciela Islamu, w roli tej stara się trwać po dzień dzisiejszy. Wreszcie w latach ostatnich podnoszą sprawę marokańską i doprowadzają do międzynarodowej konferencji w Algesiras[14].

Od chwili zawarcia przymierza francusko-rosyjskiego (1891 r.) antagonizm Niemiec do dwóch sprzymierzonych mocarstw szybko słabnie. Przeciwnie, Wilhelm II zaczyna energicznie zabiegać o przyjaźń Francji, robiąc cały szereg awansów w tym kierunku. Jednocześnie postępuje szybkie zbliżenie Niemiec do Rosji. Wilhelm II chce być „trzecim w dwuprzymierzu”. Sojusznicy z trójprzymierza, potrzebni w Europie, w polityce pozaeuropejskiej, antyangielskiej, mają mniej znaczenia lub nawet, jak Włochy, zbliżone są z Anglią. Tu potrzebna jest Niemcom Francja i Rosja.

Bliski stosunek z Rosją, nawet przy dążeniu do osłabienia jej, dyktowała cała tradycja pruska, w szczególności tradycja polityki Bismarcka, w której ślady Wilhelm II poszedł, choć się pozbył zbyt niezależnego kanclerza. Pod koniec zeszłego stulecia do zaciśnięcia na powrót tych węzłów znalazły się powody i w Europie, gdy jednocześnie zmniejszało się źródło antagonizmu.

Rosja zabrała się do budowy kolei syberyjskiej i zaczęła rozwijać plany w kierunku brzegów Oceanu Spokojnego. Zapanowały one w polityce rosyjskiej od wstąpienia na tron Mikołaja II[15], który jako następca tronu odbył podróż dokoła Azji i powrócił przez Syberię. Aspiracje azjatyckie, przy pochopności właściwej charakterowi rosyjskiemu, tak nagle wyrosły, że zjawiło się hasło „Azja dla Rosji”, a pisarze wpływowi zaczęli dowodzić, że dusza azjatyckich ludów jest bliska rosyjskiej, że przeznaczeniem Rosji jest przede wszystkim stać się azjatyckim państwem. Dla wprowadzenia w życie tych planów dalekowschodnich potrzebne było zabezpieczenie się na Zachodzie, a przede wszystkim zapewnienie sobie spokoju w sprawach Bliskiego Wschodu. Tu nastąpiło skutkiem tego porozumienie z Austrią. Odwrócenie też uwagi Rosji w kierunku Dalekiego Wschodu pozwoliło jej obojętnie patrzeć na postępy wpływu niemieckiego w Turcji.

Wspólny interes Rosji i Niemiec wskazywała poniekąd ewolucja stosunków wewnętrznych w Monarchii Habsburskiej, gdzie zaostrzyły się silnie antagonizmy słowiańsko-niemieckie i gdzie za rządów Badeniego[16] hegemonia niemiecka zdawała się zagrożoną. Dla Niemiec zawsze będzie rzeczą pierwszego znaczenia, by żywioł niemiecki w Austrii przewagi swej nie utracił, jak znów dla Rosji – żeby państwo habsburskie nie zaczęło prowadzić polityki słowiańskiej i nie wytrąciło jej tej broni z ręki, jaką były w jej polityce europejskiej hasła słowiańskie. Dyplomacja rosyjska już poprzednio temu przeszkadzała i trudno byłoby się jej pogodzić z utratą przez Rosję roli jedynej przedstawicielki Słowiańszczyzny.

Wreszcie w kwestii polskiej zaczęły się zjawiać niepokojące oznaki, zapowiadające jej bliskie odrodzenie.

Wstąpieniu na tron nowego monarchy w Rosji towarzyszyły wieści o „nowym kursie”, bardziej tolerancyjnym dla obcych narodowości, dające Niemcom nadzieję na poprawę położenia ich współplemieńców w Rosji, ale z drugiej strony mogące zaniepokoić ich obawą, żeby się nie poprawiło położenie Polaków. Wieści te o tyle były uzasadnione, że pod wpływem zwrócenia się aspiracji rosyjskich ku Azji nacjonalizm rosyjski stracił groźne dla Niemców zabarwienie, przestał być zaczepnym względem nich zarówno na zewnątrz, jak na wewnątrz. Do zmiany wszakże polityki w Polsce nie wystarczało pewne złagodzenie tonu i mianowanie dyplomatyzujących nieco generał-gubernatorów w Królestwie – wymagała ona o wiele głębszego zwrotu, do którego ani rząd, ani opinia rosyjska nie była usposobiona, a na który interesy wszechpotężnej biurokracji nie pozwa­lały.

Pod wpływem tych nadziei na „nowy kurs” powstała w Polsce nieliczna grupa polityczna, zwana „ugodową”[17], która na podobieństwo Polaków galicyjskich chciała poprowadzić akcję pojednania z rządem rosyjskim, opartą o zaufanie Korony, pozyskiwane manifestacjami lojalizmu. Jakkolwiek ta grupa tylko przez parę lat miała większy wpływ w społeczeństwie polskim, w krótkim bowiem czasie okazało się, że jej rachuby są całkowicie chybione – to jednak zjawienie się jej obudziło w sferach politycznych niemieckich pewną obawę porozumienia polsko-rosyjskiego.

Głównym wszakże źródłem obaw niemieckich oraz motywem do zbliżenia się Niemiec i Rosji były nowe objawy ruchu narodowego i energii politycznej we wszystkich trzech dzielnicach Polski. Występowały one coraz wyraźniej w ostatnim lat dziesiątku zeszłego stulecia.

