1. Julian Antoni Dunajewski (1822-1907), pochodzący ze szlacheckiej
rodziny, a urodzony w Stanisławowie, ukończył studia prawnicze we Lwowie w roku
1842 (spędzając pierwszy rok studiów w Wiedniu w 1839 r.), po odbyciu
pięcioletniej praktyki adwokackiej, także we Lwowie uzyskał tytuł doktora praw
na Wszechnicy Jagiellońskiej w 1850 r., na podstawie rozprawy dotyczącej
organizacji gminy; tematu, który niemal w trakcie całej aktywności publicznej
zaprzątał jego uwagę. Mianowany po uzyskaniu doktoratu suplentem
nauk politycznych tejże Wszechnicy, z wykładem polskim i dodatkowym wykładem z
prawa karnego w języku polskim i niemieckim (zamienionym rychło na wykład ze
statystyki), jako Polak podejrzewany o nielojalność polityczną, a nawet
rewolucyjność, mimo uzyskiwania złych „not policyjnych” kontynuował karierę
akademicką, jednak nie w Krakowie, ale w Bratysławie (Preszburgu),
w tamtejszej Akademii Prawa, pełniąc godność profesora nauk politycznych i
prawa karnego. Dopiero po upadku „rządów policyjnych” Bacha i powołaniu Agenora
Gołuchowskiego na cesarskiego ministra spraw wewnętrznych i ministra stanu,
powrócił na ziemie polskie, by w 1860 r. przejąć – jako profesor zwyczajny
prawa administracyjnego i ekonomii – wykłady we Lwowie, w następnym zaś roku
(jako profesor nauk politycznych i statystyki) głoszone po polsku wykłady w
Krakowie. W roku akademickim 1862/1863 był dziekanem Wydziału Prawa
Uniwersytetu Jagiellońskiego, w trakcie powstania styczniowego – którego wybuch
ocenił niezwykle krytycznie – zastępował jego rektora, a po zniesieniu stanu
oblężenia został rektorem uczelni (1865); w roku akademickim 1867/ 1868 był
ponownie dziekanem Wydziału Prawa, w roku 1868/1869 ponownie rektorem (dekadę
później, w roku 1879/1880, pełnił tę godność po raz trzeci; gdy w czerwcu 1880
r. został ministrem skarbu, zakończył aktywność naukową i profesorską na
Uniwersytecie Jagiellońskim). Związany również z nowo powstałą w Krakowie
Akademią Umiejętności, już w 1870 r., zatem dopiero po ustanowieniu monarchii
austro-węgierskiej w 1867 r. i uchwaleniu austriackiej konstytucji grudniowej w
tymże roku, został posłem na Sejm Krajowy, a trzy lata później członkiem Izby
Posłów w Wiedniu, wybranym w pierwszych wyborach bezpośrednich, zarządzonych po
opuszczeniu izby przez Polaków i z pogwałceniem przez rząd konstytucyjnej normy
przewidującej w składzie izby reprezentacje krajowych ciał stanowiących[1].
Krytyka „rządu centralistycznego”, realizującego zamysły tzw. niemieckiej
większości liberalno-nacjonalistycznej lub tzw. niemieckiej lewicy, dążącego do
rozchwiania reprezentacji krajów przez epatowanie wyłącznie jednostkowymi
uprawnieniami wyborczymi, realizowanymi właśnie poprzez wybory bezpośrednie,
była kluczowym wyznacznikiem dążeń przedstawicieli krajów monarchii,
dopominających się uwzględniania ich grupowych interesów nie tylko przez
cesarza, ale także przez centralne ciała przedstawicielskie monarchii. Problem
ich „należytej reprezentacji” był też istotny dla Dunajewskiego,
reprezentującego jedną z „mniejszości narodowych” w pracach parlamentarnych,
świadomego, że „rząd centralistyczny”, mający na względzie jedynie partykularny
interes niemieckiej większości, identyfikuje w istocie „interes państwa” – mimo
obowiązującej formalnie zasady „równouprawnienia wszystkich obywateli w
państwie” – z własnym, partykularnym interesem, z „interesem lewicy”; że
przewodnią jego myśl stanowi doktryna niemieckiego właśnie tzw. stronnictwa
rządowego o dążnościach centralistycznych, uzasadniająca preferowanie dążeń niemieckich
kosztem równouprawnienia „krajów i ludów o nie niemieckiej narodowości w skład
monarchii wchodzących”; że rząd „centralistyczno-liberalnej lewicy niemieckiej”
skupia „całą władzę” w monarchii, wszystkie „jej organy, jej czynniki i
protegowane żywioły”; że – w końcu – lewica posiadła „wyłączny monopol rządów
konstytucyjnych, sztuki rządzenia i
dominującej myśli politycznej w Austrii, [co sprawia, że] różnorodne
potrzeby duchowego i materialnego rozwoju innych krajów i narodowości [niż
niemiecka] są pomijane albo zaniedbane”[2].
2. To, zbyt często zapominane, uwarunkowanie
aktywności w monarchii austro-węgierskiej nie tylko polskich polityków przełomu
lat 60. i 70. XIX w., decydowało również o treści wypowiedzi Dunajewskiego, który wstępuje przecież w „szranki parlamentarne”, gdy „interesem państwa
zdał się być tylko interes lewicy, przewodnią myślą rządów, prawem politycznym
w codziennym zastosowaniu, wobec nasuwających się potrzeb religijnych,
ekonomicznych i społecznych ludności była [jedynie] doktryna tego stronnictwa”[3].
Uzyskawszy mandat w wyborach bezpośrednich w 1873 r., w wyborach uznanych za
niekonstytucyjne, narzuconych przez rząd, ze swą doktryną identyfikujący
„interes państwa”, świadom – jak pisze Głąbiński –
„rozchwiania stosunku polskiej reprezentacji narodowej do państwa w związku z
krytycznym stosunkiem rządzącej lewicy niemieckiej do programu autonomicznego”
bronionego przez „środowisko umiarkowanych”, „prawicę” skupioną wokół hr. Hohenwartha, Dunajewski – na pierwszy rzut oka
paradoksalnie – postulował „pogodzenie się z
istniejącym stanem rzeczy w państwie”[4]; paradoksalnie,
bo jego stanowisko – podobnie jak innych „stańczyków”, z którymi (jak wykażemy)
był związany – nie prowadziło do podporządkowania się większości niemieckiej, a zwłaszcza niemieckiej lewicy, lecz
przeciwnie: do podjęcia próby
usunięcia niebezpieczeństwa niesionego przez jej rządy.
Decyzja o „pogodzeniu z istniejącym stanem rzeczy”
przedstawiona została w Izbie Poselskiej przez Dunajewskiego w imieniu całego
Koła Polskiego, w którym nie pełnił on funkcji przewodniczącego (był nim bowiem
Kazimierz Grocholski), acz odgrywał główną rolę jako wyposażony w „najgłębszy, najbardziej przenikliwy i trzeźwy
umysł, [jako] prawdziwy przewodnik polityczny, najznakomitszy szermierz
parlamentarny, najwięcej wpływowy i słuchany mówca”[5]. Co istotne,
decyzja ta w istocie przekreślała uchwałę Sejmu Krajowego „ponawiającą
rezolucję [autonomiczną] z r. 1868 i
stanowiła zasadniczy zwrot w dotychczasowej polityce reprezentacji
polskiej”. Zwrot niezwykle istotny, pociągający za sobą nie tylko odłożenie
„żądań autonomicznych” Galicji „na długie lata”, ale także wskazanie „nowej
polityki” polskiej w monarchii austro-węgierskiej, której realizacja miała
uczynić „Koło Polskie w parlamencie austriackim […] języczkiem u wagi w
sprawach ogólnopaństwowych i w sporach między Niemcami a Czechami. Dzięki tej
roli zdobyło Koło wyjątkowo wpływowe stanowisko polityczne w stosunku do rządu,
a dynastyczna orientacja austro-polska zapuściła
wśród reprezentacji polskiej coraz głębsze korzenie”[6]. W trakcie obrad
nad adresem do tronu w dniu 18 listopada 1873 r., Dunajewski, zaznaczając, że
wprowadzenie przez rząd wyborów bezpośrednich było aktem bezprawnym, sprzecznym
z konstytucją, oświadczył w imieniu Koła Polskiego, że posłowie polscy,
„odkładając to, co się stało przynajmniej chwilowo na bok, wychodząc poza to i
z faktycznymi stosunkami się licząc, zdecydowali się wspólnie z lewą stroną
izby (większością niemiecką) wziąć udział w pracy nad ekonomicznymi, duchowymi
i moralnymi interesami wielkiego państwa[7]. Pozostając „na gruncie konstytucji”,
jako przedstawiciel stronnictwa opozycyjnego wobec rządu wskazał wspólne
obszary, w których jego stronnictwo gotowe jest współdziałać z rządem
centralistycznym. Zarazem jednak, choć deklarował udział w pracach, które służą
„sile wewnętrznej i znaczeniu monarchii na zewnątrz”, stanął on przecież „w
obronie autonomii krajów przeciw dalszym zamachom centralistycznym”[8].
Już tutaj można odnaleźć główną ideę powodującą „stańczykami” i kontynuatorami
ich sposobu myślenia w okresie II Rzeczpospolitej: ideę przekraczania
partykularyzmów, gdy zagadnienie dotyka siły
i znaczenia państwa jako politycznej całości. Krytyka podejścia rządzącej
lewicy niemieckiej (wspieranej przez Rusinów i niemieckich żydów
galicyjskich), krytyka dążeń centralistycznych uzasadnianych hasłami
liberalnymi jest jednoznaczna: jeśli „sprężyną działania” rządu jest „więcej
interes partii, jej popularność i doktryna, niż dobrze zrozumiany interes”
państwa[9], to niepodobna oczekiwać pomyślności
państwa. Krytyka ta, podobnie jak późniejsza o kilkadziesiąt lat, jakże istotna
w II Rzeczpospolitej zwłaszcza przed zamachem majowym, krytyka „partyjnictwa”,
łączyła się z przekonaniem, że możliwe jest przekroczenie „interesowności”
partyjnej, swoistego „partyjnego doktrynerstwa” w imię wzmocnienia państwa;
państwa łatwiej jednak uchwytnego w monarchii austro-węgierskiej niż w II
Rzeczpospolitej, kojarzonego bowiem z monarchią uosabianą przez cesarza, a nie
li tylko z rzeczpospolitą jako zbiorowością ludzi zamieszkujących na pewnym
terytorium. Wywód Dunajewskiego, przeprowadzony w dyskusji nad projektem adresu
jest znaczący nie tylko dla zrozumienia stanowiska „stańczyków”, ale także dla
ich kontynuatorów w wolnej już Polsce: „Możnaby
jeszcze przypuścić, że w zamieszkałym przez tyle ludów państwie jest jeden
szczep, który w teraźniejszości mocą swej kultury, ekonomicznego i
intelektualnego rozwoju czuje się może powołanym do przodownictwa w tym
państwie, do przodownictwa – jako pierwszy między równymi – ale o
jego panowaniu w Austrii nie można mówić, gdyż w tym państwie znamy tylko
jednego panującego i jeden dom panujący”[10]. Przodownictwo,
choćby „szczepu germańskiego” albo „uwarunkowa-nej
klasowo lub narodowo” masowej partii politycznej, nie uzasadnia jeszcze
panowania, w przypadku znanym Dunajewskiemu łączonego z „jednym panującym” lub
z „jednym domem panującym”.
