Artykuł
Naprawa ustroju państwowego Polski

Pierwodruk: [w:] Ustrój państwa, nakładem Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego, Warszawa 1927, s. 3-7 . Przedruk: Edward Dubanowicz, Ku stałemu ustrojowi państwa polskiego, Kraków 2014.

 

Stan sprawy

 

Ponieważ zaś w państwach współczesnych bieg życia państwowego rozstrzyga o losie samych społeczeństw, a nawet o treści i sposobie życia jednostek, sprawa naprawy ustroju państwowego jest dzisiaj w Polsce tą, od której rozstrzygnięcia zależy los Państwa Polskiego, los społeczeństwa i każdego z osobna mieszkańca Polski. Naprawa ustroju państwowego jest celem godnym najpotężniejszego wysiłku żyjącego pokolenia polskiego, celem, dla którego godzi się poświęcić przywiązanie do popularnych jeszcze haseł i programów partyjnych i miłość do wyuzdanej osobistej i społecznej wolności, za którą, tak jak przed półtora wiekiem czai się i obecnie śmierć polityczna. Liberalny demokratyzm pod rządem obcym nie starczy nam za własne państwo.

Sprawie ustroju państwowego poświęcamy od lat najżywszą i najgruntowniejszą uwagę: jego naprawa jest główną treścią naszych prac, publikacji, uchwał i działań.

W sposobie najzwięźlejszym uważamy dzisiaj za obowiązek przedstawić ogółowi polskiemu wyniki naszych zbiorowych rozstrząsań w tej materii, a to tym więcej, iż ostatnia reforma ustroju państwowego, dokonana przez Sejm w ciągu miesięcy letnich 1926 roku, jakkolwiek niepozbawiona doniosłości i pożytku, nie tylko nie usunęła, ale nie dotknęła nawet korzeni istniejącego zła.

 

 

Prawo wyborcze

 

Korzeniem zła w ustroju państwa jest pięcioprzymiotnikowe prawo wyborcze: niedorzeczne, niemoralne, przeciwne porządkowi w przyrodzie, przeciwne naturze i rozumowi ludzkiemu prawo wyborcze, zgubne dla cywilizacyjnego rozwoju ludzkiego, zabójcze dla państwa.

W sprawach ważnych, nawet i mniej ważnych dla nas samych, szukamy zdania ludzi rozumnych, unikamy i nie powodujemy się zdaniem ludzi nieświadomych rzeczy, bądź wprost głupich. Tymczasem w najważniejszych sprawach państwowych, od których zawisły jest los wszystkich, równą wagę ma głos człowieka, który całe życie strawił na badaniu spraw publicznych, jak i głos dwudziesto-jednoletniego wyrostka, równą wagę głos byłego ministra, wodza czy uczonego jak i zamiatacza ulic, równą wagę głos człowieka, kierującego całą gałęzią wytwórczości krajowej, jak i głos jego portiera, lub dziewczyny, obierającej w kuchni ziemniaki. A skoro ludzie rozumni w żadnym jeszcze kraju, a więc i u nas, nie byli i nie są w większości, a przy równości głosów rozstrzygającą jest ich ilość, trzeba prawie uznać za wydarzenie cudowne, że z dotychczasowego prawa wyborczego wynika mniejsze, niżby mogłoby być, głupstwo.

Powszechne, tajne, bezpośrednie, stosunkowe a przede wszystkim równe prawo głosowania jest u nas głównym wrogiem zdrowego postępu, głównym sprawcą niedostatku i nieporządku w państwie. Ono paraliżuje każdą zdrową inicjatywę i pożyteczną działalność. Jest najważniejszą przeszkodą do okrzepnięcia państwa i potęgi państwowej. Jego to skutkiem jest fakt, że tam, gdzie z trudnością mogliby dać radę ludzie najlepsi, najrozumniejsi i najwięcej bezinteresowni, rozpierają się i tuczą kosztem drugich niejednokrotnie najkrzykliwsi, najbardziej zarozumiali, a co z tym idzie zawsze
w parze, najgorsi i najgłupsi.

Prawo wyborcze przyznane jest obywatelom nie dla nich, lecz dla dobra państwa. Miarą jego konieczną jest dobro całości. Gdy ono dobru temu nie służy, gdy nawet przeciwko niemu się zwraca, traci swą rację bytu, musi być ograniczone do rozmiarów odpowiadających celowi.

