Artykuł
Powszechny charakter przyszłej wojny

Nazajutrz po tak krwawym, jak Wielka Wojna, konflikcie, trudno było uwierzyć w dopuszczalność nowej, mogącej się stać powszechną, wojny. Do tego stanu umysłu przystosowywali się niektórzy teoretycy wojskowi i politycy niemieccy, zapowiadając przed nadejściem Trzeciej Rzeszy konflikty zbrojne o ograniczonym i lokalnym tylko znaczeniu. Dzisiaj ta sytuacja uległa radykalnej odmianie. Jeżeli bowiem program, ogłoszony przez kanclerza Hitlera, w jego dziele Mein Kampf, nie jest programem wyborczym, i jeżeli Trzecia Rzesza przygotowuje się istotnie do „zdruzgotania i zniszczenia Francji”, a następnie do „rozszerzenia Trzeciego Imperium na Wschód”..., jeżeli pierwszym etapem realizacji tego planu ma być przeprowadzenie „Anschlussu”, po którym miałoby nastąpić utworzenie „Zwischen-europy i odebranie niemieckich kolonii, a następnie nawrót do starogermańskich tradycji i odbudowa Pierwszego Imperium – to zamiary te wystarczyłyby same przez się całkowicie, ażeby nie tylko utrzymać Europę w stanie stałego oblężenia, ale i doprowadzić z czasem nieuchronnie do nowej wojny powszechnej, podobnie jak to miało miejsce w 1914 roku.

Wbrew poglądowi, upraszczanemu tendencyjnie przez notorycznych pacyfistów, którzy przymknęliby chętnie oczy na wyraźną nawet napaść zbrojną, poświęcając słabszego, pod warunkiem zlokalizowania przyszłego konfliktu zbrojnego, za upowszechnieniem nowej wojny przemawiają również tak liczne pakty i układy międzynarodowe. Jest nawet rzeczą jasną, że ta ich właściwość przyczyniała się dotąd w pewnym stopniu do odwlekania starcia narodów, pomimo że ogólne warunki równowagi politycznej są w swej całości niekorzystne dla utrzymania i ostatecznego utrwalenia pokoju w Europie oraz Azji.

W tym samym duchu oddziaływać by powinien także pakt Ligi, według którego (art. XII, XIII, XV, XVI), każde państwo, które wszczyna wojnę, znaleźć by się powinno automatycznie w konflikcie z wszystkimi innymi członkami Związku Narodów. Podobny charakter posiadają układy regionalne w rodzaju paktu reńskiego, parafowanego w 1925 roku w Locarno[1]. A jeśli nawet te układy upadną w razie wojennej próby lub nie odegrają przypisywanej im obecnie roli, to i tak interesy poszczególnych grup państwowych przeciwstawiają się sobie w dzisiejszej epoce i zazębiają nawzajem z taką siłą, że o ograniczeniu przyszłego konfliktu nie może być wcale mowy.

Do tego samego rezultatu prowadzi również postęp techniczny najnowszych broni. Tak np. Wielka Brytania jest dzisiaj daleko więcej, jak w 1914 roku zainteresowana w utrzymaniu niepodległości Belgii i Holandii. Przy obecnym rozwoju lotnictwa, Londyn i przemysłowe obszary angielskie ulec by mogły zbombardowaniu przez niemiecką armię powietrzną, gdyby na starym kontynencie zabrakło oparcia dla wielkobrytyjskich sił zbrojnych. Toż samo obrona angielskich linii komunikacyjnych, prowadzących przez Morze Śródziemne do Indii, Dalekiego Wschodu i Australii, nie byłaby w przyszłej wojnie skuteczna bez czynnego współdziałania z Anglią jednego z kontynentalnych mocarstw śródziemnomorskich.

W odróżnieniu od 1914 roku wreszcie przybyły czynniki nowe, sprzyjające wzrostowi zasięgu nowej wojny. Są nimi bolszewizm oraz jego antyteza – faszyzm. W ich następstwie podstawy przyszłego starcia narodów mogłyby się rozszerzyć gwałtownie i przyjąć charakter wojny zarazem o politycznym i socjalnym podłożu.

Kto by zatem, prowokując wojnę, przy istniejących współcześnie antagonizmach narodowych, politycznych, ekonomicznych i socjalnych, sądził, że zdoła ją zamknąć w dowolnych a przewidzianych przez siebie z góry granicach, ten byłby w szalonym błędzie. Przyszła wojna narodów, szczególnie gdyby do niej doszło w Europie, rozwinęłaby się prawdopodobnie szybko w nowy, lecz daleko groźniejszy, jak przed dwudziestu laty, kataklizm ogólnoświatowy.

 

Powszechny charakter przyszłej wojny, [w:], W. Sikorski, Przyszła wojna; jej możliwości i charakter oraz związane z nim zagadnienia obrony kraju, Warszawa 1934, s. 50-52.

 

 

*  *  *

Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.

 



[1] Traktat w Locarno zawarto 16 października 1925 r. Wieńczył on międzynarodową konferencję, zwołaną z inicjatywy Niemiec, w której wzięli udział również przywódcy Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także nieuczestniczący w głównych obradach przedstawiciele Polski i Czechosłowacji. Niemcy zobowiązały się w tzw. pakcie reńskim do poszanowania nienaruszalności granic niemiecko-belgijskiej i niemiecko-francuskiej, uznając w ten sposób decyzje traktatu wersalskiego w sprawie swej zachodniej granicy, ale odmówiły udzielenia podobnej gwarancji dla granic z Polską i Czechosłowacją. Choć Francja podtrzymywała ważność sojuszu z Czechosłowacją i Polską, jej oraz Wielkiej Brytanii zgoda na wyłączenie kwestii nienaruszalności mapy politycznej Europy na wschód od Niemiec świadczyła o gotowości na dalekie ustępstwa obu tych państw względem odbudowującego swą pozycję na arenie międzynarodowej rządu niemieckiego. Wskazywało na to również przyznanie Niemcom miejsca w Radzie Ligii Narodów, do której to organizacji przystąpiły w 1926 r. (by wystąpić już w 1933). Układy lokarneńskie zostały wypowiedziane przez Niemcy w 1936 r.

 

Najnowsze artykuły