Przyglądając się bliżej temu ruchowi, łatwo było spostrzec, że wszędzie ma on źródło w jednym procesie, mianowicie w budzeniu się politycznym szerokich mas narodu, w szczególności zaś warstwy włościańskiej. Ten sam proces, który na gruncie dzielnicy pruskiej dał polskości nową siłę w walce o zagrożone placówki w Poznańskiem i Prusach Zachodnich oraz wywołał odrodzenie polskości na Śląsku, w dzielnicy austriackiej zrodził walkę o wpływy polityczne między panującym konserwatyzmem szlacheckim a stronnictwami demokratycznymi, w rosyjskiej zaś, mianowicie w Królestwie Polskim, wyraził się zrazu w manifestacjach narodowych, a następnie w organizującej się stopniowo systematycznej walce przeciw polityce rusyfikacyjnej, w ujaw­niającym się coraz silniej oporze włościan przeciw nadużyciom władz na gruncie samorządu gminnego, oporze prowadzonym pod hasłem „walki o prawo”, wreszcie w szeroko zorganizowanej, acz tajnej, bo prześladowanej przez rząd, pracy nad oświatą, nad kulturalnym i moralnym podźwignięciem ludu. Ruchowi temu towarzyszą nowe hasła patriotyczne, idzie on pod sztandarem Polski, różniąc się od dawnych ruchów polskich tym, że nie wywiesza hasła zbrojnego powstania, ale zapowiada walkę polityczną, codzienną, systematyczną o prawa narodu polskiego, o jego odrębność we wszystkich trzech państwach. Rosnąca ciągle liczba procesów politycznych w Warszawie, a następnie i w Poznaniu, gdzie rząd zaczął doszukiwać się łączności ruchu miejscowego z ogólnopolskim, przy czym ujawniało się współdziałanie policji pruskiej z rosyjską – świadczyła, iż rządy zwróciły baczną na nowy ruch uwagę.

Wytrawni politycy, zastanawiając sią nad tymi objawami, musieli zrozumieć, iż gotuje się radykalna zmiana w postawie politycznej Polaków we wszystkich trzech państwach, że się tworzą elementy nowej polityki polskiej, która nie będzie się już ograniczała do czysto dyplomatycznych zabiegów i prawnych deklaracji dotychczasowej akcji konserwatywno-szlacheckiej, ale która, mając oparcie w masach, wejdzie stopniowo na drogę walki energicznej, zarówno w parlamentach, jak na gruncie, w kraju. Dla ludzi patrzących jasno niewątpliwym było, że się odradza kwestia polska w nowej postaci, która może ją uczynić niebezpieczniejszą niż poprzednie usiłowania zdobycia niepodległości z bronią w ręku.

Przeciwdziałanie temu ruchowi, niedopuszczenie do odnowienia kwestii, która zdawała się pogrzebaną, było wspólnym interesem obu rządów i węzłem, łączącym je na nowo na gruncie kwestii polskiej.

Pod wpływem czynników powyższych z jednej strony, z drugiej zaś – łączności interesów polityki antyangielskiej w Azji – rozwija się na nowo zbliżenie rosyjsko-niemieckie, wzmocnione osobistą przyjaźnią monarchów.

Niemcy, jako trzecie w dwuprzymierzu, występują w zor­ganizowanej przez Rosję interwencji po wojnie chińsko-japońskiej i te same trzy mocarstwa działają razem na Bliskim Wschodzie w czasie wojny grecko-tureckiej[18]. Jest nawet chwila, kiedy zdaje się, że Francja, po Faszodzie[19], podrażniona w swej miłości własnej i widząca, że alians z Rosją nie chroni jej od porażek poza Europą, wejdzie w przymierze z Niemcami, do którego w szerokich kołach opinii francuskiej zjawia się silna tendencja.

Spotyka się ona wszakże z dążeniem przeciwnym – do porozumienia z Anglią, reprezentowanym przez żywioły radykalne, które doprowadza do władzy kryzys wewnętrzny w republice, rozgrywający się na dziwnym tle sprawy Dreyfusa[20]. Za wiele wszakże nagromadziło się przeciwieństw i uraz, ażeby ten kierunek polityki zewnętrznej mógł się łatwo stać we Francji popularnym.

Zdawało się, iż oczywisty plan Niemiec – stworzenia koalicji mocarstw europejskich przeciw Anglii – zbliża się ku urzeczywistnieniu. Wielkie mocarstwo kolonialne znalazło się w zupełnym odosobnieniu przy braku wyraźnych antagonizmów między jego przeciwnikami. Ta splendid isolation[21], stająca się nader groźną dla przyszłości brytyjskiego państwa, nakazała mu wreszcie zerwać z tradycyjną polityką wolnej ręki.

Pierwsza myśl angielskich mężów stanu i opinii publicznej zwraca się ku własnym koloniom, ku nowym społeczeństwom rasy brytyjskiej, wyrosłym w ciągu ostatniego stulecia za oceanami. Zapanowuje idea imperialistyczna, idea związania mocniejszymi węzłami tych nowych ustrojów – australijskiego Commonwealth, Kanady i Kraju Przylądkowego – z metropolią, większego zrównania ich z Anglią w prawach i obowiązkach, stworzenia Brytyjskiego Imperium, które, będąc wspólną sprawą wszystkich jego członków, dla wszystkich byłoby zarówno drogim. Na czoło życia politycznego Anglii wysuwa się przedstawiciel tej idei, mąż stanu w szerokim stylu, Chamberlain[22], forsujący sprawę niezupełnie jeszcze, jak się okazało, dojrzałą do rozwiązania.