W walce z liberalną lewicą niemiecką, mającą na
względzie cele partykularne i dążącą do centralizacji kosztem autonomii krajów,
co wiodło do ich osłabiania i szkodziło ich narodowej tożsamości, nie należało
stawiać żądań radykalnych. Nie było zasadne żądanie powiększania już uzyskanej
autonomii, należało bowiem bronić jej, by dopiero następnie, po spełnieniu celu
zasadniczego – wzmocnieniu państwa, którego interesu niepodobna było utożsamiać
ani z interesem większości niemieckiej, ani z interesem dotychczasowej opozycji
– zrealizować cel dalszy: powiększenie autonomii krajów. By jednak oba cele
mogły zostać zrealizowane, konieczne było uświadomienie możliwie wielu
podmiotom uczestniczącym w podejmowaniu decyzji politycznych, że rzeczywista
równość dotyczyć winna nie tylko lub nawet nie tyle „jednostek ludzkich”, jak
chcieli liberałowie, ale także – lub nade wszystko – autonomicznych krajów
współtworzących monarchię Habsburgów. Obrona już uzyskanej autonomii była więc
celem najbliższym, dalszym dopiero, bo uzależnionym od wzmocnienia państwa,
wzmocnienia monarchy nawet kosztem parlamentu zdominowanego przez niemiecką
większość, jej poszerzenie. By skutecznie obronić się przed centralizacją,
należało podjąć batalię przeciwko tendencjom bliskim „doktrynersko”
zorientowanej niemieckiej lewicy liberalnej. Batalię „nie hałaśliwą, nie
krzykliwą, nie namiętną, ale rozważną, pełną cierpliwości, stateczności i
konsekwencji, świadomą swych celów, niedającą się zrazić ani trudnościami
położenia, ani zniechęcić niepowodzeniami chwilowymi głosowania czy uchwał
izby; pełną dzielności w obronie swych zasad, jak i przezorności w walce, pełną
siły i miary w działaniu, dbałą nie o efekt, nie o chwilowy sukces, nie o
popularność u wyborców, ale o trwały skutek i ostateczny cel swego
działania, o dobro kraju”[11]. Batalię, w której liberalny rząd
niemieckiej lewicy miał się przekonać, że „są stosunki w państwie i w życiu
społecznym, które w drodze porozumienia się i ugody daleko lepiej i
szczęśliwiej mogą być rozwiązane, aniżeli w mechanicznej drodze rozkazów i
gróźb, drodze, która umysły silnych przekonań może zaniepokoić, ale przy
szybkiej zmianie rzeczy i stosunków nie jest w stanie ich zatrwożyć”[12];
stosunki te dotyczyły najbardziej żywotnych interesów monarchii.
Wzmacnianie państwa (rozumiane jako wzmacnianie
monarchii) nie miało prowadzić do potęgowania takich dążeń rządu, które
wiodłyby do osłabiania składowych monarchii, do umacniania czy potęgowania
działań centralizacyjnych. Każde stronnictwo miało przecież mieć na uwadze
„interes monarchii jako całości”, a nie interes własny, partykularny, spojony z
dążeniami danego stronnictwa, choćby nazywanego „rządowym”; należało dostrzec,
że interes całości nie przeczy „interesowi składowych”, lecz jest z nim zgody;
że nie jest wypadkową ani tym bardziej sumą interesów składowych, ale jest
wobec tamtych pierwszy, znosi partykularyzmy i warunkuje realizację tych tylko
dążeń partykularnych, które mogą zostać uwzględnione w „wyższym uogólnieniu”
odpowiadającym interesowi całości. Dążenia wsparte na takim fundamencie
wymagały jednak precyzyjnego zdefiniowania „interesu całości”, skojarzonego z
austriacką „ideą państwową”, błędnie rozpoznawaną przez hołdujących tendencjom
centralistycznym przywódców lewicy niemieckiej, dążących do pozornego w istocie
umocnienia państwa przez ujednolicanie sposobów myślenia, dążeń i potrzeb
wszystkich obywateli monarchii, bez względu na ich zakorzenienie kulturowe czy
etniczne, przynależność do poszczególnych „ludów” lub „narodów monarchii”, kosztem
więc ich odmienności i autonomii, przy pomocy „rozkazów i gróźb”, przy
uwzględnianiu własnego tylko punktu widzenia, a nie – oczekiwanego od każdego współpracownika Korony – „obiektywnego i
spokojnego sądu” o wymaganiach całego państwa[13]. Kluczowe w tym
względzie określenie „austriackiej idei państwowej” pojawia się już w mowie z
1873 r.: „Mówi się [w Izbie] o austriackiej idei państwowej – głosił Dunajewski.
– Tak, moi panowie…, o słowa nie jesteśmy nigdy w kłopocie, rozchodzi się tylko
o właściwe znaczenie tych słów. Austriacka idea państwowa, jak ją na tej
stronie Izby rozumiemy, jest pojęciem, które zawdzięczamy uczonym badaczom
niemieckim; austriacką ideę państwową można wydobyć tylko z historii tego
państwa […]. Jeżeli co w tym historycznym rozwoju jest w ogóle prawdą, to jest
nią pewnie fakt, że w sercu Europy dzierżymy kraj wielki, szeroki, przez Boga
błogosławiony, zamieszkały przez różne szczepy i ludy, które obok i w poprzek
siebie osiadły. Jeżeli tedy Opatrzność temu wielkiemu państwu z dalekiej
kolebki przodków przywiodła nad brzeg Dunaju, w centrum tych obszarów, dynastię
znaną i umiłowaną z powodu dziedzicznych w najwyższym arcyksiążęcym domu cnót
sprawiedliwości, słuszności i równego dla różnorodnych potrzeb i poglądów
łaskawego wyrozumienia, to państwowa idea austriacka nie może na niczym innym
polegać, jak tylko na połączeniu się różnych ludów ku obronie ich interesów,
ich umysłowych, moralnych i materialnych interesów pod egidą panującego domu”.
Co ważne, a skierowane już na początku batalii podejmowanej w izbie wiedeńskiej
przeciwko niemieckiej większości liberalnej, „austriackiej idei państwowej […]
nie można tak pojmować, jakby naszym przeznaczeniem było zniknąć w wielkim, bez
zaprzeczenia w historii bardzo zasłużonym narodzie niemieckim; do tego nie
byłoby potrzeba monarchii austriackiej”[14]. „Austriacka idea państwowa” nie
mogła być więc identyfikowana inaczej, jak jako przekraczająca ograniczenia
„interesu niemieckiego”, uwzględniająca natomiast „połączenia różnych ludów ku
obronie ich interesów, ich umysłowych, moralnych i materialnych interesów pod
egidą panującego domu”; domu – zauważmy przecież – nie polskiego, lecz
gwarantującego (przez realizację „idei państwowej”) także „interes polski”.
3. W mowie wygłoszonej w izbie wiedeńskiej w 1873
r. Dunajewski wskazał kierunek prac parlamentarnych i „propaństwowych” lub „promonarchicznych” Koła Polskiego (rychło zyskując uznanie
i stając się nieformalnym przywódcą nie tylko tego środowiska, ale również
całej prawicy parlamentarnej, nastawionej krytycznie wobec centralistycznych
rządów niemieckich[15]); kierunek
przyjęty po długotrwałej a bezskutecznej kampanii rezolucyjnej[16]
przez bliskie mu środowisko w Galicji. Zgodnie z postulatem w niej zawartym,
Polacy mieli się „pogodzić z rzeczywistością”, w niej, w ramach obowiązującego
prawa, podjąć z jednej strony systematyczną pracę około umacniania państwa i
jego ewentualnego reformowania w kierunku autonomicznym, z drugiej zaś – jak
mówiono w kraju – rozpocząć pracę organiczną nad jego odrodzeniem „na tych
podstawach i w tych ramach prawno-politycznych, które zdobyte zostały w ciągu
epoki poprzedniej. Usilna praca, wielkie wkłady i żywy rozwój społeczeństwa
miały je wypełnić stopniowo i okazać, jaką każde z tych urządzeń może posiąść
doniosłość”[17]. To „pogodzenie z
rzeczywistością”, usprawiedliwiane przez „starszych”, jak Paweł Popiel,
pamiętający jeszcze „grono krakowskie” z lat 30. XIX w., i jak Adam hr.
Potocki, przewodzący zachowawcom galicyjskim w trudnych latach 50., stało się
udziałem „stronnictwa krakowskiego”, znanego jako środowisko „stańczyków”, z
którym Dunajewski się związał, pozostając w przyjaźni nade wszystko z Józefem
Szujskim. Jak pisze Michał Bobrzyński, także wzrastający w tym środowisku i
rozumiejący jego charakterystykę, w stronnictwie krakowskim obaj przyjaciele
„reprezentowali dwa uzupełniające się przedziwnie czynniki. Kiedy Szujski z
głębi dziejów ojczystych wydobywał niespożyte skarby i w słowach pełnych
patriotyzmu i zapału w zwątpiałe społeczeństwo je rzucał, kiedy burzył gmach
fałszywej historii, mistrzyni fałszywej polityki i na prawdziwej historii nową
politykę narodu budował, [to] Dunajewski dopomagał do tej budowy swoim
wykształceniem politycznym i wrodzonym poczuciem polityki praktycznej”.
Uzupełniając swą wiedzę „materiałem szkoły historycznej krakowskiej, służącym
za podstawę nowego politycznego kierunku”, miał Dunajewski wprowadzać „nową
politykę w czyn i skutek”, miał realizować to, co wypracowało środowisko
uchodzące do dziś za wzorzec dla polskich zachowawców, działające w niezwykle
trudnych warunkach, pogodzone przecież z rzeczywistością niesprzyjającą nie
tylko dążeniom federalistycznym, ale i autonomicznym, a mimo to skuteczne;
stronnictwo, które – realizując „nową politykę” – z pewnością przyczyniło się
do utraty władzy przez centralistów niemieckich, którzy wbrew interesowi monarchii,
we własnym, partykularnym interesie sprzeciwili się okupacji Bośni i
Hercegowiny w 1878 r.[18], zatem pięć lat po mowie
Dunajewskiego.
Istota „nowej polityki” sprowadzała się do
spoglądania na sprawy kraju, także Galicji, nie z partykularnej perspektywy,
lecz – jak widzieliśmy już – z perspektywy państwowej lub z perspektywy
monarchii Habsburgów realizującej jej właściwą „ideę państwową” (być może ta
ogólniejsza perspektywa jest dziś niezwykle trudna do pojęcia, skoro tak wielu
badaczy nawet dziwi się „nazbyt wiernopoddańczemu” stanowisku, bliskiemu zdrady
narodowej zajmowanemu w tym okresie przez „stańczyków” deklarujących lojalność
wobec monarchy obcego wszak, bo nie polskiego). Porzucenie „perspektywy
partykularnej” było wyborem istotnym a politycznie interesującym, bo ukazującym
odmienność perspektywy nowej od tej, którą przyjmowała rządząca przez wiele
lat, niechętna autonomiom krajowym i bagatelizująca „inne partykularyzmy”
lewica niemiecka. Spoglądając z nowej perspektywy, realizując „nową politykę”
wypracowaną przez „stańczyków”, „ze spokojem i miarą” miał Dunajewski wciąż
wykazywać stronniczość rządzących, stawać „w obronie praw i interesów swego
kraju” nie z podobnie stronniczego stanowiska, nie z punktu widzenia „potrzeb i
życzeń kraju”, zatem nie „z własnego punktu widzenia”, bo – jak zauważa Piotr Górski dodając argument o walorze „psychologiczno-politycznym”
– wcale by go „nie słuchano”: skargi, narzekania i utyskiwania przedstawiciela
jednego z wielu krajów wzbudzałyby tylko u niemieckich przeciwników i
przedstawicieli innych narodowości „niechęć albo jeszcze większą
zatwardziałość. Praw i interesów krajowych i narodowych [należało bronić
raczej] z ogólnego stanowiska interesów państwa i jego potrzeb”; należało
„wykazywać błędy systemu rządów opartych na niesprawiedliwości”, posługiwać się
argumentami „rzucającymi głębokie poglądy na sprawy etyki i polityki państwowej
[wobec] nieprzyjaźnie usposobionej większości parlamentarnej”, by tym wyraźniej
okazywać, a nawet podkreślać „gotowość i zrozumienie popierania potrzeb
państwa, mocarstwowego stanowiska monarchii, wszelkich spraw, których dobro
powszechne wymaga albo słuszny interes innych prowincji”[19].
