Artykuł
Polska myśl polityczna czasów zaborów – dylematy, nurty i idee
Polska myśl polityczna czasów zaborów – dylematy, nurty i idee

 

 

Wielkie dzieła filozofii politycznej powstawały na ogół w czasach niespokojnych. Bywały odpowiedzią na ostre kryzysy polityczne i społeczne lub je zapowiadały. Takich przesileń w dziejach nie brakowało, historia wielu państw jest nimi wręcz wypełniona, zatem myśliciele polityczni nie mogli zwykle narzekać na brak inspiracji. W historii polskiej myśli politycznej wiek XIX i początek wieku XX zapisały się pod tym względem w szczególny sposób. Fundamentalna z punktu widzenia losów narodu kwestia niepodległości państwa polskiego zdeterminowała ówczesne myślenie Polaków o polityce. Była to perspektywa nieznana myślicielom niemieckim, francuskim, rosyjskim czy angielskim. Stanowiła ponury, ale inspirujący punkt odniesienia dla większości ówczesnych polskich autorów piszących o polityce. Nawet jeśli nie ujawniała się bezpośrednio w bardzo wielu ich dziełach, to trudno było ją pomijać w generalnych rozważaniach o politycznych losach Polaków.

 

Spory o tradycję insurekcyjną i drogi do odbudowania niepodległej Polski

 

Dyskusja o drogach do odbudowania niepodległej Polski toczyła się niezmiennie przez cały czas zaborów. Jednym z głównych jej nurtów był spór o tradycję insurekcyjną. W stereotypowym jego obrazie ścierali się w nim po prostu zwolennicy i przeciwnicy powstań narodowych. Tymczasem linie podziału były dalece bardziej skomplikowane, a motywacje i argumenty uczestników sporu złożone. Widać to doskonale na przykładzie krakowskich konserwatystów, Pawła Popiela, Józefa Szujskiego, Stanisława Tarnowskiego, czy Stanisława Koźmiana. Ich broszury, artykuły prasowe i książki pełne są krytycznych uwag o środowiskach spiskowych, które dążyły do wszczęcia powstań, nie bacząc na nieduże prawdopodobieństwo ich powodzenia i potencjalnie bardzo znaczące straty. Zwracali uwagę, że obie największe insurekcje - 1830 i 1863 r. - wybuchały, gdy Polacy znajdowali się - jak na realia zaborów - w stosunkowo korzystnym położeniu, mogąc rozwijać samorządowe instytucje w ramach zaboru rosyjskiego, które po klęsce powstań były im odbierane, gdy władze carskie wracały na drogę represji. Trzeba jednak pamiętać, że owi krakowscy krytycy tradycji insurekcyjnej, sami ją współtworzyli, jako uczestnicy powstań listopadowego (Popiel) i styczniowego (pozostała trójka). Analizując polską myśl polityczną XIX w. warto więc pamiętać o skomplikowanych życiorysach jej twórców. Tak bowiem np. wielki krytyk galicyjskiego - a zwłaszcza krakowskiego - konserwatyzmu, Roman Dmowski, sam bywał oskarżany przez przeciwników politycznych i ideowych o zbytnie uleganie Rosji, gdy zasiadał w Dumie i prowadził na przełomie XIX i XX wieku politykę wcale nie tak odległą od tej, którą po klęsce powstania styczniowego podjęli konserwatyści w zaborze austriackim: a zatem politykę wykorzystywania legalnych - w ramach prawodawstwa państw rozbiorowych - instytucji.

Krytycy stosunku konserwatystów do powstań nie biorą często pod uwagę bardzo ważnego aspektu ich rozważań na ten temat. Konserwatywni myśliciele nie oceniali insurekcji wyłącznie w chłodnych kategoriach zysków i strat politycznych. Zresztą po klęsce powstania styczniowego większość nurtów polskiej myśli politycznej zgodnie przestała wierzyć w powodzenie walki zbrojnej o niepodległość, o ile nie zmieni się konfiguracja polityczna w Europie na bardziej sprzyjającą polskim interesom (co de facto stało się dzięki I wojnie światowej). Konserwatyści obawiali się jednak także tego, że wśród inspiratorów powstań było bardzo wielu przedstawicieli środowisk radykalnych, którzy nie tylko chcieli odbudować niepodległą Polskę – czego im konserwatywni oponenci nie odmawiali – ale także przebudować ją społecznie i kulturowo w duchu postępowym – czego zachowawcy nie chcieli zaakceptować. Można oczywiście sprowadzić owe obawy konserwatystów do zwykłej troski o własną pozycję. Bądź co bądź, radykalne zmiany społeczne, przeprowadzone zgodnie z postulatami rewolucjonistów, godziłyby na ogół w ich interesy. Niemniej wzięcie pod uwagę tylko owej partykularnej perspektywy byłoby znacznym uproszczeniem problemu.