Pobudzone w społeczeństwie poczucie łączności rasowej przenosi się i na zaoceanową młodszą siostrę, Amerykę. Zaczynają się coraz silniej w Anglii wyrażać sympatie do Stanów Zjednoczonych. Manifestując się podczas wojny hiszpańsko-amerykańskiej, budzą one wzajemność po drugiej stronie Oceanu. Nie głuszy ich nawet popularna dosyć w Ameryce sprawa Burów, z którymi wojna stawia Anglię w bardzo trudnym położeniu, zmuszając ją do bierności wobec doniosłych wypadków na Dalekim Wschodzie.

Wobec wzajemnych sympatii angielsko-amerykańskich, idących w parze z wspólnym antagonizmem do Niemiec, zbladły chwilowo nadzieje ostatnich na pomyślną walkę z panią mórz przy pomocy dwuprzymierza. Nagle Niemcy zmieniają front wobec Anglii. Wilhelm II – podejmujący zawsze osobiście zadanie wycofywania polityki niemieckiej z trudnych sytuacji, w które zabrnęła, i naprawiania jej, a raczej własnych błędów – wkrótce po telegramie do Krugera, który wywołał zatrważające dla Niemców objawy w Londynie, jedzie do Anglii i tam deklaruje swą przyjaźń. Następnie zwraca się z ofertą swej przyjaźni do Ameryki, którą obdarza posągiem Fryderyka Wielkiego[23] z brązu, i do której posyła ks. Henryka pruskiego[24] w odwiedziny.

Po ostatecznym załatwieniu sporu o Samoa między Anglią, Stanami Zjednoczonymi i Niemcami, a następnie po zawarciu traktatu z Niemcami, poręczającego nietykalność Chin, dyplomacja angielska zaczyna wierzyć w możność zbliżenia się z Niemcami dla wspólnego przeciwdziałania pochodowi Rosji na Dalekim Wschodzie. Zjawia się nawet myśl potrójnego przymierza angielsko-amerykańsko-nie­mieckiego, co do którego Anglia podobno w początku r. 1900 zrobiła obu pozostałym państwom propozycje. Widoki wszakże Niemiec szły w zupełnie przeciwnym kierunku.

Niebawem przekonała się Anglia o ich złej wierze zarówno w sprawie wenezuelskiej, jak na Dalekim Wschodzie, gdzie w dalszym ciągu popierały one akcję rosyjską, komentując porozumienie co do nietykalności Chin w ten sposób, że nie dotyczy ono Mandżurii, w której Niemcy żadnych nie mają interesów.

Ostatecznie też bierze górę w Anglii stanowczy kierunek, wrogi Niemcom. Zaczynają tam widzieć w nich głównego przeciwnika nie tylko na gruncie żywotnych interesów politycznych w tym lub innym miejscu, ale na całym obszarze kuli ziemskiej, skutkiem podbojów, jakie wywóz niemiecki wszędzie czyni. Prasę angielską zaczynają przepełniać alarmujące w najwyższym stopniu artykuły o „niebezpieczeństwie niemieckim”. Dyplomacja zaś angielska zdaje sobie sprawę z tego, że jej walka z Rosją jest w równej, a może większej mierze, walką z Niemcami.

Widząc, że jej odosobnienie, zwłaszcza wobec wypadków na Dalekim Wschodzie, dłużej trwać nie może, Anglia decyduje się na śmiałą kombinację, na przymierze z państwem azjatyckim. Ten jej krok wywołał tym niezwyklejsze wrażenie, że podniesiona przez przymierze do godności cywilizowanego mocarstwa Japonia mało była znaną w Europie, w szczególności zaś była niedocenianą pod względem swych sił bojowych.

Przymierze to dla Japonii, która przygotowywała się do nieuniknionej wojny z Rosją, miało pierwszorzędne znaczenie, zabezpieczając ją podczas starcia z przeciwnikiem, któremu spodziewała się podołać – od interwencji obcych mocarstw.

Do tej wojny pchała Rosję fatalnie cała jej akcja na Dalekim Wschodzie. Polityka rosyjska pod wpływem postępu ogólnej dezorganizacji machiny państwowej w latach poprzedzających wojnę, nie miała jednolitego i wyraźnego kierownictwa. Nawzajem krzyżowały się w niej nieskoordynowane działania różnych władz, z których żadna nie ponosiła wyraźnej odpowiedzialności za całość akcji. Gdy ministerium spraw zagranicznych, posiadające niejakie dane co do sił bojowych Japonii, starało się uniknąć wojny, a ministerium wojny wycofywało część wojsk z Mandżurii i nie spieszyło się z fortyfikowaniem Portu Artura – obdarzone szerokimi pełnomocnictwami namiestnictwo Dalekiego Wschodu prowadziło politykę zaczepną, zaostrzoną przez prywatnych przedsiębiorców, wkraczających pod opieką państwa w sferę interesów japońskich. Jednocześnie olbrzymim nakładem budowano wspaniały port w Dalnim[25], niby w punkcie zabezpieczonym zupełnie, nie przewidując usług, jakie odda on nieprzyjacielowi podczas wojny. Rosja przestała już mieć jeden rząd, nie miała jednej kontroli nie tylko nad prowadzeniem państwa na wewnątrz, ale nawet nad jego akcją zewnętrzną.

