Artykuł
Sprawa polska a interesy europejskie

Gdyby wyłącznie uczucia ludzkości, szlachetności, współczucia i sprawiedliwości miały powodować mocarstwami, które przesłały za Polską noty do Petersburga, niewielką przywiązywalibyśmy wagę do owego działania dyplomatycznego, małą rokując mu przyszłość. Lecz właśnie w kwestii polskiej działają wyższe polityczne czynniki, bo interesy każdego z trzech mocarstw i ogólny interes europejski. Trudność porozumienia się, którą dostrzec można było w ciągu negocjacji przed wysłaniem ostatnich not[1], jest najlepszym dowodem.

Utrzymywano zawsze, że Anglia nie poda szczerej ręki do ustalenia bytu Polski, a to przeważnie dlatego, iż lęka się znaleźć w niej sprzymierzeńca Francji. Twierdzenie to wskazywałoby już interes tej ostatniej w podobnym przywróceniu bytu Polski, lecz obok tego nasuwa się przekonanie, iż zupełne wykreślenie sprawy polskiej z rzędu kwestii europejskich nie odpowiadałoby widokom W. Brytanii. Takie wykreślenie rozwiązałoby bowiem ręce Rosji w kwestii wschodniej i jedynie mogłoby utorować drogę do ścisłego, szczerego przymierza między gabinetami petersburskim i paryskim, przymierza groźnego dla Anglii równie na lądzie, jak na morzu. Anglia więc nie może pozwolić, aby Polska całkiem i na zawsze wymazaną została z karty europejskiej. Czy zaś mężowie stanu angielscy nie czują, iż wypadki już tak daleko zaszły, że wszelkie połowiczne rozwiązanie kwestii za pomocą autonomicznych reform jest niedostateczne?  Artykuł „Morning-Posta” niżej umieszczony dowodzi, iż żadnej pod tym względem nie mają wątpliwości.

Położenie Austrii jako mocarstwa, które wzięło udział w rozbiorze Polski, jest niezaprzeczenie nader delikatne i trudne. Nie będziemy tu przypominać znanej i tyle razy już wspominanej przeszłości. Wiadomo, iż Austria z konieczności tylko przystąpiła do rozbioru; logiczna więc konsekwencja prowadzi do wniosku, że konieczność tylko wstrzymywała ją dotąd, ilekroć nadarzała się sposobność przywrócenia Polski. Tak utrzymują jej mężowie stanu, a jeżeli mylili się może co do stopnia tych dwóch konieczności, to w zasadzie żaden z nich nie zapoznawał wielkich korzyści wypływających dla Austrii z istnienia Polski. Polska bowiem przedzielając Austrię od Rosji, usunęłaby od niej niewygodnego, bo potężnego sąsiada, a stać by się mogła wiernym Austrii sprzymierzeńcem. W przeciwnym razie Rosja, niepowstrzymywana w swym pochodzie przez sąsiednią Polskę, dążąc do rozwiązania na swą korzyść sprawy wschodniej, uderzyć musi najpierwej o Austrię. Nim jednak przyszłoby do ostateczności, Rosja mogłaby sobie powoli torować drogę propagandą schizmatycko-panslawistyczną w łonie cesarstwa rakuskiego, a ta propaganda rozszerzyłaby się najpierw do prowincji dawnej Rzeczypospolitej. Przygotowawszy sobie w ten sposób środki dalszego działania, Rosja przystąpiłaby niezawodnie do ostatecznego, a pomyślnego dla siebie rozwiązania kwestii wschodniej. Tu zaś interesy Austrii zbyt są wybitne, aby potrzeba było długo nad nimi się rozwodzić. Sama Austria zbyt czułą okazała się na nie w niejednej okoliczności, aby móc o niej powątpiewać. Panowanie Rosji na Wschodzie zagraża politycznym, handlowym i religijnym interesom Austrii. Stawiając Polskę na straży tych interesów, Austria zapewnia sobie w tej części świata nie tylko bezpieczeństwo, lecz zarazem przyszłość. Wielkie mocarstwo nie może się zadawalać małymi konturami, lecz nawet ze stanowiska bezpieczeństwa nakreślić sobie musi szerokie horyzonty. Takie horyzonty przedstawiają się Austrii w kwestii polskiej, a chwila obecna, acz niewolna od wielkich trudności, zdaje się być po temu szczególnie sposobną. Pominięcie jej, już nie same trudności, lecz niebezpieczeństwa za sobą pociąga, niebezpieczeństwa wynikające tak z położenia geograficznego, handlowego, religijnego, jak szczególniej politycznego; bo jeżeli idea panslawizmu należy jeszcze do rzędu utopii, to jedynie dlatego, iż Polska niczym niezłamaną wolą dąży do odzyskania swych przyrodzonych i historycznych praw. Działanie zaś w tym kierunku gabinetu petersburskiego zbyt jest od niejakiego czasu wyraźne, aby nie wzniecało obaw, a obecność w rządzie rosyjskim autora[2] listu do księcia Metternicha[3] zbyt otwartą wskazówką.

