Artykuł
Reakcja i autorytety
Wasiutyński B

[w:] Przegląd Narodowy, sierpień-wrzesień 1921, nr 4, tom XXI, rok X.

 

 

Dotychczasowy okres wskrzeszonej państwowości polskiej można scharakteryzować jako próbę zaspokajania pożądań mas, chociaż nieraz te pożądania nie były samorzutnym wyrazem ich woli, lecz owocem agitacji, bądź kierującej się doktryną, bądź goniącej za popularnością. Często wychodzono z materialistycznej o założenia, że masy nie powodują się w sprawach bytu zbiorowego instynktami nagrodowymi i poświęceniem się dla dobra nieuchwytnej całości, lecz egoizmem klasowym lub jednostkowym.

Państwowość austriacka, pozbawiona wszelkiej idei, stała się najfatalniejszym wzorem wskutek tego, że w byłym zaborze austriackim jedynie istniała szkoła życia parlamentarnego. W Austrii trwałe interesy państwa reprezentowała tylko dynastia; poszczególne narody dbały wyłącznie prawie o wydarcie państwu jak na większych bezpośrednich i natychmiastowych korzyści dla siebie nie troszcząc się, jak na tym wyjdzie monarchia Habsburgów, Rząd zaś wiedeński, żeby osłabić napór jednolity narodów, utrzymywał, dopóki to było możliwe, charakter stanowy przedstawicielstwa, aby móc rozbijać narody na wewnątrz, pożądliwość zaś grup społecznych i jednostek o tyle była mu na rękę, że zadowolenie ich postulatów umożliwiło mu uzależnianie od siebie coraz większego koła obywateli i stwarzanie w ten sposób moralnie szkodliwego surogatu wiązów państwowych.

Dla patrzących w przyszłość było rzeczą jasną, że Austria, pomimo sprzyjających jej istnieniu warunków geograficzno-gospodarczych, właściwego układowi stosunków międzynarodowych bezwładowi, biurokracji, posiadają wiekową tradycję państwową, nie ostoi się w razie klęsk zewnętrznych, Ale w ogóle żadne, nawet jednolite pod względem narodowym państwo, nie posiada danych do trwałego bytu, jeżeli uważane jest ono tylko za źródło korzyści, a nie za najwyższą organizację dążeń zbiorowych. Rozpętywanie egoizmu klasowego nosi w sobie zarodki śmiertelne nie tylko dla narodu, lecz i dla danej klasy. Odwołuje się bowiem w ostatniej instancji do niskiego instynktu egoistycznego jednostki, dla ułatwienia sobie agitacji i stawia jako jedyne kryterium postępowania w sprawach zbiorowych namacalny interes materialistyczny osobnika. Wskutek tego owa egoistyczna solidarność klasowa nie potrafi przeciwstawić się dążeniom odśrodkowym składowych grup i jednostek. Jaskrawym przykładem takiego wyniku są strajki kolejarzy, robotników rolnych lub górników, które mogą zatamować całe życie gospodarcze i w pierwszym rzędzie odbijają się na losach pracowników innych zawodów. Taka polityka prowadzi niechybnie do anarchii, a następnie do tyranii. Historia, aż do dziejów Rosji socjalistycznej włącznie, dostarcza dosyć przykładów takiego przebiegu wypadków, a nawet celowego podsycania walk społecznych przez ambitnych mężów stanu dla osiągnięcia nieograniczonej władzy.

W opinii polskiej gruntuje się coraz powszechniej przekonanie, że powyższemu stosunkowi do państwa, zainaugurowanemu w chwili jego odrodzenia i usilnie przez pierwszy sejm popieranemu, należy kres położyć, jeżeli niepodległość Polski nic ma skończyć się katastrofą. Są oznaki, że zbliżamy się do „reakcji". Reakcję tę podtrzymują nawet te założenia, z których wychodzili autorzy dotychczasowego kursu państwowego. Masy muszą się zawieść prędzej czy później w podsycanych nie urzeczywistnianych nadziejach, a ich otrzeźwienie właśnie wytworzy ów zwrot w nastrojach politycznych, który nosi nomen odiosum „reakcji”.