„Nowa polityka”, odchodząca od eksponowania wyłącznie partykularnego, własnego interesu, miała dać „umiar-kowanym”,
w tym Polakom sprzyjającym kierunkowi przyjętemu przez „stańczyków”, „wielką
siłę” zwłaszcza w sytuacji, gdy stronnictwo rządzące stało tylko „na partyjnym
i doktrynerskim stanowisku” nieprzyjaznym innym narodowościom, a przez
wyrugowanie z „austriackiej idei państwowej” potrzeb i celów wszystkich
narodowości na nią się składających nieprzyjaznym także monarchii. Właściwe jej
„zasady polityczne”, choć ujawnione w sytuacji niesprzyjającej i wywołujące
sprzeciw „doktrynerskich i partyjnickich” rządzących,
miały być „głoszone przez cały szereg lat” i to „bez oglądania się na to, czy
to przynosi lub nie chwilowy sukces albo powodzenie”; miały być wypowiadane „z
całą mocą przekonania i konsekwencją”; stawiane w taki sposób miały one
„nabierać powoli przewagi nad szablonem doktrynerskich i partyjnych rządów, aż
wreszcie musiały zwyciężyć i przez to samo wyprowadzić raz nareszcie
reprezentację posłów polskiej narodowości, okrzyczanej jako niezdolnej do
rządów, ze stanowiska wiecznej opozycji i mniejszości i uczynić z niej
stronnictwo rządzące”, Dunajewskiego zaś (głównego parlamentarnego postulatora
„nowej polityki”) „postawić u steru władzy”[20].
4. Jako eksponent „nowej polityki stańczykowskiej”
Dunajewski nieodmiennie łączył sprawy krajowe ze sprawami państwa. Do zakresu
„spraw pierwszych” zaliczał – obok kwestii budżetowych, zajmujących go nie
tylko wówczas, gdy był już skutecznym i cenionym ministrem skarbu[21],
ale także jako członka Sejmu Krajowego – problem reformy organizacji gminnej.
Jego podstawowym celem było bowiem w tym zakresie usprawnienie administracji
przez zespolenie władz rządowych i autonomicznych w jedną całość
administracyjną. W 1871 r. opracował poza Sejmem, wraz z Wiktorem Kopffem i Dionizym Skarżyńskim, Zarys organizacyi władz administracyjnych dla
Galicyi, stawiając na czele administracji
kraju namiestnika (odpowiedzialnego przed Trybunałem Stanu) i rząd krajowy
(rozstrzygający najważniejsze sprawy kolegialnie). Gminy miały być utworzone z
kilkunastu gromad, obwody z kilkunastu powiatów, a „przewodnictwo i egzekutywę”
miały w nich sprawować „osoby mianowane”[22]. Nie
doczekawszy się realizacji projektu[23], postępując stale „na drodze ściśle
legalnej, na tym nowym nieutartym jeszcze podówczas w społeczeństwie polskim
szlaku”[24], próbował go przedstawiać niejeden
raz, nawet po ustąpieniu z ministerstwa, wciąż mając na względzie potrzebę
systematycznego usprawniania administracji krajowej przez łączenie czynników
wolności (reprezentacja) i porządku (administracja scentralizowana, podporządkowana
rządowi zależnemu politycznie od monarchy)[25]. Proponowane
rozwiązanie było próbą wyjścia z „systemu biurokratycznego”, który tak ciężko
doświadczył Galicję choćby w 1846 r. Przedstawiając je Dunajewski nie żywił
jednak „zasadniczej odrazy do biurokratycznej administracji”, podkreślał, że
jest „konieczną jako część administracji”, wiedział atoli zarazem, że jeśli
„ten czynnik administracji opanuje wyłącznie załatwianie pewnych spraw, [to]
występują na jaw wady” wynikające z błędnej jednostronności, z „formalizmu”
charakteryzującego urzędników, zaniedbania „wła-ściwej
treści administracji” i nieznajomości „potrzeb ludności”[26], i dlatego
żądał uwzględnienia „czynnika reprezentacji” jako „czynnika wolności”[27].
Połączenie interesu krajów z
interesem państwa lub monarchii habsburskiej znać także w wywodach
Dunajewskiego jako posła galicyjskiego do Rady Państwa w latach 70. XIX
w., wówczas, gdy kierująca Austro-Węgrami liberalna lewica niemiecka zbliżała
się do przejęcia rozwiązań pruskich (niemieckich) z okresu Kulturkampfu
osobliwie w sferze relacji między państwem i Kościołem. Dla Dunajewskiego
związek „interesu Kościoła katolickiego” z „interesem państwa” Habsburgów był
oczywisty, skoro drugi z nich miał za istotę umacnianie wolności ludzi i ludów,
kultywujących sobie właściwe wyznanie. Naśladowanie rozwiązań pruskich,
przyznających uprawnienia w zakresie kontrolowania Kościoła świeckim władzom
publicznym prowadzić miało do ograniczania wolności ludów, a nie tylko
Kościoła, do niesłusznego rozszerzania granic władzy rządu centralnego. Próba
taka stawała się w jego oczach typowym działaniem zwolenników kierunku
„liberalnego”, którzy „szafowali prawami
współobywateli”, ograniczali je lub znosili, by wzmocnieniu uległa
pozycja, a rozbudowie zakres władzy rządu. Z drugiej strony warto jednak
zaznaczyć, że duchowieństwo, Kościół nawet, jest oglądany przez Dunajewskiego
jako z istoty swej niepodlegający rządowi, zdolny natomiast do umacniania
państwa, o ile rozumiany on jest jako koincydencja krajów o własnej,
przechowywanej „w sobie” tożsamości, także
wyznaniowej. Kościół nie mógł realizować ani „ogólnej polityki
państwowej”, rozumianej jako umacnianie scentralizowanego i ujednolicanego
państwa bliskiego lewicy liberalnej, ani
„polityki partykularnej”, umacniającej z kolei kraje jakby przeciwko tamtemu dążeniu. Rozwiązanie przynosił także w
tym względzie sposób myślenia o „austriackiej idei państwowej”,
uzasadniającej poszerzanie wolności i godności ludzi i ludów, tak jednoznacznie
eksponowanej również przez katolicki Kościół nastawiony na realizację
obowiązków korespondujących z wymiarem pozadoczesnym[28].
5. Daleko poważniejsze znaczenie ma refleksja
Dunajewskiego, „postawionego już u steru władzy”, dotycząca nie tyle kraju, ile
państwa, nie tyle Galicji, ile Austrii czy Austro-Węgier, mająca szerszy
zakres, bo dotykająca namysłu nad istnieniem całości politycznych obejmujących
rozmaite, niekiedy przeczące sobie partykularyzmy, znakomicie utrudniające
działania na rzecz owej całości, skłaniające niekiedy do poświęcania jej
interesów na rzecz kruchego, niepewnego kompromisu czy – jak częściej mawiamy
dzisiaj – konsensu partykularnych właśnie ugrupowań politycznych. Słynna
wypowiedź Dunajewskiego sprzed wyborów 1885 r. niech wprowadzi nas w ten jego
namysł; wypowiedź skierowana do ongiś
kierującej centralizowanym cesarstwem „większości niemieckiej”, tak
często epatującej tezą o braku „stronnictwa rządowego” po upadku rządu Auersperga, tak często zarzucającego także Dunajewskiemu,
że realizuje cele rządu Taaffego[29] odwołując się
jedynie do kruchych koalicji antyniemieckich. „Daleką jest od nas wszelka myśl
– (byłaby ona zapomnieniem o naszych obowiązkach) – o występowaniu wrogo i
poskramianiu czy to opozycji – nawet takiej, jaką jest – czy też nawet żywiołu
niemieckiego”, głosił Dunajewski w Radzie Państwa po kilku latach pełnienia godności
ministra. „Pokazaliśmy, że nie istnieje żaden monopol panowania, że nie posiada
go żadna narodowość ani partia. Udowodniliśmy, że – wprawdzie nie przeciwko wam
(ta myśl była od nas daleką), ale że bez was, czcigodni moi Panowie, a o tym
wyście wątpili, że więc bez was rządzić można i mimo to potrzeby państwa w
należyty sposób zaspokajać”[30]. „Potrzeby państwa w należyty sposób
zaspokajać”, to przecież cel, który – jak widzieliśmy – winien sobie stawiać
każdy rząd, nawet każde stronnictwo[31], nie bacząc na sprzeciw, na
nieobecność lub brak poparcia większości choćby niemieckiej, ogólniej: pewnej
partykularnej części, która gwoli wygrania własnego, partykularnego interesu
nie baczy na „potrzeby państwa”, a „skupiona w sobie” ma wzgląd tylko na to, co
partykularne. Przekraczanie wąskiej, partykularnej perspektywy jest tedy
sposobem sięgania ku temu, co stanowi cel każdego poprawnie władającego rządu;
każdego rządu, który powinien – wydaje się, że taka jest istota wypowiedzi
ministra – stać ponad wszelkimi stronnictwami, współdziałać z monarchą jako
zasadniczym, jeśli nie jedynym organem reprezentującym państwo.
Oto tło niezwykle istotnego, a
dziś trudno zrozumiałego zapatrywania Dunajewskiego, będącego przyczyną
licznych krytyk kierowanych pod jego adresem jako negatora należnej pozycji
parlamentu: owszem, przyznawał krytykom rację, parlament ma „prawo wypowiedzieć
swoje zapatrywanie”, ma „prawo krytyki”, jednak „prawo wypowiadania swego
zapatrywania nie jest prawem służącym tylko parlamentowi, jest to prawo każdego
obywatela państwa; parlament [uwaga to znacząca także dzisiaj, a może zwłaszcza
dzisiaj] nie jest akademią umiejętności, parlament jest ciałem ustawodawczym,
którego zadaniem jest uchwalać ustawy, naturalnie odpowiadające dobru państwa i
jego ogólnemu zakresowi działania”. Parlamentaryzmowi jako koncepcji
uzasadniającej pozycję tak pojmowanego parlamentu, „jako zasadzie wolnego
współudziału reprezentantów narodu w publicznych sprawach”, nie miało grozić w
Austrii żadne niebezpieczeństwo, choć tak w tym kraju, jak i we wszystkich
innych groziło parlamentaryzmowi to samo „niebezpieczeństwo, które i dla
rozwoju prywatnego człowieka może być bardzo często zgubnym, mianowicie niebezpieczeństwo,
że sam nie jest w stanie zachować miary […]. Parlamentaryzm i wolność w
konstytucji jest bardzo dobroczynną, bardzo pożyteczną i w obecnym stanie
europejskiej cywilizacji konieczną formą życia państwowego”[32].