Wzajemne sympatie są prawie zawsze owocem przeczucia wspólności interesów. Tak się też ma zdaniem naszym z ową głośną sympatią Polski do Francji, a Francji do Polski.

Francja przez swą potęgę, przez ducha inicjatywy, który ją ożywia, jest zawsze przeznaczoną wzbudzać nieufność, której zbyt często ostatnim wyrazem stawały się zawiązywane przeciw niej koalicje. Nie mogąc się wyprzeć swojego posłannictwa, a nie chcąc się narażać na nierówne walki, w trudnym więc znajduje się to państwo położeniu, a takowe nawzajem ciąży nad całą Europą. Ustalenie bytu Polski zadość czyniąc pragnieniom Francji i stwarzając sprzymierzeńca jej, lubo nie bezwarunkowego, jedynie może rozwiązać trudne zadanie, nad którym mozoli się świat polityczny. Polska bowiem zadawala Francję, lecz zarazem zaspakaja Europę; czyni więc niemożliwymi, bo niepotrzebnymi koalicje.

Lecz jeżeli wielki interes Francji, tak społeczny, historyczny, religijny jak polityczny, przemawia za bytem Polski, to interes ten jest stokroć większym dla Francji napoleońskiej, właśnie dlatego, iż ta największą wzbudza nieufność i w najtrudniejszym znajduje się pod tym względem dylemacie, z którego wyjść może tylko szczerze popierając sprawę polską. Odwetu prawdziwego a nieobrażającego inne mocarstwa za Waterloo nie może Francja napoleońska szukać gdzie indziej, jak w Polsce. Gdyby Napoleon I[4] zamiast dążyć do monstrualnej dominacji nad całym światem, chciał był – szanując prawa wszystkich – zapewnić tylko przynależny Francji wpływ, nie byłby anektował Rzymu, Hamburga i Holandii, lecz byłby odbudował Polskę. To, czego w swym zaślepieniu nie chciał dokonać Napoleon I, dokonać może swym umiarkowaniem Napoleon III[5]. Namawiają go niezawodnie do tego względy wyżej przytoczone, lecz i ten, iż istnienie Polski uwolniłoby go od niezbędnego w przeciwnym razie, lecz zarazem nienaturalnego przymierza z półbarbarzyńską Moskwą.

Wskazaliśmy zbyt może niedokładnie interes każdego z trzech interweniujących mocarstw w należytym załatwieniu sprawy polskiej, lecz właśnie delikatność podniesionej kwestii nie pozwala zbyt wielkiego kłaść nacisku. – Jednak ponad szczegółowymi interesami Anglii, Austrii i Francji góruje tu jeszcze wyższy, bo ogólny interes Europy. Dlatego, że kwestia polska dotyka zbyt wiele interesów tych trzech mocarstw, ciążyć ona będzie – dopóki nie zostanie rozwiązana – jak brzemienna burzą chmura, nad horyzontem politycznym. Nie należymy do rządu optymistów politycznych, lecz w logicznym wywodzie twierdzić możemy, iż załatwienie należyte sprawy polskiej dać może światu spokój względny, zapewne nie taki pokój, o jakim marzy pan Cobden[6], lecz taki, jaki następuje w świecie politycznym, gdy wszystkim interesom na jakiś czas zadość się uczyni. Dlatego też nie dziwiłoby nas przystąpienie i innych państw do akcji trzech mocarstw; wypływałoby ono bowiem z prawa, jakie każde z nich posiada, czuwania ze względu na własne bezpieczeństwo nad ogólnymi europejskimi interesami.

Zapatrując się więc ze stanowiska interesów na rozpoczętą akcję dyplomatyczną, wzbudza ona w nas ufność, i aczkolwiek mniemamy, iż akcja ta przechodząc przez wszystkie niemożliwe i możliwe kombinacje, długo się ciągnąć będzie, nie wątpimy bynajmniej o jej praktycznych wynikach. Lecz gdybyśmy, pominąwszy podstawę interesów, które, zdaniem naszym, są tu głównymi czynnikami, ufali tylko względom humanitarnym i sympatiom, wtenczas zachwiana w nas wiara musiałaby chyba upatrywać rozwiązania kwestii polskiej w owej karykaturze, która przedstawia Polskę powaloną o ziemię, a dokoła niej mocarstwa wołające z założonymi rękami: Niech żyje Polska!