Szczególniej w Polsce, gdzie ludzie nie mają silnych i wyraźnych przekonań i odwagi cywilnej, formuły, słowa, a nie treść wywierają wpływ ogromny. Z reakcją łączą się w ten Sposób sądy ujemne natury moralnej, aczkolwiek jest to pojęcie formalne — oznacza kierunek działania, przeciwny dotychczasowemu. Reakcja może być przeto zarówno szkodliwa, jak i zbawienna, ule jest zawsze nieunikniona. Twórcami jej zaś są przede wszystkim jej najzaciętsi wrogowie, wywołujący ją swą polityką radykalną, nie znającą umiarkowania, bezmyślną, pędzącą na oślep. Gromy, ciskane na rzekomych sprawców reakcji, tych, co przeciwstawiają się ich pomysłom, są zwykłą sztuczką agitacyjną, jeżeli nie wypływają z wyjątkowego ograniczenia umysłowego. Nosicielami bowiem reakcji są te same masy, które dawniej szły z entuzjazmem za agitatorami. Masy te rządzą się nastrojami emocjonalnymi,, które nie mogą, pomimo całej maestrii agitacyjnej, trwać w ciągłym napięciu i po pewnym czasie przerzucają się zgodnie z dążeniem do zmiany w nastrój przeciwny. Krótkowzroczność jedynie zacietrzewionych lewicowców może przypuszczać, że posiadają oni monopol na demagogię; tą samą bronią posługiwać się mogą wszelkie kierunki partyjne, byleby potrafiły poruszyć

Reakcja jest zjawiskiem, powtarzającym się stale w życiu społecznym. Nie tylko w dziedzinie politycznej i społecznej spotykamy się z kolejnością przeciwstawnych prądów (choćby liberalizmu i etatyzmu), lecz także w dziejach literatury, a nawet w dziedzinie tak mało na pozór ulegającej uczuciowym nastrojom, jak w filozofii. Oczywiście, tam, gdzie w grę wchodzą masy, a zwłaszcza masy ciemne, których odruchów nie otamowuje rozumowanie i krytycyzm, wahania są częstsze i gwałtowniejsze. Przywódcy radykalni wiedzą doskonale, że masy wymkną się z pod ich kierownictwa, ale temperament, nawyki i posługiwanie się dla najprędszych i najjaskrawszych triumfów najłatwiejszą metodą demagogiczną zmuszają ich do posuwania się fatalistycznego po drodze pochyłej aż do skutku – zapanowania reakcji.

Ten ruch wahadłowy czy spiralny w rozwoju ludzkości, ma swe źródło z jednej strony w bezwładności umysłowej, pchającej do podążania po raz obranej drodze aż do jej kresu, z drugiej strony w następującym z kolei przesyceniu i znużeniu, które są jakby wyrazem instynktu samozachowawczego, dążeniem do przywrócenia równowagi, niezbędnej do utrzymania bytu zbiorowego. Społeczeństwo samorzutnie niejako nawraca na właściwy tor, chociaż nie umie utrzymać na nim, lecz wciąż zbacza odeń kolejno na prawo i na lewo. Można by powiedzieć, że organizm zbiorowy sam w ten sposób zdolny jest do wyleczenia się z chorób, wywołanych jednostronnością danego okresu rozwojowego. Tylko że państwu może nie starczyć czasu na taką kuracją, gdyż na jego słabość czyhają sąsiedzi.

Reakcja jest proporcjonalna zazwyczaj do siły poprzedzającej akcji. Gwałtowne wahania między rewolucją a reakcją są cechą społeczeństw niewyrobionych i niezorganizowanych, bezkrytyczności ogółu, braku zmysłu państwowego i ustalonych autorytetów. Współczesny przebieg ruchów społecznych w Rosji, w Niemczech i we Francji wykazuje, jak różna może być amplituda wahań – oczywiście zdrowie narodu wymaga, aby te skoki były najmniejsze.

Zagadnieniem decydującym o przyszłości Polski, jest nie to, czy nastąpi „reakcja", która przyjść musi, tylko kiedy i w jakich rozmiarach się ujawni. Moment czasu i napięcia reakcji są przy tym z sobą ściśle związane, im bowiem dłużej odwlecze się zwrot w polityce polskiej, tym w ogóle będzie on radykalniejszy, połączony z większymi wstrząśnieniami, o ile w ogóle nie przyjdzie za późno po katastrofie państwowej. Należy wytężyć wszystkie siły, aby chwila ta nie odwlokła się i żeby naród nie przedstawiał z siebie tłumu, przerzucającego się w popłochu z jednej ostateczności w drugą.