To jednak nie konserwatyści odegrali główną rolę w sporach z przełomu XIX i XX wieku, gdy kwestia dróg do odzyskania niepodległości stała się ważnym elementem taktyki politycznej zdobywających wówczas coraz większą popularność środowisk endeckich i socjalistycznych. Pochodzące z tego okresu teksty Romana Dmowskiego, Zygmunta Miłkowskiego, Jana Ludwika Popławskiego, Zygmunta Balickiego z jednej, Bolesława Limanowskiego czy Józefa Piłsudskiego z drugiej strony, stanowiły zapowiedź sporów orientacyjnych z czasów I wojny światowej. Ich autorzy zastanawiali się, czym – w ówczesnych realiach – powinien być polski patriotyzm i w jakich praktycznych programach działania powinien się wyrażać. Namysł nad istotą polskości nie był zatem wyłącznie ideową spekulacją, ale miał bardzo praktyczny wymiar, co niewątpliwie sprzyjało podniesieniu poziomu ówczesnej refleksji o polityce.

 

Stosunek do zaborców

 

Ze sporami o tradycję insurekcyjną i sposoby odbudowy niepodległej Polski wiązała się ściśle kwestia stosunku do rządów zaborczych, która przez cały okres zaborów budziła wielkie kontrowersje i miała daleko idące konsekwencje praktyczne. Publicyści i politycy tego okresu musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wybrać drogę nieprzejednanej negacji, czy zdecydować się na obwarowaną licznymi zastrzeżeniami współpracę, czy też wreszcie wyrzec się aspiracji niepodległościowych i zapewnić całkowitą lojalność – bo i na takie postawy było wówczas miejsce. Bodaj najsłynniejszym manifestem z tego nurtu rozważań pozostaje broszura Aleksandra Wielopolskiego List szlachcica polskiego do księcia Metternicha. Pisał ją po tzw. rabacji galicyjskiej, rzezi szlachty dokonanej w 1846 r. przez chłopów, działających – jak powszechnie sądzono - z inspiracji władz austriackich. Wielopolski - który niespełna dwadzieścia lat później sam stał się symbolem antypolskiej prowokacji, gdy zarządził słynną brankę – odpowiedzialnym za zbrodniczą politykę Wiednia uczynił sędziwego księcia Metternicha. Jednak nie ten personalny atak był tu najważniejszy. Margrabia wskazał na Rosję jako oparcie dla Polaków, co więcej – w żarliwych słowach wręcz oddawał ich pod opiekę cara. Nic dziwnego, że wystąpienie Wielopolskiego wzbudziło wielkie kontrowersje, a dla wielu stało się świadectwem zanegowania przez niego tego, co w polskiej tradycji najcenniejsze – związku duchowego i intelektualnego z Zachodem, w którym nawet jeśli dochodziło do gorszących politycznych i społecznych procesów, to górował on poszanowaniem wolności nad despotycznym Wschodem.

Opcja ścisłego związku z Rosją miała jednak także innych znaczących zwolenników, wśród których warto wspomnieć choćby Włodzimierza Spasowicza, Erazma Piltza czy jeszcze na początku XIX wieku – Adama Czartoryskiego. Dla niektórych z nich był to wybór taktyczny, postulowany na ogół wówczas, gdy – na stosunkowo krótki zazwyczaj czas – Rosja nieco liberalizowała swoją politykę wobec Polaków. Inni szansy na sojusz upatrywali w słowiańskim braterstwie, ale właśnie takie podejście było powszechnie krytykowane przez oponentów opcji rosyjskiej.

Znacznie mniej polskich polityków i publicystów postulowało ścisły związek z rządem pruskim. Ten na ogół bowiem prowadził jednoznacznie antypolską politykę, co znalazło swój najbardziej spektakularny wyraz za rządów Bismarcka. Krytyczną analizę polityki pruskiej wobec Polaków znaleźć można np. na kartach prac Stanisława Koźmiana (O działaniach i dziełach Bismarcka) i w licznych artykułach Jana Koźmiana.

Bardzo złożony był stosunek polskich myślicieli politycznych XIX i początku XX wieku do rządu austriackiego. Negatywnie oceniano jego politykę w pierwszej połowie XIX wieku. Bardzo surowej krytyce poddał ją choćby Walerian Kalinka w książce Galicja i Kraków pod panowaniem austriackim, zarzucając jej nie liczenie się z miejscowymi zwyczajami, rozbudowę biurokracji cechującej się złą jakością i niską kondycją moralną, a także próby podporządkowania Kościoła państwu. Również w drugiej połowie stulecia zwracano uwagę na przysłowiową nędzę galicyjską. Zarazem jednak – od lat 60. XIX wieku – zabór austriacki był obszarem, gdzie polskie życie polityczne mogło najlepiej się rozwijać, korzystając z instytucji autonomicznych. Polacy dochodzili nawet do najwyższych stanowisk w monarchii, choć inną kwestią jest to, jakie z tego korzyści mieli ich rodacy. Po latach, już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, jednak nawet krytyczni wobec programu lojalności względem rządu wiedeńskiego endecy przyznawali, że w Galicji Polacy przeszli niezbędną szkołę polityczną, zbierając doświadczenie w administracji i samorządzie, co wykorzystali następnie w instytucjach II RP.