Ekspansja Rosji w kierunku Morza Żółtego mogła znaleźć poważne uzasadnienie w szerszych widokach państwowych. Port Artura był pierwszym niezamarzającym portem rosyjskim na otwartym morzu. Można było również uzasadniać nowe zabory interesami handlowymi, odgrywającymi już w polityce rosyjskiej, pod wpływem zwłaszcza Wittego[26], pewną rolę. Ale na tę drogę mogło wejść tylko państwo, które poprzednio inaczej zagospodarowało się w Syberii, zwłaszcza Wschodniej. Gdyby Rosja zdołała była przedtem zaludnić należycie bogaty bądź co bądź kraj, będący od dawna w jej posiadaniu, miałaby w nim podstawę do posuwania się na południe, ku obszarom kulturalnym i gęsto zaludnionym obcą rasą. Ale w Rosji nawet z tego bodaj nie zdawano sobie sprawy, że Chiny i Japonia w niektórych kierunkach mają kulturę wyższą od Zachodniej Europy. Operacje wojenne z pustych obszarów Syberii przeciw tym krajom mogły liczyć na podobne powodzenie, co rządzenie Polską z niżej cywilizowanego i zapuszczonego wielkoruskiego centrum.

Na tę drogę ryzykownej, historycznie nieprzygotowanej ekspansji pchały Rosję nie tylko jej instynkty zaborcze i lekkomyślność działaczy politycznych, ale i wpływy niemieckie.

Dla Niemiec, rozwijających coraz ruchliwszą działalność na Bliskim Wschodzie, rozszerzających swe przedsiębiorstwa w Azji Mniejszej i mających tam już nawet swe osadnictwo, wreszcie posiadających już dominujący wpływ w Konstantynopolu – rzeczą pierwszorzędnego znaczenia było odwrócić uwagę i siły Rosji w innym kierunku. Akcja na Dalekim Wschodzie, raz rozpoczęta, zapowiadała dla Rosji zajęcie na długi okres, podczas którego Niemcy mogłyby spokojnie prowadzić swe dzieło w Turcji, nie narażając się na konflikt ze wschodnim sąsiadem.

Polityka rosyjska na Dalekim Wschodzie prowadziła tam do poderwania stanowiska Anglii, obiecywała Niemcom nowe zdobycze terytorialne i handlowe. Przecie mówiło się nawet wówczas o rozbiorze Chin, a cesarz Wilhelm niezawodnie myślał o czymś podobnym, gdy z zapałem głosił krucjatę przeciw żółtej rasie.

Trudno robić przypuszczenia co do tego, jakiego wyniku tej wojny spodziewano się w Berlinie, to pewne wszakże, iż niepomyślny jej przebieg obalił całkowicie kunsztowną konstrukcję polityki antyangielskiej Niemiec. Popsucie jej zresztą przygotowywało się już przed wojną ze strony Francji.

Przymierze francusko-rosyjskie, powitane swego czasu z takim zapałem przez odosobnioną Francję, przez jej ogół, mający mało wiary w swe siły i pragnący przede wszystkim pokoju, przez nielicznych marzycieli, myślących o odwecie, i przez właścicieli kapitałów, znajdujących korzystne umieszczenie w Rosji – z czasem zaczęło podlegać krytyce. Nie uchroniło ono Francji od upokorzenia w Faszodzie, nie dawało zatem zadowolenia uczuć narodowych, przyszłość pożyczek rosyjskich zaczęła budzić wątpliwości, główną zaś, że po zbliżeniu się Rosji z Niemcami alians prowadził coraz więcej Francję do służenia polityce tych dwóch państw za narzędzie. Republika powoli pozbywała się samodzielnej, we własnych, szerszych widokach prowadzonej polityki zewnętrznej.

Przy przejściu od zeszłego do obecnego stulecia w polityce francuskiej czuć ożywienie i zjawia się szersza inicjatywa. Dyplomacja republiki doprowadza do porozumienia z Włochami (1900-1902 r.) w sprawach śródziemnomorskich na gruncie zrzeczenia się ze strony Francji wszelkich interesów w Trypolisie, Włoch zaś w Maroku. Wobec dobrych stosunków włosko-angielskich, właśnie na gruncie spraw Morza Śródziemnego wytworzonych, porozumienie to zapowiada zbliżenie się Francji do Anglii, pod które grunt stopniowo we Francji się przygotowuje. Po wybuchu wojny japońskiej, która Rosję od razu w Europie ubezwładnia i stawia w zależność od Niemiec, dla Francji staje się oczywistą potrzeba posiadania innego dla siebie oparcia, zwłaszcza wobec jej planów marokańskich. Wkrótce też po wybuchu wojny, w kwietniu 1904 r., następuje porozumienie angielsko-francuskie, regulujące wszystkie spory kolonialne między dwoma mocarstwami i pozostawiające Francji wolną rękę w Maroku – fakt wielkiego znaczenia zarówno ze względu na zbliżenie Francji do izolowanej w Europie Anglii, jak na usunięcie Niemiec przez oba państwa za nawias w sprawach Morza Śródziemnego. Ten akt, którego autorem ze strony francuskiej był śmiały polityk, człowiek szerokich planów, Delcassé[27], ze strony angielskiej jest dziełem drugiego dyplomaty w koronie, który się zjawia obok Wilhelma II na widnokręgu europejskim – króla Edwarda VII[28]. Przez to porozumienie zadany został cios stanowczy polityce Niemiec, dążących do izolowania Anglii, obrócone w niwecz ich dziesięcioletnie zabiegi. Od niego zaczyna się nowa kombinacja mocarstw, wobec której dotychczasowe, formalnie istniejące przymierza tracą w części swe znaczenie.

Porozumienie między Francją i Anglią, dopełnione porozumieniem obu mocarstw z Włochami i Hiszpanią, wyłączające po raz pierwszy od dłuższego czasu głos Niemiec w ważnej kwestii międzynarodowej, jak kwestia marokańska, było niewątpliwą porażką polityki berlińskiej. Zniosła ją ona na razie z pozorną obojętnością. Być może, iż nie wierzono bardzo w Berlinie w trwałość zbliżenia francusko-angielskiego; z drugiej strony, wojna na Dalekim Wschodzie dopiero się rozpoczęła, nie wiadomo było, jaki weźmie obrót dla Rosji, a więc i o ile się trzeba liczyć w Europie z aliansem francusko-rosyjskim.