Doglądanie tego, co ogólne, zabieganie o realizację
potrzeb „całości politycznej”, przy baczeniu w drugiej dopiero kolejności na
„interesy partykularne”, to następstwo nie tyle stwierdzanej słabości posłów
jako ludzi, podlegających jak inni słabościom, wzmacnianej między innymi przez
zbyt częste wybory (przypominające wyścig konkurentów po rękę panny, w którym
używa się wszelkich środków, „by wysadzić przeciwnika z siodła”) i niezgodnie z
celem jej ustanowienia korzystający z nietykalności[33], ile nade
wszystko zachowywania właściwego porządku między ogólnością polityczną i
polityczną partykularnością[34]; porządku akceptowanego przez
Dunajewskiego i „stańczyków” również z jego powodu rezygnujących z kampanii rezolucyjnej i godzących się z „rzeczywistością” jej
przeciwną. Porządek ten wymagał, oczywiście, włączania kolejnych, możliwie
wszystkich, sił politycznych o partykularnych celach do działań mających na
względzie „potrzeby państwa”, co powiodło się zwłaszcza w przypadku Czechów,
zjednanych przez Dunajewskiego dla zgodnej współpracy w państwie około jego
umacniania po odsunięciu lewicy niemieckiej od władzy; powiodło się dzięki
podjęciu względnie skutecznej próby przekroczenia „idealnego założenia”
przyjmowanego przez tę większość, jakoby „administracja gminna była doskonałą”
i jako taka nie mogła być ograniczaną przez kraje, w których działała; powiodło
się dzięki usunięciu „błędu zasadniczego, stojącego na przeszkodzie każdej reformie
administracji”, a polegającego na strzeżeniu przez rząd realizujący „doktry-nerskie” zapatrywania liberalne „autonomii gmin z
wielką siłą i bojaźnią”, zaniedbaniu natomiast tego, co decydowało o sile
części zasadniczych monarchii, mianowicie „autonomii wielkich gmin
powiatowych”, a nawet – co znacznie ważniejsze,
bo oddające istotę zapatrywań Dunajewskiego i „stańczyków” – „autonomii
wielkiej […] ogólnej gminy kraju”. A przecież – przekonywał krakowski mówca –
każda władza autonomiczna „jest władzą, jest urzędem, może więc na mocy ustawy
w publicznych sprawach autorytatywnie występować; uzależnianie przeto
rozstrzygnięć władz autonomicznych wyższego rzędu niż gminne od nieokreślonego
żadnym terminem prawa ich znoszenia, znoszenia zatem w każdym czasie, w istocie
usuwa władczy charakter organów autonomicznych”[35].
6. Dunajewski miał monarchię, w której przyszło mu
żyć, za państwo osobliwe; państwo, „którego urządzenia, którego życie, dążenia
i potrzeby, którego poszczególne części nie dadzą się przystosować do
zwyczajnego konstytucyjnego szablonu – większości i mniejszości – jak to ma
miejsce w wielkich jednolitych państwach, jak np. Francja”. W tzw. „państwach
zupełnie jednolitych rządy większości są rządami pewnych zasad; te zasady,
które reprezentuje mniejszość, czekają, aż nowe prądy wydobędą je na
powierzchnię politycznej wody”. Tymczasem w Austrii nieograniczone
majoryzowanie w państwie i administracji jest zaś majoryzowaniem całych ludów,
majoryzowaniem całych krajów, które […] mają za sobą swoją własną historię”[36],
krajów, których równouprawnienie, godność i dobro jest zasadniczym elementem
„austriackiej idei państwowej”, istotą nawet jakże różnej od innych monarchii monarchii Habsburgów. Wprawdzie „każdemu wolno tworzyć
sobie własne pojęcie o austriackiej idei państwowej”, Dunajewski jednak
wyznaje, że nie jest w stanie myśleć o niej inaczej, jak łącząc kraje z
państwem i państwo z krajami. Choć bowiem każdemu wolno „tworzyć własne
pojęcie”, przecież – głosił austriacki minister skarbu jak klasyczny
konserwatysta – „nie należy sobie konstruować abstrakcyjnie idei państwowej,
lecz szukać jej trzeba w historii, w stosunkach, mianowicie w etnograficznych,
ekonomicznych stosunkach”. Jeżeli więc szukać trzeba idei każdego państwa w
jego historii, ujawniającej także jego „misję”, to w historii Austrii i
krajów do niej należących dostrzegamy, że sama „Opatrzność, która oddaliła
niemiecki ród panujący od dalekiej kolebki jego przodków i tu nad brzegi Dunaju
przeniosła, ród, który od wieków czczony jest z powodu poszanowania właściwości
rozmaitych ludów, któremu wszyscy w miłości i przywiązaniu wszyscy są oddani”,
wskazała właściwą ideę. Dlatego, mając niejako proweniencję boską, „idea austriacka,
idea państwa na tym tylko polegać może, aby rozmaite te ludy w spokoju i
pokoju, w rozwoju ich właściwości i silnym zjednoczeniu na zewnątrz utrzymać”[37].
„Sama historia Austrii – dopowiada w innej mowie Dunajewski – wskazuje jasno i
wyraźnie”, że treść jej „idei państwowej” wyznacza „szanowanie prawa wewnątrz i
na zewnątrz, szanowanie osobistej wolności, uznawanie ludzkiej godności w
ludziach czy w ludach, słowem bycie przedstawicielem, krzewicielem i opiekunem cywilizacji
zachodniej”, to były bowiem zasady, „mocą których dom Austriacki doszedł
niegdyś do swojego wielkiego, górującego w Europie stanowiska”[38].
W przywołanej mowie z 1881 r. „służenie idei państwowej” przez rząd Taaffego zostaje raz jeszcze krytycznie zestawione ze
„służeniem swemu stronnictwu” jako istotą poczynań rządów poprzednich, o
nastawieniu centralistycznym, mieniących się liberalnymi, będących jednak
takimi tylko w zakresie wyznaniowym, odmiennie ujmowanym także przez rząd,
którego ministrem był Dunajewski. Tylko „idea państwowa” znajdowana w historii,
a wyraźnie odnoszona do dzieła Opatrzności mogła zostać spojona z „prawem i
wolnością”[39], z etyką, którą miał Dunajewski
wnieść „do walki dzisiejszej”, pokazując i przypominając w jej trakcie w
szczególności to, iż „jest jeszcze coś wyższego ponad rozkosz posiadania [i
korzystania z] władzy”, nad rozkosz rządzenia[40].
Już to określenie „austriackiej idei państwowej”
jako „wywiedzionej z historii”, a
ujawniającej „misję obrony cywilizacji zachodniej”, naprowadza na
istotne zagadnienia. Przekraczanie partykularyzmów zdaje się być konieczne nie
tylko w stosunkach wewnątrz kraju, ale i w „relacjach międzynarodowych”.
Przypomnijmy, z jednej strony, że dążenie do „wolności, prawa i porządku
wszystkich szczepów” jest istotą monarchii habsburskiej, celem, którego
realizacja umożliwić ma ich „połączenie i zadowolenie” w jedną polityczną
całość[41]. Z drugiej strony podnieśmy, że w
mowie z 1878 r., także wygłoszonej zatem jeszcze przed objęciem teki
ministerialnej, w trakcie dyskusji nad projektem udzielenia rządowi kredytu na
mobilizację armii, Dunajewski zauważył, że krytyka jest łatwa, trudniejsza zaś
jest sztuka „kierowania sprawami zagranicznymi państwa takiego, jak monarchia
austro-węgierska”. To proste stwierdzenie – przyświecające po latach jego
krakowskim uczniom w dyskusjach nad udziałem
przedstawicieli partii politycznych w negocjacjach nad pokojem z Rosją
Sowiecką, a szerzej nad kontrolą parlamentarną polityki zagranicznej głowy
państwa – uzupełnił jednak spostrzeżeniem, iż ci, którzy podejmują krytykę, tj.
„reprezentanci ludu, nie mogą znać dokładnie przeróżnych krzyżujących się
wzajemnie i przeciwnych sobie prądów, które sternikowi polityki państwa częścią
zwalczać, częścią na właściwe tory sprowadzać wypada”. W tym zakresie zatem, w
obszarze polityki zagranicznej niepodobna zdawać spraw państwa na „reprezentantów
ludu”, nie do nich należy bowiem określanie jej kierunków ani wskazywanie celów
godnych realizacji, brak dostatecznej wiedzy bowiem, spoglądanie z perspektywy
partykularnego ugrupowania politycznego stanowi element w tym względzie
rozstrzygający. Dunajewski nie przyjąłby zapewne i tej racji, którą przeciwko
takiemu rozstrzygnięciu można odnaleźć w twierdzeniu, iż cele i kierunki tej
polityki miałyby być wyznaczane w konsensualnym ustaleniu rozmaitych ugrupowań,
zatem wspólnie, przez uwzględnienie wszystkich perspektyw partykularnych.
Przekonuje o tym jego znaczący wywód pojawiający się w tejże mowie: oto,
powiada w związku z oczekiwanym „kongresem europejskim ku uregulowaniu spraw
wschodnich, [wspólny] wszystkich ludów monarchii austro-węgierskiej interes
wymaga, aby reprezentant jej stanął na tym kongresie nie tylko zasobny w środki
materialne na jakie stać monarchię tak wielką jak austro-węgierska, lecz także
poparty tą powagą moralną, jaką nadaje mu przychylny głos reprezentacji ludu”[42].
Poparcie „powagą moralną”, jaką ma być „przychylny
głos reprezentacji ludu”, nie oznaczało w jego ujęciu wywodzenia legitymacji od
tejże reprezentacji; reprezentant państwa raczej niż ludu, monarchii
austro-węgierskiej, a nie jego składowych ani jej sumy, miał powagę swą jedynie
wesprzeć na „przychylnym głosie” tych, którzy pozostawali w państwie
personifikowanym przez monarchę; on raczej, dokładniej zaś Korona, nie zaś
reprezentacja, realizował też „austriacką ideę państwową”, skoro – jak już
wielekroć widzieliśmy – reprezentacja mogła być zdominowana przez stronniczość
albo i partykularność, uzasadniającą realizację tendencji sprzecznych z
wywiedzioną z historii „ideą państwową”[43]. W sprawach dotyczących polityki
zagranicznej reprezentant ludu miał jednak obowiązek przedstawiania racji,
jakimi kieruje się w głosowaniu nad ewentualnym udzieleniem poparcia, dzięki
temu bowiem reprezentant polityki
zagranicznej państwa mógł powziąć wiedzę o „prądach i mniemaniach, o
obawach i nadziejach, które wiążą się z jego działalnością, z jego
kierownictwem polityki zagranicznej w przeróżnych warstwach ludności”.