Ordynacja wyborcza ułożona pod koniec pierwszego Sejmu w układzie pomiędzy trzema najsilniejszymi wówczas stronnictwami sejmowymi musi ulec gruntownej zmianie, gdyż pod jej panowaniem nie może być wybranym Sejm zdolny do państwowej pracy, zdolny do naprawy ustroju państwowego. Na podstawie tej ordynacji wyborczej musi być wybierany Sejm w składzie swoim coraz gorszy, nieudolniejszy lub niebezpieczniejszy dla Polski. Równość prawa wyborczego jest nie do pogodzenia ze znaczeniem i istnieniem parlamentaryzmu, jest przyczyną ruiny parlamentaryzmu poza Polską i w Polsce.

 

 

Parlamentaryzm

 

Pięcioprzymiotnikowe prawo głosowania podcięło śmiertelnie parlamentaryzm w Polsce. Czy jest on jeszcze do odratowania? Czy warto go uzdrawiać? Twierdzimy, że tak.

Parlament, Sejm i Senat nie mogą być na stałe usunięte bez szkody z organizmu państwowego: zadaniem ich jest tworzyć ustawy i prowadzić kontrolę nad działalnością Rządu, podobnie jak zadaniem Rządu jest kierować aparatem państwa, a przy jego pomocy działać i prowadzić sprawy państwowe, podobnie wreszcie, jak zadaniem trzeciego organu w państwie, sądownictwa jest sprawować w sposób bezstronny, niezawisły od rządu i parlamentu, wymiar sprawiedliwości.

Parlamentaryzm powinien być w Polsce odratowany od upadku. Może zaś być odratowany tylko przez gruntowną reformę prawa wyborczego. Można wołać o potrzebie ratowania parlamentaryzmu głośniej, niż my to czynimy, można krzyczeć i wrzeszczeć, ale gdy się je chce naprawdę urzeczywistnić, innej drogi nie ma i być nie może.

Wszelako reforma prawa wyborczego, a przede wszystkim ograniczenie jego powszechności i uchylenie równości, nie wystarczają do przywrócenia parlamentaryzmowi potrzebnego znaczenia i zdolności do pracy.

Niezbędną do tego celu jest odpowiednia budowa parlamentu. Pozazdrościliśmy państwom na wpół dzikim tego, iż one mają nie dwie, ale jedną Izbę Ustawodawczą, zepchnęliśmy nasz Senat do cienia wszechwładnego Sejmu. W rezultacie, mimo najlepszych wysiłków zdolnej do pracy części Senatu, nie mamy wielkiego pożytku ani z Sejmu, ani z Senatu.

Tworzenie ustaw różni się tym np. od tłuczenia na drodze kamieni, że gdy przy tej czynności zależy przede wszystkim, ażeby utłuc jak najwięcej i jak najdrobniejszego materiału, przy ustawach mniej zależy na równości i masie przedmiotu, mniej nawet na szybkości, a za to cała waga jest w tym, ażeby ustawy były celowe, sprawiedliwe i rozumne. Cóż z tego, gdy mamy tak wiele ustaw, że nikt już w nich dobrze wyznać się nie może, jeżeli ustawy te są bałamutne, niejasne, sprzeczne ze sobą i jeżeli one nie porządkują i nie ułatwiają, ale przeciwnie gmatwają i utrudniają życie? Sejm jednoizbowy nie jest w stanie opracowywać ustaw tak dobrych, ażeby mogły trwać lata i nie miały za chwilę wymagać nowych zmian. Temu celowi służy równoległa i równorzędna praca drugiej Izby, Senatu.

Jeszcze więcej potrzebny jest Senat równorzędny Sejmowi ze stanowiska równowagi ustroju państwowego. Każdy organ państwowy dąży z natury rzeczy do osiągnięcia w państwie jak największego wpływu. Jeżeli parlament złożony jest tylko z jednej Izby, albo jeszcze i z cienia tej Izby, jakim jest Senat w Polsce, parlament ten dąży do wszechwładzy w państwie i zamiast być czynnikiem równowagi, staje się elementem zaburzenia, rozstroju w organizmie państwowym. Dla zrównoważenia więc jego, dla utrzymania harmonii w ustroju państwowym niezbędnym jest pełno-uprawniony Senat.

Równorzędność dwu Izb jest obok reformy prawa wyborczego, drugim kardynalnym postulatem uzdrowienia i utrzymania parlamentaryzmu, postulatem naprawy ustroju państwowego.