Po roku wszakże trwania wojny przyszedł Mukden[29], od którego już wynik jej nie pozostawiał żadnej wątpliwości. Jednocześnie kryzys wewnętrzny w Rosji wszedł w ostrą fazę, czyniąc ją bezwładną na zewnątrz. Z drugiej strony we Francji pod rządami ministerium Combesa[30] rozwija się zacięta walka z Kościołem, odbywa się dezorganizacja armii i święcą triumf hasła antymilitarne. Ta chwila wydaje się Niemcom najodpowiedniejszą do rozbicia tworzącego się ugrupowania i biorąc asumpt z kwestii marokańskiej, w której ich interesy zostały zignorowane, dokonują one ataku dyplomatycznego na Francję. Atak ten, którego spiritus movens był według wszelkich danych sam Wilhelm II, wykonano z gwałtownością zarazem i perfidią. Dyplomacja berlińska nadała sobie pozór, jak gdyby teraz dopiero dowiedziała się o rzeczach znanych jej dobrze – o treści porozumienia z Anglią Delcassé poinformował Berlin przed jego zawarciem i stamtąd nie zrobiono wówczas żadnych zastrzeżeń – zrobiła ze sprawy kwestię honoru mocarstwowego Niemiec i zażądała usunięcia francuskiego ministra spraw zagranicznych. Rząd francuski miał wrażenie, że jest zagrożony wojną, istotnie niebezpieczną przy stanie wewnętrznym państwa za ministerium Combesa: Delcassé musiał ustąpić i Francja zgodziła się na konferencję międzynarodową. Był to triumf Niemiec, ale raczej formalny niż faktyczny; polityka francuska ze zmianą kierownika nie zmieniła kierunku, a zbliżenie francusko-angielskie wytrzymało próbę konferencji w Algesiras i zacieśniło się dzięki wolnej od wahań polityce angielskiej, zdecydowanej popierać Francję. Angielsko-francuska entente cordiale staje się faktem, dominującym nad położeniem międzynarodowym.

Od Algesiras zaczynają się też próby Anglii w kierunku zbliżenia do Rosji.

Jeżeli na treść traktatu portsmuckiego[31], łagodzącego możliwie dla Rosji skutki klęski wojennej, wywarły silny wpływ Stany Zjednoczone, niepragnące zbytniego wzrostu zagrażającej ich interesom na Pacyfiku potęgi japońskiej, to niewątpliwie współdziałała tu mniej widocznie i Anglia. W interesie tego państwa leżało powstrzymanie pochodu Rosji w Azji, ale nie osłabienie jej zbytnie, pociągające z konieczności uzależnienie Rosji od Niemiec i oczyszczenie im drogi na Bliskim Wschodzie. Z drugiej strony Anglia już zaczęła szukać zbliżenia się z dotychczasowym przeciwnikiem na gruncie wspólnych interesów, zagrożonych przez Niemcy.

Zabiegi angielskie doprowadziły do porozumienia z Rosją (1907 r.) w sprawach azjatyckich, bardzo dla Rosji korzystnego, zwłaszcza ze względu na jej obecne położenie mocarstwowe. Wraz z porozumieniem francusko-japońskim i rosyjsko-japońskim dopełnia ono układ porozumień, w których sprężyną działającą jest polityka angielska, a z których wyłączone są Niemcy. Są to tylko porozumienia, nie przymierza i niepodobna na nie patrzeć jako na koalicję przeciw Niemcom. Dzięki nim wszakże usunięte zostały kwestie sporne między mocarstwami, wyzyskiwane przez Niemcy w ich polityce agresywnej, przede wszystkim antyangielskiej. Wiążą one niejako ręce dyplomacji berlińskiej i tamują ten rozmach, jakiego nabrała ona w polityce pozaeuropejskiej.

Angielsko-francuska entente cordiale, przy dobrym stosunku obu państw z Włochami i Hiszpanią, porozumienie się mocarstw, zainteresowanych bezpośrednio w sprawach śródziemnomorskich, zmienia gruntownie położenie Zachodniej Europy wobec Niemiec. Wpływ ich w tej połowie naszej części świata zostaje podcięty, przede wszystkim zaś Francja – zdegradowana po r. 1871 z zajmowanego przedtem pierwszorzędnego stanowiska mocarstwowego, odosobniona przez długi czas i nawet zagrożona nowym ciosem ze strony Niemiec, oparta następnie o Rosję, której potęgę przeceniała, a która ją prowadziła do służenia za narzędzie polityce niemieckiej, wreszcie, po zaangażowaniu się sojuszniczki na Dalekim Wschodzie i jej rozbiciu, zagrożona zupełnym uzależnieniem od Niemiec – przez zbliżenie się z Anglią odzyskuje pozycję samodzielną, a wraz z nią możność prowadzenia własnej polityki na najważniejszym dla niej poza Europą gruncie północnoafrykańskim. Niemcy, które, oparte na swej potędze i na antagonizmach innych mocarstw, gotowały się do rozkazywania całej Europie, napotykają dziś na Zachodzie realną, przeciwstawiającą się im siłę we Francji związanej z Anglią, wobec której zmuszone są pogodzić się z faktem, iż czas na ich hegemonię jeszcze nie przyszedł.