 

Tekst Sprawa polska a interesy europejskie (tytuł nadany przez redakcję strony) ukazał się jako artykuł wstępny dziennika „Czas”, 16 kwietnia 1863 r. (nr 83).

 

*  *  *

Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.

 

.

 

 



[1] Wspominane przez Stanisława Koźmiana noty, datowane 10 kwietnia, zostały złożone na ręce rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Aleksandra Gorczakowa 17 kwietnia 1863 r. przez Francję, Austrię i Wielką Brytanię. Nie udało się doprowadzić do tego, aby wystąpiły wspólnie z jedną notą bądź trzema notami, lecz identycznej treści. Najostrzej sformułowana okazała się nota brytyjska, odwołująca się do łamania przez Rosję zobowiązań międzynarodowych, wynikających z postanowień kongresu wiedeńskiego; francuska kładła nacisk na potrzebę rozwiązania sprawy polskiej w interesie Europy, zaś austriacka podnosiła kwestię możliwych skutków powstania dla Galicji. Wystąpieniu mocarstw zachodnich towarzyszyły podobne akty innych państw europejskich – Danii, Hiszpanii, Portugalii, Szwecji, Królestwa Niderlandów, Włoch, a także Turcji. Ta forma nacisku na Rosję nie okazała się jednak skuteczna, podobnie jak późniejsze usiłowania, aby poszła na ustępstwa w sprawie polskiej

[2] Aleksander Wielopolski (1803-1877) – polski myśliciel i polityk konserwatywny. W czasie powstania listopadowego zasiadał w sejmie powstańczym, udał się też z misją dyplomatyczną w imieniu Rządu Narodowego do Anglii, bezskutecznie próbując przekonać jej elity do wsparcia insurekcji. Po dokonanej przez chłopów w 1846 r. w Galicji rzezi szlachty wystąpił z listem otwartym do księcia Metternicha (Lettre d’un gentilhomme polonais sur les massacres de Galicie adressée au Prince de Metternich. A l’occasion de sa dépeche du 7 mars 1846), obarczając biurokrację austriacką odpowiedzialnością za krwawe zajścia i opowiadając się za współpracą z Rosją. W praktyczny sposób mógł swe idee zrealizować na początku lat 60., gdy car Aleksander II udzielił mu dużej władzy w zaborze rosyjskim, zwłaszcza od czerwca 1862 r., gdy został naczelnikiem rządu cywilnego Królestwa Polskiego. Wybuch powstania styczniowego i wymknięcie się sytuacji na ziemiach zaboru rosyjskiego spod kontroli – także wskutek błędów popełnionych przez Wielopolskiego – skłoniły cara do zdymisjonowania go. Wielopolski opuścił Warszawę w lipcu 1863 r. Resztę życia spędził na emigracji. Zmarł w Dreźnie.

[3] Klemens Lothar von Metternich (1773-1859) – austriacki polityk, dyplomata, minister spraw zagranicznych (1809-1848) i kanclerz Austrii (1821-1848), przeciwnik ruchów rewolucyjnych. W 1848 r. w czasie Wiosny Ludów musiał uciekać z Wiednia, wyjechał do Londynu, skąd powrócił w 1851 r.

[4] . Po zamachu dokonanym 9 listopada 1799 r., obalającym rządy dyrektoriatu, objął władzę jako konsul. W 1804 r. koronował się na cesarza. Po serii wojen, związanych z jego zaborczą polityką, został pokonany przez koalicję, w której prym wiodły Anglia i Rosja. Został zesłany na Wyspę św. Heleny, na której zmarł.

[5] Napoleon III (1808-1873) – bratanek Napoleona I. W 1848 r. został wybrany prezydentem Republiki. W 1851 r. dokonał zamachu stanu, zaś w kolejnym przeprowadził plebiscyt i ogłosił się cesarzem. Wielkie nadzieje z jego panowaniem wiązali Polacy, sądzący, że może on czynnie i skutecznie wystąpić w sprawie polskiej, do przywrócenia jej niepodległości włącznie – iluzje te rozwiały się w czasie powstania styczniowego. Opinię o politycznej i militarnej potędze Napoleona III ostatecznie zweryfikowała klęska Francji w wojnie z Prusami (1870-1871). Cesarz dostał się wówczas do pruskiej niewoli i jego panowanie zakończyło się detronizacją (formalnie w 1871, choć władzę stracił już w 1870 r.). Po uwolnieniu resztę życia spędził w Anglii.

[6] Richard Cobden (1804-1865) – przedsiębiorca z Manchesteru, obrońca wolnego handlu, współtwórca Ligi Przeciw Ustawom Zbożowym.

Najnowsze artykuły