W charakterze narodowym polskim nie leży w ogóle skłonność do skrajności. Teraz można już stwierdzić, że pomimo prze pływającej przez cały świat fali rewolucyjnej i przewrotów społecznych w państwach sąsiednich, w Polsce istotnego nastroju rewolucyjnego nie było i obecnie go niema. Jest naturalnie wielkie niezadowolenie z trudności gospodarczych, ale w rzeczywistości te nie były nigdy istotną przyczyną przewrotów, lecz tylko pobudką do wyładowania napięcia psychicznego mas. Te masy u nas raczej przypominają dzieci, które same bez głosu autorytarnego nauczyciela nie mogą skupić swej uwagi i wziąć się do pracy. Właśnie zagadnienie autorytetu w Polsce jest szczególnie palące.

Społeczeństwo bez organizacji hierarchicznej istnieć nie może. Zmieniają się zasady, na których tworzy się hierarchia, ale zawsze jest grupa ludzi, zdolna do rządzenia, W okresach przewrotów politycznych i społecznych usuwana bywa gwałtownie klasa rządząca, ale na jej miejsce musi się zjawić nowa. Agitatorowie demagogiczni autorytetów na dłuższą metę stworzyć nie mogą, nie panują bowiem nad żywiołem, który w ruch wprowadzają, nie ujmują rzeki w trwałe łożysku, sami raczej unoszą się bezradni częstokroć na fali, dbając, by ta ich nie zatopiła lub na brzeg nie wyrzuciła. Społeczeństwo potrzebuje psychicznie kierownictwa, powag, którym zaufać może. Jeżeli nawet w chwilach podniecenia nie znajdują należytego posłuchu, winny odgrywać rolę drogowskazów, latarni morskich w czasie mgieł i burzy, znaków ostrzegawczych. Ku nim w wiarę upadania nienormalnego podniecenia, otrzeźwienia pod wpływem doświadczeń i rozczarowali zwracać się będą oczy i myśli ogółu.

W narodach, zbyt namiętnie hołdujących niwelacji politycznej i społecznej, niechętnych wytwarzaniu się autorytetów osobistych, potrzebę hierarchii zaspokaja biurokracja. Powaga nie ma swego punktu centralnego w jednostce, w jej zdolnościach, wartości moralnej, zasługach i działalności społecznej; autorytetem obdarzona jest nie osoba. lecz urząd, funkcja, reprezentująca władzę publiczną. Autorytet właściwie posiada potężna machina państwowa, działająca z urzędu, z nakazu, stosująca przymus. Dlatego narody, których ideałem jest bezwzględna równość mają ustroi biurokratyczny, z natury swej centralistyczny, gdyż biurokracja musi opierać się na ustawowej subordynacji organów niższych wyższym.

Społeczeństwo wszakże demokratyczne, które same stanowili o swoim losie, muszą wychowywać swoich członków do roli, którą im powierzają, winny więc rozwijać organizacje samorządne i samorzutną działalność zbiorową. A w tych organizacjach pracy obywatelskiej musi się wytworzyć hierarchia osobista, opierająca się nie na nominacjach partyjno-politycznych i nie na łatwości rzucania frazesów demagogicznych, lecz na istotnym uzdolnieniu kompetencji i pracy dla dobra ogółu.

W Polsce ugruntowanie się takich powag osobistych jest tym bardziej rzeczą pilną, ze nie posiadamy biurokracji, mającej własne tradycje państwowe, działającej w poczuciu swych wielkich zadań i zasług (jak np. biurokracja pruska), i że próba wszechwładzy urzędów w najrozmaitszych dziedzinach życia zbiorowego wypadła u nas fatalnie, dyskredytując wobec szerokich mas powagę urzędników i ich poczynań.

Nie agitatorowie i nie nasza świeża i nieudolna biurokracja mogą reprezentować myśl państwową. W instynktach ludu tkwi poczucie państwowości, jej zadań i wymagań. Przyjść musi chwila, kiedy ogół pocznie poszukiwać grup i jednostek, które by mu wskazały linie interesu narodowego, wskazały wyjście pewne ze stanu eksperymentów demagogicznych, gubiących naród. Dlatego taką doniosłość ma ustalenie się powag w dziedzinie piaty publicznej i męskie głoszenie zasad polityki państwowej bez względu na ich niepopularność i chwilowy brak sukcesów. Dla opinii muszą istnieć punkty orientacyjne, upostaciowane w żyjących osobach i ich zrzeszeniach, aby w poszukiwaniach ratunku nie kierowała się znowu odruchami i ślepym dążeniem do jakichkolwiek zmian.

Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że w pierwszych czasach organizowania się państwa polskiego wśród ludzi, mających kompetencję do kierownictwa sprawami publicznymi przeważała tendencja do oportunizmu i kompromisu. Chodziło o powstrzymanie od najjaskrawszych i najszkodliwszych błędów, liczono się z nastrojami wyprowadzonych z równowagi duchowej mas. Te usiłowania okazały się na ogół bezowocnymi, podniecały tylko partie lewicowe do przelicytowywania się działalności demagogicznej. Dzisiaj zresztą działalność ich weszła już w inną fazę – utwierdzenia się na zdobytych placówkach przez podział łupów.

Obecnie nie należy się łudzić, żeby wysiłki, zmierzające do zatamowania egoistycznych apetytów przywódców i idących za nimi organizacji partyjnych, odniosły pożądany skutek. Trzeba liczyć tylko na „reakcję" w nastrojach i w rozumowaniach szerokiego ogółu. Ale w tym celu trzeba postawić jasne i szczere zasady polityki państwowej.

Ogół wie i przekonywać się będzie coraz namacalnej, co warte te wszelkie obietnice zadośćuczynienia pożądań egoizmów klasowych i stanowych, co warci są ludzie, głoszący tylko hasła nasycenia tych pożądań kosztem państwa, czyli dobra powszechnego.

Oczywiście, że i ci działacze, dorwawszy się po długoletniej bezpłodnej agitacji do steru, muszą dbać o utrzymanie przynajmniej na okres przypuszczalnych swych rządów machiny państwowej w ruchu, muszą przeto rozwijać pewną pozytywną działalność. Ale nie mają oni odwagi cywilnej podzielić się swym zdobyłem in anima vili narodu doświadczeniem z prowadzonymi na pasku frazesów opozycyjnych zwolennikami. Wykręty i okłamywanie opinii stają się nieuniknioną metodą utrzymania się przy władzy, a społeczeństwo nie osiąga żadnych korzyści z wciągnięcia do tycia państwowego. I przy takiej formie rządów powstaje hierarchia, ale typy najszkodliwszego, demoralizującego. Przywódcy są augurami, solidarnymi w tumanieniu społeczeństwami, stać się muszą silą rzeczy cynikami, kpiącymi z wszelkich zasad i zobowiązań. Zamiast jawnej hierarchii pracy publicznej, zasług i uzdolnień powstaje tajne grono kierownicze o typie mafii; węzłem jego są nie wspólny program i wspólne cele, lecz wzajemne zabezpieczenie sobie stanowisk, a metodą działania — korupcja. A w ostatecznej konsekwencji takiej sztuki rządzenia dojść może drogą uwstecznienia do psychologii owego cygana, który na zapytanie, co by uczynił, gdyby został królem, odparł: „Ukradłbym sto rubli i uciekł."

Przeciwstawić można temu zwyrodnieniu akcji politycznej jedynie jasne wysunięcie zasad politycznych, płynących z wiedzy i doświadczenia, ze znajomości praw, rządzących dziejami społeczeństw i ze znajomości położenia państwa i narodu. Należy żądać poświecenia interesów klas i jednostek na rzecz państwa. Należy mówić z głębokiego przekonania czerpane prawdy, których ocenę da samo życie. Naród pozyskał już niejedno gorzkie doświadczenie. Czas jest głosić, że rozstrzygać o losach narodu i kierować sprawami państwa winni ludzie umysłowo i moralnie przygotowani, tak samo jak kierują przedsiębiorstwami prywatne mi ludzie uzdolnieni. Trzeba wykazywać, że Polska w obecnym położeniu nic ma silna przeprowadzanie radykalnych reform społecznych kosztem skarbu państwa, że np. reforma rolna w swej obecnej postaci jest i szkodliwa i niewykonalna, że nie przystoi państwu nagromadzanie obietnic, których wypełnić nie zdoła. Trzeba tłumaczyć otwarcie, że zrujnowany wojną siedmioletnią kraj dźwignąć się może tylko wytwórczością wzmożoną, należy więc wszystko czynić, aby jej nie krępować, wynagradzać pracowników w stosunku do wykonanej pracy; że utopią jest dążenie do podwyższenia stopy życia, kiedy zmniejszona produkcja skazuje na ograniczenie potrzeb. Trzeba zwalczać w polityce i administracji państwowej wrodzoną skłonność do blagi i pozorów lekkomyślnego marnotrawcy, do stawiania się i udawania beż towarzyszącej siły i umiejętności. Słowem należy pracować nad uzdrowieniem psychologii zbiorowej. A taka praca, poparta nie dającymi się zaprzeczyć dowodami, które przynosi życie, zbuduje autorytety jej inicjatorom wykonawcom.

Najnowsze artykuły