Austro-Węgry po Sadowej pozostały wszak „wielkim państwem”, a takie państwa nie
mogą żyć jedynie „skromną wewnętrzną domową pracą”, jak mogły mniemać niektóre
partykularne ugrupowania, nie mogły zawężać pola swej aktywności do wnętrza
jedynie. Skoro monarcha i reprezentant polityki zagranicznej mieli realizować
„ideę państwową”, to czynić to winni – przy postulowanym „wsparciu powagi
moralnej reprezentantów ludu” – także na zewnątrz państwa, dążyć także w
działaniach podejmowanych na tym polu do szerzenia osobistej wolności i
krzewienia cywilizacji zachodniej, w szczególności – jak w analizowanym przypadku
– wspierać dążenia niepodległościowe ludów pozostających pod władzą Turcji,
ograniczać wpływy panslawizmu, negować dążenia Wschodu zagrażające cywilizacji
zachodniej, przez Austro-Węgry „przedstawianej i krzewionej”, pod opieką tego
państwa pozostającej[44].
W snutej przez Dunajewskiego austriackiej „idei
państwowej” i jej ewentualnej realizacji wielce znaczący jest – bliski wielu
członkom środowiska „stańczyków” – nacisk kładziony na „moment cywilizacyjny”,
istotny zwłaszcza dla członków narodu podzielonego między trzy mocarstwa
rozbiorowe. Wspominany powyżej obowiązek informowania przez reprezentantów ludu
reprezentanta polityki zagranicznej państwa, nie łączony jednak ze sprawowaniem
przez pierwszych lub ciało, do którego należą, kontroli nad treścią polityki
zagranicznej ze względu na brak dostatecznej wiedzy, skojarzony został w jego
mowie z możliwością uzupełnienia prostych, by nie rzec mechanicznych relacji
międzypaństwowych, uzasadniających potrzebę poszerzania materialnej jedynie
wielkości państwa, elementami bardziej fundamentalnymi. Zauważmy: w rozumowaniu
tym szło bowiem nie tyle o samo umocnienie państwa, szło raczej o realizację
„idei państwowej”, mającej za treść pewne zasady, jak wolność, godność czy
szacunek dla ludzi i ludów; szło zatem nie tyle o „rację stanu” kojarzoną z
czymś w rodzaju „instynktu samozachowawczego” istniejącego państwa, które –
gwoli zwiększenia bezpieczeństwa – zdobywa ewentualnie kolejne terytoria albo
dąży do zapewnienia sobie na nich wpływów konkurując z innym państwem o
podobnych dążeniach, ile raczej o „szerzenie zasad”, skoro – jak jednoznacznie
stwierdza Dunajewski – „mocą tych zasad […], jeżeli je dalej na wschód
rozszerzać zacznie, może Austria teraz zdobyć sobie przyszłość szczęśliwą i
wielką. Jeżeli to zrobi stanie się Austria w naszych czasach […] przednią
strażą, Wschodnią Marchią Europy”[45]. Stałe
uświadamianie „reprezentantom polityki zagranicznej” „momentu cywilizacyjnego”
jako uzupełnienia dla „momentu mechanicznego” było zadaniem „reprezentantów
ludu”, swobodnie dyskutujących, nierozstrzygających jednak w parlamencie ani
niewiążących swymi decyzjami „reprezentantów polityki zagranicznej”,
nieznających bowiem wszystkich okoliczności i spoglądających ze swych
ograniczonych, partykularnych punktów widzenia[46].
Dunajewski był świadom, że w jego czasach (a nie
tylko w naszych) „rządy europejskie nie dają się powodować względami wiary lub
wyznania”. W jego przekonaniu wcale jednak „nie zmieniało to rzeczy”: „co na
spodzie, między ludem porusza umysły i objawia się jako uczucie, jako wiara,
religia, wyznanie, choćby nawet jako przesąd i zabobon, to u góry, na szczytach
władzy uważanym bywa najczęściej, dziś jak dawniej, za dogodne polityczne
narzędzie; i bywa też jako środek działania i rozszerzania władzy używa”.
Takiego środka używali skutecznie niemieccy władcy protestanccy dla usunięcia
przewagi cesarza, takiego środka używa współczesna Rosja, takiego środka winna
też używać Austria, choć w jej przypadku środek ten jest zupełnie wyjątkowy: ze
względu na treść wiary, religii, wyznania, przesądu nawet i zabobonu dąży ona
przecież do rozszerzenia zasięgu wolności i godności ludzi i ludów, a nie – jak
Rosja – „stopienia wszystkich plemion”, w jej przypadku „słowiań-skich”,
do uczynienia z jednostek „jednej masy”[47]. Uświadamianie przez
„reprezentantów ludu” panslawistycznych dążeń powodujących polityką Rosji było
istotnym elementem obrony niezależności nie tylko Polaków i innych Słowian
żyjących w monarchii Habsburgów, ale także Polaków na ziemiach pozostających
pod panowaniem Romanowów. Uświadamianie to dokonuje się w mowie Dunajewskiego w
związku z próbą ukazania, o ile istotniejsza jest dla władz austriackich
wolność ludzi i ludu pozostających w ich monarchii niż wolność ludzi i ludów
niewolonych przez Turków. Nawet zatem wspierając politykę udzielania pomocy
ludziom i ludom poza granicami monarchii, reprezentant środowiska „stańczyków”
nie zapominał o celu środowisku bliższym, choć nigdy nieoglądanym bez
uwzględniania „szerszego kontekstu”: o poszerzaniu wolności i respektowaniu
godności już mających przecież udział w cywilizacji zachodniej Polaków[48].
Zasiadający w parlamencie austriackim Polak przeprowadzał istotne, jakże ważne
także w kolejnych dziesięcioleciach historii jego narodu zestawienie: „jakim
sposobem państwa europejskie, które tak troskliwie zajmują się losem Bułgarów i
Serbów, i tym – zamiar z pewnością najchwalebniejszy – chcą do pozyskania i
zabezpieczenia praw ich dopomóc, jakim sposobem mogą nie widzieć tego, że naród
i liczniejszy nierównie, i inaczej przecie około europejskiej cywilizacji
zasłużony, i po tysiącu latach swojej historii więcej przecie znany i znaczący
nie ma żadnych praw zgoła i to pod tym samym rządem właśnie, który na swoim
sztandarze wypisał jako hasło przywracanie praw poza granicami swego państwa”.
Więcej nawet, wprawdzie Dunajewski nie idzie jak daleko, by żądać
niepodległości dla Polski, wskazuje jednak przecież, że nie jest możliwe „uspo-kojenie prawdziwe i trwałe […], dopóki państwa
europejskie (już z mocy traktatów mające po temu wszelkie prawo) nie ujmą się
tak za prawami i interesami Polaków pod rządem rosyjskim, jak się teraz ujęły
za Słowianami tureckimi”, tym samym żądając również aktywizacji polityki
zagranicznej Austrii w tym kierunku, nie tylko szerzenia cywilizacji zachodniej poza granicami, ale także jej
poszanowania w swych granicach[49]. Na zasadach tej cywilizacji
opierała się przecież „idea państwowa”, najbardziej w Europie szlachetna, bo
decydująca o odmienności monarchii Habsburgów nie tylko od krajów Wschodu, ale
i od krajów Zachodu. Przeświadczenie
Dunajewskiego, podzielane przez członków środowiska „stańczyków”, było przecież
jednoznaczne, skoro na pytanie: „Dlaczego cywilizacyjne i najwyższe
duchowe interesy każdego niemieckiego narodu lub części narodu, jak narodu
polskiego, są tak silnie związane z interesami Austrii?”, odpowiadał, że –
„pomijając kwestię uczucia, wdzięczności i serca – związek ten opiera się na
przekonaniu, że w całej Europie nigdzie indziej mniejsze narody nie mogą
zachować swej indywidualności”, jak tylko w Austrii; tylko w tym kraju
ówczesnej Europy wiara, język i ziemia, „trzy filary każdej narodowości”, są
chronione. Nigdzie indziej indywidualność mniejszych narodowości nie rozwija
się tak, jak w Austrii, dlatego – wzywał Dunajewski jako minister skarbu i jako
reprezentant „stańczyków” – „tej Austrii, tej ziemi musimy być wierni, silnie
przy nich stojąc, wszyscy, bez różnicy politycznych przekonań”[50].
Obok polityki zagranicznej, sferą pozostającą poza
wiążącym wpływem parlamentu miały być finanse, administracja i sądy,
rozstrzygające w szczególności spory kompetencyjne między rządem centralnym
oraz autonomicznymi królestwami czy krajami[51]. W interesie
wszystkich stronnictw miała, zdaniem Dunajewskiego, leżeć bezstronność nie
tylko sądów, co było oczywiste, ale także administracji, opierającej się na
ustawach i pozostającej w ścisłej relacji z „organizmami poszczególnych krajów”[52].
Administracji jednak, dla której ma istnieć konstytucja, obowiązująca nie dla
umożliwiania prowadzenia dyskusji, wygłaszania mów lub głosowania przez
deputowanych, lecz dla narodu, by mógł on czuć jej skutki w „swym umysłowym i
fizycznym dobrobycie”. Jak bowiem „administracja służy państwu, a państwo
człowiekowi, tak też i konstytucja nie ma innego uprawnienia do egzystencji,
jak umożliwienie dobrej administracji”. Namysł przeto nad konstytucją, która
winna dopełniać administrację, winien być długi i systematyczny. Przypadek
Austrii, w której konstytucja pojawiła się „wskutek złej administracji, wskutek
odziedziczonych wad”, był inny, miał bowiem związek ze zgubną i dla tego kraju
niebezpieczną polityką centralistyczną, określającą także kierunek
dotychczasowego administrowania; dlatego w tym właśnie przypadku, w przypadku
monarchii realizującej swoistą „ideę państwową”, szczególnie pożądane było
uprzednie rozeznanie i – co najważniejsze – uwzględnienie „istoty i praw natury”,
istoty i praw ludów żyjących w monarchii habsburskiej, ustanowienie
administracji uwzględniającej z jednej strony ich reprezentacje (oddające ich
charaktery, a zarazem świadczące o ich „wolności”, przedstawiające ich
stanowisko), z drugiej zaś „czynnik rządu” („porządku”, politycznej jedności w
ramach monarchii). „Jeżeli Panowie zbadacie i poznacie istotę poszczególnych
krajów i ich naturę, wtedy znajdziecie odpowiednią drogę do reformy
administracji”, następnie zaś do konstytucji zapewniającej jej istnienie i
właściwe działanie[53].
7. Za warunek rozwoju każdej indywidualności, także
„organizmu każdego kraju”, uznawał Dunajewski, znów jak wszyscy inni
„stańczycy”, wolność; z jednej strony wolność indywidualną, możliwą jedynie w
cywilizacji zachodniej, bo zapewniającą jednostce niezależność od arbitralnej
ingerencji każdego władcy politycznego, w tym swobodne wyznawanie religii, z
drugiej zaś wolność narodu, nawet narodu niewielkiego, możliwą – jak
widzieliśmy – jedynie w kraju takim, jak monarchia Habsburgów. Jest to, jak
wskazywał w jednej z mów głoszonych w charakterze ministra skarbu, „zasada
niemieckiej filozofii państwowej”, zasada w jego przekonaniu słuszna, że „siła
nie polega na jednolitości, ale na rozmaitości, różnorodność bowiem
temperamentów i zdolności w kierunku
administracyjnym, wojskowym i ekonomicznym mają być elementem siły pod
warunkiem, że część nie zapomni nigdy o całości, że część nigdy nie wyrośnie
ponad całość”[54]. Raz jeszcze przekonujemy się, że
wolność, zwłaszcza wolność składowych monarchii, wpisana jest jako zasada w
ukształtowaną historycznie „ideę państwową”; że łączy się z prawem o tyle, o
ile prawo pojmiemy tylko jako wymaganie uwzględniania całości jako środowiska,
w którym rozwija się każda część, niemogąca przemagać tamtej ani w niej
dominować bez uwzględnienia znaczenia części pozostałych, także mniejszych.