 

Panowanie Prawa

 

Granice działalności parlamentu określa ustrój państwowy, określa Konstytucja, której zmiana jest – i dobrze, że jest – uwarunkowana w państwie szczególniejszymi wymogami.

Parlament, zwłaszcza jednoizbowy, może się wszakże pokusić o przekroczenie tej granicy. Może nie uszanować w ustawie wyższej zasady prawnej, albo i moralno-prawnej, która znalazła swój wyraz w Konstytucji. Istnienie równorzędnego Senatu chroni Izbę poselską przed tym niebezpieczeństwem. Wszelako mimo nawet tej ochrony w interesie pełnego panowania prawa, pełnej praworządności, ustroje państw uznających niebezpieczeństwo wszechwładzy czynnika parlamentarnego postawiły sądownictwo, jako nie tylko niezależny, ale w kierunku czuwania nad szafowaniem prawa najwyższy, ostateczny organ państwowy.

Parlament ma w tych państwach rzeczywistą, skuteczną zaporę przed wszechwładzą w kierunku ustawodawczym. Tworząc ustawy, musi się sam trzymać w granicach prawa. Inaczej jego ustawy są przez Sąd pozbawione obowiązującej mocy.

I w Polsce obok pełnej, rzeczywistej niezależności sądownictwa cywilnego i wojskowego jest Trybunał Konstytucyjny jako stróż prawności ustaw krajowych, ich zgodność z Konstytucją koniecznym hamulcem wszechwładzy parlamentarnej, warunkiem praworządności i panowania prawa.

 

 

Rządy Państwa

 

Społeczeństwo, które nie chce, ażeby nim rządzili obcy, musi się umieć rządzić same. Rządzić się, znaczy nie tylko umieć rozkazywać, ale i słuchać rozkazu. Mieć władzę i słuchać władzy.

Rządy dotychczasowe w Polsce były wyłaniane przez Sejm. Były złożone wedle tzw. klucza partyjnego, były przeważnie bardzo słabe, chwiejne, oglądające się za każdym podmuchem opinii, spotykały się z lekceważeniem i w Sejmie i w kraju. Gdy tylko chciały się zdobyć na drogę niezupełnie kompromisową, ulegały zmiecione własną słabością i furią ataków warcholstwa i radykalizmu krajowego. Doświadczenie okazało, że społeczeństwo nasze niedorosłe zupełnie do tzw. systemu rządów parlamentarnych, rządów wyłanianych przez większość parlamentarną. Ci, którzy tych rządów z zasady programów swoich pisanych, winni byli bronić najsilniej, ci sami przedstawiciele i zwolennicy lewicy w Polsce przyczynili się najskuteczniej do obalenia tego systemu. Konstytucja pisana stała się w tym względzie w Polsce martwą literą.

Już dawniej, przepołowienie parlamentu i paraliżowanie się wzajemne obu jego połów miało ten skutek, że tylko w nieznacznych przerwach pomiędzy tzw. gabinetami urzędniczymi pojawiały się gabinety tworzone wedle zasad Konstytucji.

Obecnie praktyka przekreśliła w zupełności teorię. Dla praworządności, dla porzadku prawnego w państwie, jest rzeczą najgroźniejszą, jeżeli praktyka życia stoi w jawnej sprzeczności z literą prawa. Niezgodność pomiędzy prawem a rzeczywistością nie może trwać długo. Musi być uchyloną.

Rządy parlamentarne wymagają oparcia trwałego, niezależnego i wysokiego autorytetu. Takiego autorytetu wymaga psychologia kraju. Bez niego nie można w naszych warunkach osiągnąć jedności i siły władzy państwowej. Sama nawet władza państwowa jest bez niego czczym pojęciem, nazwą bez treści.

Autorytet nie powstaje z przypadku i kaprysu głosowań. Nie może on powstać przeciwko społeczeństwu, musi mu odpowiadać swą moralną treścią, szacunkiem dla społeczeństwa, jednością z nim, chęcią wysokiej służby Państwu i Narodowi.

Polska nie ma dotąd tego autorytetu. Dojrzała już do uznania jego potrzeby.

Wskrzeszenie dzedzicznej władzy królewskiej w Polsce, jako stałego oparcia dla wewnętrznego ustroju państwowego, jako warunku do wydobycia państwa z obecnej nędzy i upadku na nowe tory wielkiej przyszłości, jest historycznym zadaniem nadchodzącego okresu.

 

Najnowsze artykuły