Wytworzona w ten sposób nowa sytuacja międzynarodowa sprowadza Niemcy w Europie do roli skromniejszej niż ta, którą odgrywały do niedawna i utrudnia im – nie wiadomo na jak długo – politykę zaczepną poza Europą.

Niemcy nie są wszakże skłonne do pogodzenia się z wytworzonym stanem rzeczy. Na drugiej konferencji pokojowej w Hadze (1907) występują one jako główne mocarstwo wojownicze, a całe zachowanie się ich przedstawicieli świadczy o zaczepnych na przyszłość zamiarach polityki berlińskiej.

Podstawę do tych zamiarów stanowi nie tylko ich własna potęga, rozwój sił wewnętrznych własnego państwa, ale także ich stanowisko we Wschodniej Europie. Po rozgromie Rosji na Dalekim Wschodzie, w tej połowie Europy zaszły głębokie zmiany, wobec których dotychczasowa polityka Niemiec i tradycyjna polityka Prus, służąc swym ustalonym celom, na nowe pod niejednym względem wstępuje drogi.

 

 

 

Prezentowany fragment to rozdział III (Zmiany w położeniu międzynarodowym. Współzawodnictwo Niemiec z Anglią) wydanej w 1908 r. książki Niemcy, Rosja i kwestia polska, przedruk na podstawie wydania: R. Dmowski, Pisma, tom II: Niemcy, Rosja i kwestia polska, Częstochowa 1938, s. 73-93.

 

*  *  *

Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.

 



[1] Trójprzymierze – tajny układ zawarty 20 maja 1882 r. w Wiedniu między Cesarstwem Niemieckim, Królestwem Włoch i Austro-Węgrami. Dla Niemiec – związanych już z Austro-Węgrami tajnym sojuszem z 1879 r. – stanowił on kolejny krok w zabezpieczaniu swych interesów w Europie Środkowej i na Bałkanach, a zarazem wzmocnienie pozycji wobec Rosji. W 1888 r. treść układu trzech państw została ogłoszona publicznie. Odpowiedzią na ich porozumienie było zbliżenie Francji i Rosji, zwieńczone zawartym w 1892 r. tajnym sojuszem militarnym.

[2] Otto von Bismarck (1815-1898) – prusko-niemiecki mąż stanu, poseł pruski przy sejmie związkowym we Frankfurcie, poseł w Rosji, ambasador we Francji. Stojąc od 1862 r. na czele rządu pruskiego, zapewnił Prusom hegemonię w Niemczech, o czym przesądziła zwycięska wojna z Austrią w 1866 r. Po zwycięstwie
w wojnie z Francją (1870-1871) zwieńczył proces zjednoczenia Niemiec, stając się w 1871 r. pierwszym kanclerzem nowo utworzonego Cesarstwa Niemieckiego – w tej roli rozbudował ustawo-dawstwo socjalne i prowadził politykę Kulturkampfu. W 1890 r. – wobec niezgodnych z jego oczekiwaniami wyników wyborów i konfliktu z cesarzem Wilhelmem II – złożył dymisję.

[3] Kongres berliński (13 czerwca-13 lipca 1878), w którym uczestniczyły Rosja, Niemcy, Austro-Węgry, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Turcja. W wieńczącym go traktacie zrewidowano częściowo zapisy korzystnego dla Rosji traktatu z San Stefano (3 marca 1878 r.), ograniczono rozmiar autonomicznego Księstwa Bułgarskiego i ustalono stworzenie autonomicznej prowincji Rumelia Wschodnia w ramach Imperium Osmańskiego. Traktat uznawał pełną niepodległość Rumunii, Serbii i Czarnogóry, ponadto Austro-Węgry otrzymały prawo administrowania prowincjami Bośni i Hercegowiny.

[4] Wilhelm II Hohenzollern (1859–1941) – ostatni niemiecki cesarz i król Prus (od 1888 r.). W polityce wewnętrznej występował przeciwko socjalistom i usiłował dokonać reformy państwa. W początkach panowania pozbawił władzy kanclerza Bismarcka. Na arenie międzynarodowej dążył do ekspansji kolonialnej Niemiec, w pełni popierał ich zaangażowanie w I wojnę światową. Abdykował w 1918 r., po tzw. rewolucji listopadowej. Resztę życia spędził na emigracji w Holandii.

[5] Bułgaria uzyskała niepodległość po klęsce Turcji w wojnie z Rosją 1877-1878 r.

[6] Traktat z Shimonoseki kończył pierwszą wojnę chińsko-japońską. Został podpisany 17 kwietnia 1895 r. Pokonane Chiny musiały m.in. uznać niepodległość Korei oraz przekazać Japonii Tajwan, część prowincji Fengtian i archipelag Peskadorów.

[7] Kiauczou (Jiaozhou) – koncesja niemiecka na terytorium Chin, dzierżawiona przez Niemcy w latach 1898-1914. Udzielenie sobie koncesji władze niemieckie wymogły, wykorzystując jako pretekst zamordowanie w 1897 r. dwóch misjonarzy niemieckich – Niemcy wysłały do tego regionu piechotę morską i zmusiły rząd chiński do wydzierżawienia go. Po wybuchu I wojny światowej Chiny wypowiedziały dzierżawę, zaś zatokę Jiaozhou zajęli Japończycy, którzy zwrócili ją Chińczykom w 1922 r.

[8] Do wojny amerykańsko-hiszpańskiej doszło w 1898 r. Pokonane Królestwo Hiszpanii utraciło większość posiadłości na Pacyfiku i Karaibach.

[9] W 1902 r. Wielka Brytania, Włochy i Niemcy wystąpiły przeciwko Wenezueli, domagając się od niej spłaty długów. Wyegzekwowaniu należności służyła m.in. blokada wenezuelskich portów. Trybunał w Hadze uznał zasadność tych działań, lecz nie rozwiązało to sprawy zadłużenia.