Znaczenie każdego kraju, ochrona jego odmienności, nie mogły się jednak wiązać
z uwzględnianiem każdego ich postulatu ani z naruszaniem równouprawnienia,
choćby z jakimś rodzajem „akcji afirmatywnej”, przeciwstawnej do realizowanej
przez większość lewicy niemieckiej przed 1879 i po 1891 r. Każda decyzja miała
być przecież podejmowana z uwzględnieniem wymagań porządku lub ładu i postępu
społecznego zarazem; żadna ustawa nie przynosiła bowiem społeczeństwu tego,
czego mu samemu brakuje, nie poprawia samego społeczeństwa, nawet będącego
wolnym, lecz może mu jedynie pomagać odpowiednio do wymagań ładu naturalnego;
podobnie żaden system biurokratyczny nieuwzględniający takich wymagań nie jest
w stanie niczego w społeczeństwie zmienić. Koincydencja biurokratycznego
elementu realizującego wymagania ładu (czynnik władzy lub porządku) z
reprezentacją społeczeństwa wspartego na nich (czynnik wolności) miała dopiero
gwarantować prawidłowy postęp społeczny. Dlatego, jak wielekroć powtarzał
Dunajewski, „z tych dwóch żywiołów: porządku [lub] ładu i wolności społecznej,
składać się powinien każdy rząd [rozumiany jako „system władz publicznych”, a
nie gabinet] i każda administracja, jeżeli na długi przeciąg czasu zadaniom i
obowiązkom odpowiedzieć ma”. Mawia się wprawdzie, że ograniczenie wolności
przez „czynnik porządku” jest zawsze „ograniczeniem życia społecznego, bo społeczeństwo,
jak roślina bez powietrza, bez wolności istnieć nie może”, należy jednak
pamiętać – uzupełnia Dunajewski – że roślina nie tylko powietrzu zawdzięcza
swój rozrost, lecz także ziemi, która, ściskając korzenie, pożywczych jej
dostarcza soków. Czym ziemia dla rośliny, tym porządek i jedność dla
społeczeństwa”[55]. W jego przekonaniu należało
dostrzec i usunąć lub przynajmniej osłabić konsekwencje jednego z
najpoważniejszych „błędów naszej epoki świeższej” skrywającego się w próbie
uszczęśliwiania „narodów, państw i krajów na wyłącznej podstawie przyznawanych
jednostkom praw lub atrybucji”. Doświadczenie historyczne, a nie jakakolwiek
teoria uczyły go, jak uczyły innych zachowawców jego czasów, że prawa jednostkowe
nigdy nie stanowiły dostatecznie silnego węzła spajającego społeczeństwa; że to
raczej „wspólne obowiązki dla dobra wspólnego” węzła tego rodzaju mogły
dostarczyć[56].
Prawo oparte na zasadach niesionych przez austriacką
„ideę państwową”, nietykalne w swych
fundamentach, a wyznaczające treść obowiązków ciążących także na
organach władzy, w tym na większości parlamentarnej, miało gwarantować wolność
jako niezależność krajów oraz ich różnorodność. Dlatego rząd nie tyle parlamentarny,
znany ówczesnym krajom Zachodu, oceniany przez Dunajewskiego krytycznie, ile
rząd konstytucyjny, był według niego właściwym dla monarchii, w której
realizowane być miały obowiązki nieustanawiane przez podmioty albo organy
złożone z podmiotów mających na względzie głównie partykularne prawa lub
atrybucje[57]. Rząd taki, „stojący ponad
stronnictwami”, szanujący i wykonujący „istniejące ustawy wedle swego sumienia
i najlepszej wiedzy”[58], niebędący „wypływem jakiejś jednej,
jednolitej partii, [ale] z równą uprzejmością i z równym uszanowaniem
uwzględniający uprawnione życzenia i potrzeby wszystkich stronnictw, [a
zarazem] z równą stanowczością [występujący przeciwko wszystkim stronnictwom] w
celu ich umiarkowania, jeśli sądzi, że ich dążenia za daleko idą. To
umiarkowanie względem poszczególnych żądań ludności, które nieraz mogą być
nawet teoretycznie słusznymi – dopowiadał – jest warunkiem życia naszego
państwa, warunkiem, który polega na tym, iż państwo bierze w opiekę
poszczególne narodowości, a natomiast każda narodowość
podporządkowuje się znowu potrzebom państwa”[59].
Rząd konstytucyjny musiał się wprawdzie opierać na
większości parlamentarnej, zabiegać o poparcie, nie był jednak zmuszony
realizować każdego życzenia parlamentarnej większości, powoływany był bowiem do
ochrony zasad obowiązujących, historycznie ukształtowanych, podobnie jak
powołany był do tego parlament i większość w nim istniejąca. Życzenia
stronnictw większości mogły być uwzględniane tylko o tyle, o ile honorowały
obowiązujące zasady, oddawały państwu to,
„co jest państwa”, jeżeli zapewniały „równe prawa wszystkim narodom i
bezwarunkowe poszanowanie uczuć religijnych i historycznych tradycji tego
wielkiego państwa”, jakim była Austria, słowem: jeżeli były „konserwatywne w
najszlachetniejszym tego wyrazu znaczeniu, [zachowywały] to, co stanowi postawę
społeczeństwa i historycznego ugrupowania narodów tego państwa, nie usuwając przez
to zdrowego, chociaż powolnego, lecz właśnie przez to trwałego i pewnego
postępu […]”[60]; jeżeli pamiętały, że także związki
królestw poszczególnych i krajów z monarchią nie są wynikiem umów, porozumień
czy ugód jedynie, ale – jak austriacka „idea państwowa” – kształtowały się w
procesie dziejowym; ani austriackie arcyksięstwo, ani poszczególne kraje nie
były przecież przedmiotami prywatnej własności, „której podstawę stanowi ugoda
lub spuścizna. Spójność między pojedynczymi krajami i najwyższą dynastią jest
[natomiast] czymś, co się wytwarzało coraz silniej w historii przez wiekową
pracę dynastii i krajów, […] co przypieczętowano krwią na wszystkich polach
bitew”[61].
Wspominane powyżej wymaganie bezstronności i
opierania się w działaniach piastunów organów władczych na zasadach określanych
przez historycznie kształtowaną „ideę państwową” uwzględnioną w konstytucji,
łączyło się u Dunajewskiego z rozważaniami dziś trudno zrozumiałymi, choć z
pewnością wciąż istotnymi na temat opinii publicznej. Są one niewątpliwie warte
są omówienia nawet w krótkim tekście poświęconym Dunajewskiemu, który tak
często stykał się z sądami wobec niego niechętnymi. Honorował on opinię
publiczną i wymagał względnego respektowania jej mniemań wówczas, gdy rozumiano
przez nią „opinię, która się rozwija w klasie wykształconej narodu po dojrzałej
rozwadze”, wtedy jest ona bowiem „czystym źródłem, z którego deputowany i mąż
stanu ma czerpać swe informacje, [jednak nie aby] ślepo iść zawsze za nią, gdyż
i tu błąd nie jest wykluczony, lecz aby wiedzieć, jakie zapatrywanie przeważa w
wielkim i szerokim kole wykształconych”. Wobec tzw. opinii publicznej, dominującej w „szerszych masach
wyborców”, jakże dziś ważnej, Dunajewski przywoływał jako minister w
izbie wiedeńskiej zdania biskupa Łętowskiego, z pewnością warte przytoczenia in
extenso, bo niesłusznie zapomniane: „Opinia publiczna, ta publiczna
dama, siedzi na smoku u św. Jana [w krakowskim kościele pod takim wezwaniem];
potwór apokaliptyczny ze złotym pucharem w ręku. Kto z tego pucharu pije, upija
się do szaleństwa. Tej pani hołdują: gawiedź uliczna, birbanci, słabe głowy,
paplające kobiecięta, dzienniki, potwarz, kłamstwo
itd. Ma ona swych ulubieńców, których tak łatwo od siebie odtrąca, jak ich do
siebie przyciągnęła. Rozdziela ona zdolności, honory, tuzinkowe sławy; w
literaturze odgrywa wielką rolę, tylko głębsze umiejętności nie mają nic z nią
wspólnego. Rządy jej nie lubią, gdyż jest taranem do niszczenia, który dotąd
nic nie zbudował. Prawi ludzie pogardzają nią także, spokojni się jej boją, a
prawdziwa zasługa nie potrzebuje jej. Kto za nią goni, niech pozostawi sumienie
swe poza sobą”. Wniosek, jaki po przywołaniu tych sądów formułuje Dunajewski,
jest znaczący, a wspólny wszystkim chyba członkom środowiska „stańczy-ków”: „naszym hasłem powinno być ścisłe pełnienie obowiązku
bez względu na to, co tu i ówdzie pojawia się jak błędny ognik, jak sztuczny
ogień chwiejnej i zmiennej tak zwanej opinii publicznej”, nakłaniającej
niekiedy do naruszania wolności lub podpowiadającej wybory błędne, bo
nieodpowiadające ukształtowanej historycznie „idei państwowej”, dążącej choćby
do zniesienia gwarancji wolności, jakiej dostarczało trwanie w monarchii
Habsburgów[62].
W sytuacji, gdy opinia publiczna była tą, która „się rozwija w klasie
wykształconej narodu po dojrzałej rozwadze”, możliwe było kiełznanie dążeń
centralistycznych niemieckiej lewicy przez apel do monarchy, ostatecznego w
istocie gwaranta wolności krajów, tego wszak, „w którym się wciela i zawsze
będzie wcielać rzeczywiście historyczna, prawdziwie austriacka idea państwowa”[63].
Na takiej opinii wsparty mógł monarcha ograniczyć dążenia zależnego od niego
raczej niż od parlamentu rządu. To monarcha raczej niż skłócony parlament,
który realizował wymagania opinii publicznej zdominowanej przez stronniczość,
mógł chronić Austrię, a może nawet cywilizację zachodnią przed wzmagającym się
coraz bardziej u schyłku XIX w. niebezpieczeństwem dla wolności, zagrażającym
zwalczającym się w wiedeńskiej izbie konserwatystom i liberałom, a nawet
„wszystkim rezultatom nowożytnego życia”, mianowicie przed niebezpieczeństwem
socjalizmu. To był nowy element, któremu niekiedy sprzyjała błędna opinia
publiczna, a który uwzględniał Dunajewski już w mowach z lat 80., wzywając nie
tyle do walki z ruchami odwołującymi się do socjalizmu, ile do tego, by przez
„odpowiednie ustawy i odpowiednią organizację uczynić to, co jest możliwym dla
sił ludzkich w cywilizowanym państwie, aby pomóc pracującej ludności, aby
skierować ją na dobra drogę pod względem moralnym, religijnym i ekonomicznym,
aby wpoić w nią zasadę, że celem ludzkiego życia nie jest używanie i że zupełne
usunięcie ubóstwa jest czystą niemożliwością na tym świecie”[64].
Pierwodruk: Julian Dunajewski jako „stańczyk”, [w:] U źródeł
krakowskiego konserwatyzmu – w 100-lecie śmierci Juliana Dunajewskiego,
Kraków 2008, s. 42-59; tekst został następnie przedrukowany w wydanym przez OMP
wyborze artykułów Bogdana Szlachty „szkice o Konserwatyzmie”
[1] S. Głąbiński,
Dunajewski Julian Antoni, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. V,
zesz. 5, s. 465-466. Zob. nadto M. Bobrzyński, Julian Dunajewski.
Charakterystyka historyczna, Kraków 1908.
[2] P.
Górski, Wstęp, [w:] Mowy Juliana Dunajewskiego w Sejmie
Krajowym i w Radzie Państwa, przeł., objaśnił i wydał W. L. Jaworski, t. I,
Kraków 1896, wyd. nowe Kraków 1914, s. iv.
[3] Tamże.
[4] S. Głąbiński,
Dunajewski Julian Antoni…, s. 467.
[5] P. Górski, Wstęp…, s. iv.
[6] S. Głąbiński,
Dunajewski Julian Antoni…, s. 467.
[7] Cyt. za: M. Bobrzyński, W. L.
Jaworski, J. Milewski, Z dziejów odrodzenia politycznego Galicyi…,
s. 30.
[8] Tamże. Znaczące są w tym
kontekście zwłaszcza ostatnie passusy mowy Dunajewskiego z 18 listopada
1873 r., gwoli unaocznienia kierunku jego rozumowania z pewnością warte
przytoczenia in extenso: „Dewizą naszego monarchy jest «viribus unitis». By jednak siły
łączyć, by z nich tworzyć potęgę, należy je pielęgnować, utrzymywać je przy
życiu i zdrowiu. Jeżeli jednak zaniedbujecie poszczególne samoistne części
organizmu, jeżeli im utrudniacie ruch i działalność życiową, jakżeż możecie
żądać, by z martwych mechanicznych sił wyrosła potęga? … To jest wprost
niemożliwym. W tym znaczeniu zgadzamy się z całego serca na połączenie,
zgadzamy się na ideę prawa dla wszystkich i równej wolności nie tylko dla
jednostek, ale i dla wielkich części całości. Jakkolwiek zgadzamy się z ideami
podniesionymi w ostatnim ustępie [projektu adresu przygotowanego przez
posiadającą większość centralistyczną lewicę niemiecką], jakkolwiek chętnie –
powtarzam to raz jeszcze – brać będziemy udział w pracach Wysokiej Izby
dążących do podniesienia ekonomicznego dobrobytu, do równiejszego i
sprawiedliwszego rozkładu ciężarów podatkowych, jakkolwiek chętnie współdziałać
będziemy w koniecznym uregulowaniu stosunku kościoła do państwa (o którym
spodziewamy się, że będzie rzeczywiście uporządkowaniem, a nie pogwałceniem),
jakkolwiek solidaryzujemy się z Wami co do konieczności poprawienia wymiaru
sprawiedliwości, to jednak mimo to wszystko nie możemy – z całym uszanowaniem,
ale i z całą szczerością – nie wyznać Wysokiej Izbie, że z całości tego
projektu adresu wieje daleko poza wyznaczone mową tronową granice sięgający
duch jednolitego ukształtowania stosunków tego wielkiego państwa, przebija się
w nim tendencja paraliżowania życiowych czynności poszczególnych części, a więc
myśl, która wedle naszego zapatrywania nie wiedzie do pokoju. I obawiamy się
też, że gdyby ten duch – od czego nas Bóg niech ochroni – w urządzeniach tego
państwa do ostatnich konsekwencji miał zostać posuniętym, to troski władcy w
pierwszym 25-leciu panowania, o których mówi ostatni ustęp, spotęgują się
jeszcze w następnym 25-leciu […]. Ten duch adresu, sprzeciwiający się naszym
poglądom, naszym najgłębszym przekonaniom, zmusza nas do głosowania przeciwko
adresowi, chociaż zgadzamy się na niektóre jego ustępy. Silni w poczuciu
uczciwej i szczerej uległości wobec cesarza, państwa i kraju, przejęci jednak
niezłomnym przekonaniem, że oznaczona w adresie droga nie wiedzie do
wewnętrznego pokoju, nie możemy przy końcu generalnej debaty głosować za przejściem
do dyskusji szczegółowej nad tym projektem” (Mowa [w Radzie Państwa]
wypowiedziana d. 18 listopada 1873 r. w dyskusyi
adresowej, [w:] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. I, s. 144-145).
[9] M. Bobrzyński, Julian Dunajewski…,
s. 7-8.
[10] Mowa [w Radzie Państwa] wypowiedziana d. 18
listopada 1873 r. w dyskusyi adresowej, s. 140 [podkr. B.Sz.].
[11] P. Górski, Wstęp…, s. v [podkr. B.Sz.].
[12] Uregulowanie zewnętrznych stosunków prawnych
kościoła katolickiego [w Radzie Państwa], [w:] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. I, s. 157.
[13] Uregulowanie zewnętrznych stosunków prawnych
kościoła katolickiego [w Radzie Państwa], s. 157.
[14] Mowa [w Radzie Państwa] wypowiedziana d. 18
listopada 1873 r. w dyskusyi adresowej, s. 141-142.
[15] S. Głąbiński, Dunajewski
Julian Antoni…, s. 467.
[16] Por. przypis 8 w tekście „Stanisław
Tarnowski jako myśliciel polityczny”.
[17] M. Bobrzyński, W. L. Jaworski, J. Milewski, Z
dziejów odrodzenia politycznego Galicyi…, s.
30-31.
[18] M. Bobrzyński, Julian Dunajewski…, s.
6-9. Zdaniem Bobrzyńskiego, rok 1878 wyznacza zarazem kres systemu
centralistycznego, po którym Taaffe mógł już nie
tylko przekonać Czechów do włączenia się do prac parlamentarnych i porzucenia
„opozycji absencyjnej”, ale także oprzeć swój gabinet na „większości
konserwatywno-autonomicznej” (tamże, s. 9). Jak przekonywał Dunajewski w
imieniu Koła Polskiego, okupacja wspomnianych krajów nie miała obciążać budżetu
cesarstwa, w oparciu o traktat berliński Austria miała bowiem sprawować nad
nimi „rodzaj publicznej europejskiej opieki, [którą] objęła nad tymi krajami w
ich interesie i w interesie własnym, aby zabezpieczyć swoje granice” (Zatwierdzenie
traktatu berlińskiego [w Radzie Państwa], [w:] Mowy Juliana
Dunajewskiego…, t. I, s. 292).
[19] P. Górski, Wstęp…, s. vi.
[20] Tamże. Konsekwentne eksponowanie „zasady głównej nowej
polityki” w mowach głoszonych przez Dunajewskiego charakteryzuje Górski,
wskazując, że „w pierwszych mowach odpiera [on] zarzuty i ataki przeciwników
mające na celu ukrócenie praw narodowych i autonomicznych, broni interesów i
potrzeb kraju, potem zwalcza tendencje większości, wykazuje błahość albo
niesłuszność argumentów strony przeciwnej, następnie krytykuje politykę i
dążenia rządów centralistycznych, wykazuje ich błędy, wreszcie zarzuca lewicy krótkowidzenie i ciasnotę w traktowaniu spraw publicznych,
grozi jej, że takie rządy muszą sprowadzić jej własny upadek. Ten sam mówca,
który z początku stoi tylko na odpornym stanowisku, który walczy dla tego, aby
odeprzeć napaści, zasłonić swe stronnictwo przed gradem pocisków
nieprzyjacielskich, przechodzi stopniowo do walki zaczepnej z przeciwnikiem i
wówczas rozwija tak niesłychaną siłę, że jego pozycjom od razu zagraża”,
ośmielając się wręcz wyjawiać tym, którzy tak długo uważali się za jedynie
uprzywilejowanych reprezentantów kultury, władzy i zmysłu rządzenia, traktujących niemal z lekceważeniem
przeciwników”, członkom lewicowej większości niemieckiej, iż ma
nadzieję, że „Bóg i Najjaśniejszy Pan sprawią [kiedyś], że już nigdy nie
dojdzie do władzy i znaczenia taki rząd, który istniejące prawa według
każdoczesnej taktyki rządzenia zamienia w nicość (tamże, s.
vii-viii).
[21] Jak pisze Głąbiński,
jako minister skarbu od 1880 r. Dunajewski umocnił swe stanowisko „dzięki
rozumnej i skutecznej gospodarce finansowej, która odbijała od dotychczasowej
wieloletniej gospodarki deficytowej, pozwoliła na wyższą dotację na cele obrony
państwa, podniosła powagę Austrii na zewnątrz i zapewniła rządowi niezależność
finansową od stronnictw parlamentu, [a wszystko to pomimo] nieustannych ataków
lewicy niemieckiej” (Dunajewski Julian Antoni…, s. 467).
[22] S. Głąbiński, Dunajewski
Julian Antoni…, s. 467.
[23] Projekt, przedłożony Sejmowi krajowemu w
1876 r., nie stał się jednak podstawą reformy administracyjnej.
[24] M. Bobrzyński, Julian Dunajewski…, s.
5.
[25] O losach projektów Dunajewskiego i jego
bezskutecznej walce w tym zakresie pisze szeroko Michał Bobrzyński w Julian
Dunajewski…, s. 18-26.
[26] „Antypatia
przeciwko biurokratycznemu zarządowi” w Galicji, uzupełniał wywód
Dunajewski, wynikała nie tylko z teoretycznych zasad, ale „z doświadczenia […]
przeżytego wskutek biurokracji importowanej z innych prowincji i nie mającej
żadnego oparcia w kraju, szukającej go przeto tam, gdzie dobra administracja
pod żadnym warunkiem szukać go nie była powinna. Szukała ona tego oparcia na kształt
roślin rosnących na kamienistym gruncie, wciskając się coraz głębiej w
szczeliny społeczeństwa i rozkładając je, o ile to od niej zależało, coraz
bardziej. Rozkładczemu działaniu takiej biurokracji i jej zaprowadzeniu opierać
się będzie kraj wszelkimi środkami, które mu dają istniejące ustawy,
konstytucja państwa i kraju. Jak w każdej zasadzie w politycznym życiu, tak i
tu ostateczności stykają się ze sobą. Centralistycznie zorganizowany i
kierowany zarząd spotyka się zawsze i łączy z drugą ostatecznością, z tendencją
do rozdziału i indywidualizowania, aby właśnie każdy opór złamać. A jeżeli
powoływano się tu, że podpory szukać należy wtedy w tak rozdrobnionych masach,
to jest to wielki błąd. Tylko ta podpora jest trwałą, która może stawić opór”
(Reforma administracji politycznej [w Radzie Państwa], [w:] Mowy
Juliana Dunajewskiego…, t. I, s. 208).
[27] Szersza perspektywa łącząca wolność z
decentralizacją przyjęta została przez Dunajewskiego w mowie z 1879 r., w której
wywodził m.in.: „Decentralizacja jako taka – to jest to wielkie
niebezpieczeństwo, przeciwko któremu panowie z przeciwnej (lewej, [dodajmy:
liberalnej]) strony W. Izby tak zacięcie się bronią. Lecz czyż, moi panowie,
decentralizacja nie jest konieczną i torującą sobie w europejskim życiu
publicznym coraz to więcej nowych dróg myślą właściwej wolności? Czyż wolność
polegać ma na tym, by na czele państwa stało wielkie prawodawcze ciało, a u
dołu najważniejsze interesy państwa, materialne i duchowe interesy ludności rozstrzygała wszechmoc urzędnika?” (Mowa
wypowiedziana d. 29 października 1879 r. w generalnej dyskusyi
nad adresem, [w:] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. I, s. 298).