[10] Wojny burskie toczyły się w południowej Afryce (1881-1882, 1899-1902) między chcącymi zająć Transwal i Oranię Anglikami a będącymi potomkami holenderskich osadników Burami, którzy byli twórcami tych dwóch państw. Pierwsza wojna zakończyła się sukcesem Burów, zaś drugą wygrali Brytyjczycy, którzy wcielili burskie państwa do swego imperium, choć Burowie uzyskali samorząd i zachowali ważne pozycje w gospodarce, co dało im mocną pozycję w utworzonym w 1910 r. z Transwalu, Oranii i Kraju Przylądkowego Związku Południowej Afryki.

[11] Paul Kruger (1825-1904) – południowoafrykański polityk, lider walczących z Brytyjczykami Burów, prezydent Republiki Południowoafrykańskiej w latach 1883-1900. Po jednym ze zwycięstw wojsk burskich nad Brytyjczykami, cesarz Wilhelm II wysłał mu w 1896 r. depeszę gratulacyjną, co wywołało skandal dyplomatyczny.

[12] Archipelag Samoa był przedmiotem rywalizacji Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Miało ją zakończyć porozumienie zawarte w 1889 r., wedle którego ustanawiały one trójstronny protektorat nad wyspami. W latach 1898-1899 doszło tam do wojny domowej. Wielka Brytania – zaangażowana wówczas w wojnę z Burami – zrezygnowała wtedy ze swych praw do Samoa na rzecz Niemiec, choć później podnosiła, że ten krok został przez Niemcy wymuszony.

[13] Firman, tj. dekret sułtański, na mocy którego Niemcy mogły realizować swój sztandarowy projekt na Bliskim Wschodzie – budowę linii kolejowej łączącej azjatycki brzeg Bosforu z Bagdadem i Basrą. W 1888 r. Konstantynopol został połączony z europejską siecią kolejową. Niemieckie firmy budowały następnie linie na obszarze Turcji (m.in. do Ankary). Koncesję na stworzenie połączenia z Bagdadem konsorcjum niemiecko-francuskie uzyskało w 1899 r., co wywołało niezadowolenie Wielkiej Brytanii i Rosji. Mimo protestów, sułtan zatwierdził warunki inwestycji w kolejnym dokumencie z 1902 r.

[14] Maroko na początku XX wieku było przedmiotem rywalizacji Francji, Hiszpanii i Niemiec. W 1904 r. Francja i Hiszpania porozumiały się, by to ta pierwsza (z przyzwoleniem Wielkiej Brytanii) uczyniła z Maroka (zachowującego dotąd formalną niezależność) swój protektorat. Sułtan Maroka Abd al-Azis IV próbował pozyskać wsparcie – w 1905 r. doszło do jego spotkania w Tangerze z cesarzem Wilhelmem II. Niemieckie działania spowodowały wzrost napięcia w stosunkach francusko-niemieckich. Na mającej zakończyć spór konferencji w Algeciras (1906) ustalono, że Maroko – wciąż formalnie niezależne – trafi pod „protekcję” 12 państw europejskich, z kluczową rolą Francji i Hiszpanii. W kolejnych latach spory jednak wciąż trwały – dopiero w 1911 r. Francja porozumiała się z Niemcami, że Maroko pozostanie w jej gestii, w zamian za przyznanie Niemcom terytoriów w Kongo i gwarancje dla firm niemieckich, że będą mogły działać w Maroku na takich samych prawach, jak firmy francuskie. W 1912 r. Maroko stało się formalnie francuskim protektoratem.

[15] Mikołaj II (1868-1918) – ostatni car rosyjski z dynastii Romanowów, panujący od 1894 r. Na okres jego rządów przypada zaostrzenie sytuacji wewnętrznej w Rosji (rewolucja 1905 r.), które Mikołaj II próbował łagodzić poprzez wprowadzanie umiarkowanie liberalnych reform: nadanie konstytucji i powołanie Dumy Państwowej. Na skutek rewolucji lutowej został zmuszony do abdykacji (1917). Po przejęciu władzy bolszewicy aresztowali go i zamordowali wraz z całą najbliższą rodziną.

[16] Kazimierz Badeni (1846-1909) – konserwatywny polityk galicyjski, od 1878 r. zastępca namiestnika, zaś w latach 1888-1895 namiestnik Galicji, premier Austrii w latach 1895-1897 (w jego rządzie ważne funkcje sprawowali inni Polacy – Agenor Gołuchowski Młodszy był ministrem spraw zagranicznych, a Leon Biliński – ministrem skarbu). Jego rząd upadł wskutek silnej opozycji ze strony niemieckich centralistów, których do wystąpień przeciwko Badeniemu – bardzo gwałtownych – pobudziły m.in. decyzje rządu sprzyjające czeskim aspiracjom narodowym.

[17] Rzecznikami polityki ugodowej wobec Rosji byli m.in. Erazm Piltz i Włodzimierz Spasowicz.

[18] Do wojny grecko-tureckiej doszło w 1897 r. Zakończyła się ona przegraną Grecji.

[19] Pod koniec XIX w. Francja i Wielka Brytania rywalizowały o posiadłości w Afryce Wschodniej. Faszoda (obecnie Kodok) była miastem o strategicznym położeniu nad Białym Nilem, dlatego planujący zmusić Brytyjczyków do wycofania się z Egiptu Francuzi usiłowali ją zająć w 1898 r. Francuska ekspedycja spotkała się z przeciwdziałaniem Brytyjczyków, którzy skierowali tam flotyllę kanonierek. Doszło do wzrostu napięcia w relacjach brytyjsko-francuskich, grożącego wybuchem wojny. Minister spraw zagranicznych Francji Théophile Delcassé uznał jednak, że w jej interesie nie leży eskalowanie konfliktu i francuskie oddziały zostały wycofane, zaś oba rządy dokonały rozgraniczenia swych sfer wpływów.

[20] Afera Dreyfusa – skandal polityczny we Francji, który wywołał wstrząs na tamtejszej scenie politycznej pod koniec XIX w., zapoczątkowany oskarżeniem na podstawie sfingowanych dowodów oficera armii pochodzenia żydowskiego, Alfreda Dreyfusa (1859-1935), o szpiegostwo na rzecz Niemiec. W jego obronie stanęli m.in. Emil Zola, Marcel Proust i Anatol France. Dreyfus doczekał się pełnej rehabilitacji.

[21] „Wspaniałe osamotnienie” (splendid isolation) – linia polityki zagranicznej Wielkiej Brytanii zwłaszcza za rządów premiera lorda Salisbury (1830-1903, premier 1885-1886, 1886-1892, 1895-1902), wedle której równowaga sił w Europie miała się realizować także dzięki temu, że Londyn nie będzie wchodził w stałe sojusze z kontynentalnymi państwami, koncentrując się na rozwoju swej potęgi kolonialnej.

[22] Joseph Chamberlain (1836-1914) – brytyjski przedsiębiorca i polityk, zasiadał w Izbie Gmin, był członkiem rządu Williama Ewarta Gladstone’a, po zerwaniu z Partią Liberalną i utworzeniu Partii Liberalno-Unionistycznej współpracował z torysami, m.in. był ministrem kolonii w rządach lorda Salisbury i Arthura Balfoura.

1               [23] Fryderyk II Hohenzollern, zwany Wielkim (1712-1786) – król Prus od 1740 r. Znany był z bardzo dobrego wykształcenia i sympatii do myślicieli oświeceniowych (m.in. Woltera). Jednocześnie zasłynął jako jeden z najbardziej zaborczych władców swej epoki. Toczył wojny z Austrią (o sukcesję austriacką, 1741-1742, w wyniku której Prusy zajęły Śląsk; o sukcesję bawarską, 1778). W wojnie siedmioletniej (1756-1763) przeciwko Prusom wystąpiła koalicja austriacko-francusko-rosyjsko-saksońska, ale uniknął jednak klęski. Był jednym z architektów pierwszego rozbioru Polski.

[24] Henryk Hohenzollern (1862-1929) – książę Prus, syn cesarza Fryderyka III, brat Wilhelma II, dowódca w marynarce niemieckiej, m.in. dowodził flotą niemiecką na Morzu Bałtyckim w czasie I wojny światowej.

[25] Dalnij – na półwyspie Liatung – został założony w 1899 r. przez Rosjan, chcących uczynić z niego swój główny port handlowy na Pacyfiku. Został zajęty 30 maja 1904 r. przez Japończyków, którzy wykorzystali jego nowoczesną infrastrukturę do swych działań militarnych przeciwko Rosji.

[26] Sergiej Witte (1849-1915) – rosyjski hrabia, polityk, minister finansów (1892-1903), premier (1905-1906). Próbował dokonać modernizacji Rosji, m.in. przez unowocześnienie jej gospodarki, poprawienie infrastruktury (budowa kolei transsyberyjskiej). Choć podejmował kroki mające na celu przeciwstawienie się przez Rosję Japonii w rozgrywce na Dalekim Wschodzie, to był przeciwny wojnie z nią. Przestrzegał również Mikołaja II przed przystępowaniem do I wojny światowej.

[27] Théophile Delcassé (1852-1923) – francuski polityk, minister kolonii (1894-1895), spraw zagranicznych (1898-1905, 1914-1915), marynarki (1911-1913), ambasador w Rosji (1913-1914). Był zwolennikiem polityki wymierzonej w Niemcy, porozumienia z Wielką Brytanią i wzmocnienia sojuszu z Rosją.

[28] Edward VII (1841-1910) – od 1901 r. król Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii i dominiów brytyjskich oraz cesarz Indii. Znany z rozrywkowego i rozwiązłego trybu życia, nie angażował się zbytnio w politykę wewnętrzną, niemniej starał się forsować interpretację swych uprawnień tak, by zwiększyć ich zakres. Położył podwaliny pod porozumienie brytyjsko-francuskie oraz powstanie trójporozumienia, do którego dołączyła Rosja.

[29] Bitwa pod Mukden rozegrała się od 19 lutego do 10 marca 1905 r. Była ostatnią dużą bitwą lądową w wojnie rosyjsko-japońskiej. Zakończyła się zwycięstwem Japonii.

[30] Émile Combes (1835-1921) – francuski polityk lewicowy, senator od 1885 r., minister oświaty w latach 1895-1896, premier, minister spraw wewnętrznych i minister wyznań od 1902 do 1905 r. (m.in. wypowiedział konkordat z Watykanem i wprowadził ustawę o rozdziale państwa od Kościoła, na jej mocy dokonując przejęcia budynków należących do Kościoła katolickiego; w wojsku trwała akcja dyskryminująca katolików, znana jako afera fiszkowa – zbierano informacje o oficerach pod kątem ich stosunku do religii), minister bez teki w latach 1915-1916.

[31] Traktat z Portsmouth z 1905 r. kończył wojnę rosyjsko-japońską. Rosja traciła na jego mocy południową Mandżurię, Port Artur, Dalian i południowy Sachalin.

Najnowsze artykuły