W dalszym wywodzie Dunajewski argumentuje na rzecz istnienia ścisłego związku między
zewnętrzną potęgą i administracyjną decentralizacją w jego wnętrzu, podając
przykłady współczesnej Anglii, Belgii i Niemiec (tamże, s. 299).
[28] Uregulowanie zewnętrznych stosunków prawnych
kościoła katolickiego [w Radzie Państwa], s. 159-161.
[29] Zdaniem Borzyńskiego, Dunajewski miał jako
minister dźwigać „wysoko sztandar zasad religijnych i konserwatywnych i w
najkrytyczniejszych chwilach skupiać około niego chwiejne nieraz zastępy
większości [oraz prowadzić] bój z opozycją liberalno-niemiecką, która,
utraciwszy rządy, nie przestała być groźną w jednolitej teraz swej opozycji”
(Julian Dunajewski…, s. 10).
[30] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 2 marca
1885 r., s. 292 (inną wersję cytatu znajdujemy w tekście S. Głąbińskiego Dunajewski Julian Antoni…, s. 468).
Zob. również Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 18 kwietnia 1890 r., s.
517.
[31] „[…] Muszę się zastrzec przeciwko temu –
głosił w mowie z 1879 r. Dunajewski, jeszcze nie minister, lecz jedynie
przedstawiciel Koła Polskiego – by którykolwiek z członków tej W. Izby nazywał
swoje stronnictwo przedstawicielem państwa, jego jedności i potęgi” (Mowa
wypowiedziana d. 29 października 1879 r. w generalnej dyskusyi
nad adresem, s. 299).
[32] Zatwierdzenie traktatu berlińskiego [w
Radzie Państwa], s. 294-295. „Przyznaję
to, ale to tylko jedna forma – wywodził dalej mówca; – konstytucja nie
jest celem, jest tylko środkiem, wychodzi się bowiem ze słuszniejszego
zapatrywania, że tylko na prawdziwie konstytucyjnej drodze ludy mogą się
rozwijać odpowiednio do ich ludzkiej godności i do ich przeznaczenia i że tylko
na tej drodze państwa zyskują żywotność, moc i siłę. Powinniśmy przeto
zachowywać miarę, a nie starać się dać przykład czegoś przeciwnego. Jeżeli
konstytucja w ściśle i ciasno interpretowanych formach okaże się za ciasną dla
pełni życia ludów, wtedy życie rozsadzi formę, a wtedy niechaj się nie skarżą
na drugich, ale na siebie na zaniechanie tej zasady zachowywania miary” (tamże,
s. 295).
[33] Reforma administracji politycznej [w Radzie
Państwa], [w:] Mowy Juliana
Dunajewskiego…, s. 211-212.
[34] Dodajmy
na marginesie, że po niemal jedenastu latach urzędowania Dunajewski
wniósł w styczniu 1891 r. „podanie o dymisję, gdy się przekonał, że
przygotowuje się zwrot „na lewo”, tj. ku lewicy niemieckiej. W dniu 4 lutego
1891 dymisję otrzymał i wycofał się w zacisze domowe” (S. Głąbiński, Dunajewski Julian Antoni…, s. 468).
[35] Reforma administracji politycznej [w Radzie
Państwa], s. 213.
[36] Mowa wypowiedziana d. 29 października
1879 r. w generalnej dyskusyi nad adresem, s.
302.
[37] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 30 kwietnia
1881 r., [w:] Mowy Juliana
Dunajewskiego…, t. II, s. 104.
[38] Mowa posła Dunajewskiego przy dyskusyi nad wnioskiem Komisyi
budżetowej o udzielenie Rządowi kredytu 60 milionów na cele mobilizacyi
armii, na 12-tem posiedzeniu Delegacyi austryackiej Rady państwa, w dniu 4 czerwca 1878 roku, [w:] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. II,
s. 336.
[39] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 30 kwietnia
1881 r., s. 104-105.
[40] Era Dunajewskiego G. J. Guttmanna w przekł. K. Estreichera, Kraków 1891, s. 3.
Związek, jaki Dunajewski stale podkreślał w relacji między ekonomiką a
moralnością, jest również wielce znaczący. Odrzucał on bowiem tezę Adama Smitha i jego następców, która ograniczała pojęcie dobra
gospodarczego do rzeczy materialnych, nawiązując niekiedy w argumentacji do
wywodów przedstawicieli niemieckiej szkoły historycznej Roschera
i Lista. Podobnie jak Smith był jednak zarazem
przeciwnikiem etatyzmu, choć uznawał w pewnym zakresie potrzebę istnienia państwowych
instytucji użyteczności publicznej, do których zaliczał w pierwszym rzędzie
koleje żelazne (S. Głąbiński, Dunajewski Julian
Antoni…, s. 466). Wspominany zaś Guttmann
podkreśla, że obok moralnych elementów, jako minister skarbu wielkiego
cesarstwa kierował się Dunajewski jedynie arytmetyką, choć nawet ta, „nawet
cyfry” podporządkowywane są w grze parlamentarnej „stronnictwu”. Nazywając
go „austriackim Sellą”, który miał uratować
jednoczone Włochy przed bankructwem w latach 60. XIX w., negując bycie „mężem
stanu”, a będąc tylko „ściągaczem podatków”, przypisuje mu dzieło uratowania
cesarstwa przed finansową katastrofą jedynie „w oparciu o cyfry” (Era
Dunajewskiego G. J. Guttmanna, s. 4-7) lub – jak
ujął to Michał Bobrzyński – przez godzenie się na uznanie konieczności tego
tylko, „na co się znajdzie w dochodach pokrycie”. Kierując się taką zasadą,
narażając na zarzuty liberalnej większości niemieckiej, zyskującej poklask
także u producentów polskich, Polak będący ministrem skarbu miał wprowadzić
m.in. podatek od spirytusu (w 1888 r.), znajdując opozycję w pewnym momencie
także wśród członków Koła Polskiego, choć reforma ta stała się punktem wyjścia
„dla wielkiego dzieła spłaty i konwersji [ogromnych, a wciąż rosnących do tego
czasu] długów krajowych Galicji”. Skuteczna realizacja tego dzieła pozwolić
miała Galicji nie tylko odetchnąć i rozpocząć „nowe, rozwijające się w
przyspieszonym tempie gospodarstwo, [ale także] podnieść jej niezawisłość
polityczną i wpływ jej reprezentacji w radzie państwa” (M. Bobrzyński, Julian
Dunajewski…, s. 11-18).
[41] Zatwierdzenie traktatu berlińskiego [w
Radzie Państwa], s. 289.
[42] Mowa posła Dunajewskiego przy dyskusyi nad wnioskiem Komisyi
budżetowej o udzielenie Rządowi kredytu 60 milionów na cele mobilizacyi
armii…, s. 333-334.
[43] „[…] w tej monarchii – przekonywał
Dunajewski – [dyskutując z tezą o] dobrym prawie «Niemców do przywództwa» [w
monarchii Habsburgów], znam tylko jednego przywódcę i jednego władcę” (Mowy Julian Dunajewskiego…,
t. II, s. 429). W innej mowie ministra skarbu znajdujemy jakby
podsumowanie jego „politycznego credo”: austriacka „idea państwowa”
przechowuje „równą sprawiedliwość dla wszystkich krajów, dla wszystkich ludów,
[którym należy tylko życzyć] jednego panowania […], nie panowania jednego
szczepu lub stronnictwa, lecz panowania naszego gorąco ukochanego Cesarza (Mowa
budżetowa, wypowiedziana d. 30 kwietnia 1881 r., s. 109).
[44] Mowa posła Dunajewskiego przy dyskusyi nad wnioskiem Komisyi
budżetowej o udzielenie Rządowi kredytu 60 milionów na cele mobilizacyi
armii…, s. 336-337. Dodajmy do tego
tezę wypowiedzianą w mowie z 1879 r.: „[…] zawsze byliśmy [jako posłowie polscy
żyjący w monarchii Habsburgów] tego przekonania, że rzeczywiste interesy
monarchii austro-węgierskiej są zawsze w zgodzie z interesami naszej ojczyzny,
że obu grożą te same niebezpieczeństwa i że dlatego obie muszą szukać obrony w
tym samym kierunku” (Zatwierdzenie traktatu berlińskiego [w Radzie
Państwa], s. 289). W tejże mowie zob. interesujący wywód na temat
austriackiego prawa publicznego, w którym brak uzasadnienia dla poddawania
kontroli parlamentu spraw należących do dziedziny polityki zagranicznej (tamże,
s. 290-292).
[45] Tamże, s. 337. Podkr.
w oryginale.
[46] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. II,
s. 390.
[47] Mowa posła Dunajewskiego przy dyskusyi nad wnioskiem Komisyi
budżetowej o udzielenie Rządowi kredytu 60 milionów na cele mobilizacyi
armii…, s. 337-338.
[48] Tamże, s. 338-340.
[49] Tamże, s. 341.
[50] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. II, s. 429.
[51] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 2 marca
1885 r., s. 286.
[52] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 30 kwietnia
1881 r., s. 107. Wymaganie
bezstronności było zresztą wciąż podnoszone przez Dunajewskiego także wobec
legislatywy, skoro definiując „politykę praktyczną” wskazywał, że jest to nazwa
dla zadania legislatywy, którego treścią jest „staranie o zaspokojenie potrzeb
wszystkich klas bez różnicy o tyle, o ile to w drodze ustawodawstwa i
administracji jest możebne” (Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 15
lutego 1882 r., s. 155).
[53] Reforma administracji politycznej [w Radzie
Państwa], s. 216-219.
[54] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. II, s. 390.
[55] Zasady organizacji władz administracyjnych.
Mowa wypowiedziana w 1876 r., [w:] Mowy
Juliana Dunajewskiego…, t. I, s. 84.
[56] Zasady organizacji władz administracyjnych.
Mowa wypowiedziana w 1876 r., s. 86.
[57] Zob. zwłaszcza Mowa budżetowa,
wypowiedziana d. 30 kwietnia 1881 r., s. 106-107.
[58] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 15 lutego
1882 r., s. 157.
[59] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 2 marca 1885
r., s. 288.
[60] Mowy Juliana Dunajewskiego…, t. II, s. 392-393.
[61] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 18 kwietnia
1890 r., s. 522.
[62] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 18 kwietnia
1890 r., s. 520-521.
[63] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 15
lutego 1882 r., s. 157. Zob. również tezy o znaczeniu „prawdziwej” opinii
publicznej jako przeciwwagi dla dążeń centralistycznych, gubiących istotę
austriackiej „idei państwowej” przedstawione przez Dunajewskiego w mowie o Uregulowaniu
zewnętrznych stosunków prawnych kościoła katolickiego [w Radzie Państwa],
s. 158 (opinia publiczna jako narzędzie kontroli „absolutnego rządu”,
pozwalające na uświadamianie jego błędnych dążeń, wpływające na powolne,
stopniowe, ale systematyczne ich osłabianie).
[64] Mowa budżetowa, wypowiedziana d. 15 lutego
1882 r., s. 158.