 

Spory o demokratyzację życia politycznego i społecznego

 

Kolejnym ważnym punktem odniesienia dla refleksji politycznej czołowych polskich myślicieli XIX i początku XX wieku był proces demokratyzacji życia politycznego i społecznego. Podczas gdy na początku omawianego okresu rozważanym problemem było uwłaszczenie chłopów, na jego końcu powszechne prawo wyborcze nie budziło już zasadniczych wątpliwości, co pokazuje skalę przemian, także świadomościowych, jakie dokonały się przez niewiele ponad 100 lat. W publicystyce politycznej XIX wieku toczył się spór między zwolennikami szybkiego dopuszczenia jak najszerszych warstw społeczeństwa do życia politycznego, a tymi, którzy uważali, iż demokratyzację należy przeprowadzać powoli, w miarę postępów edukacji i uświadamiania obywatelskiego. Nie był to oczywiście problem wyłącznie teoretycznej natury. Postępująca demokratyzacja powodowała zasadniczą zmianę oblicza polskiej polityki i pojawienie się na jej arenie nowych stronnictw, które potrafiły wykorzystać jej umasowienie, kosztem obozu konserwatywnego, który w XX wiek wszedł niezwykle osłabiony, bez szans na odgrywanie wiodącej roli w rywalizacji o rząd dusz Polaków. Prym w niej od schyłku wieku XIX wiedli już socjaliści, endecy i ludowcy, którzy swe pierwszorzędne znaczenie na scenie politycznej potwierdzili następnie w II RP.

 

Dyskusja o przyczynach upadku I RP

 

Kreśląc panoramę problemów, jakie poruszały polskich myślicieli czasów zaborów, trzeba wspomnieć dyskusję o przyczynach upadku I RP. Toczyła się ona przez cały omawiany okres, ale szczególnej temperatury i znaczenia nabrała, gdy na arenę sporów historyków wkroczyła tzw. „krakowska szkoła historyczna”, szybko zyskując rangę równie wpływowej jak dominująca w pierwszej połowie XIX wieku szkoła nawiązująca do tez Joachima Lelewela, która nader wysoko oceniała ustrój I RP jako – na tle epoki – wyjątkowo mocno związany z ideą wolności i daleki od ciągot absolutystycznych, tak powszechnych w większości europejskich krajów. Krakowscy historycy konserwatywni byli w ocenie dorobku ustrojowego I RP dużo bardziej sceptyczni. W jego ułomnościach upatrywali bowiem przyczyn upadku państwa polskiego, które jeszcze w XVI wieku było potęgą na skalę całej Europy, a ledwie dwa stulecia później zniknęło z jej politycznej mapy. Walerian Kalinka, Józef Szujski a przede wszystkim Michał Bobrzyński uważali za wielki błąd niewykształcenie odpowiednio silnej władzy. Złota polska wolność, z osławionym „liberum veto”, była w tym ujęciu nie wielkim cywilizacyjnym osiągnięciem, jak przedstawiali jej apologeci, ale poważnym źródłem niedomagań państwa. Wizja dziejów I RP krakowskich historyków spotkała się z krytycznym przyjęciem wielu badaczy z różnych ośrodków, a także polityków, zarzucających krytykom I RP jednostronność jej obrazu, który skwapliwie podchwyciła propaganda państw zaborczych. Pesymistyczna wizja dziejów Polski przedrozbiorowej, jako państwa źle rządzonego, przesadnie hołdującego wolności szlacheckiej wyradzającej się wręcz w anarchię, była zdaniem polemistów krakowskiej szkoły historycznej przesadzona i zdejmowała znaczną część odpowiedzialności za rozbiory z zaborczych mocarstw, których polityka przeczyła zasadom, jakimi winny się kierować cywilizowane narody. Warto też pamiętać, że najbardziej skrajne ujęcie Michała Bobrzyńskiego spotkało się z krytyką innych konserwatystów – Pawła Popiela, Józefa Szujskiego i Waleriana Kalinki – którzy zarzucili mu zbyt daleko idące podporządkowanie zasad duchowych i kulturowych, fundamentalnie ważnych w życiu narodu, koncepcji silnej władzy, która miałaby uchronić I RP od upadku.

O ile przyczyny upadku Rzeczpospolitej budziły wiele kontrowersji, o tyle dość zgodnie wysoko oceniano Konstytucję 3 Maja. Dla większości myślicieli XIX i początku XX wieku stanowiła ona dowód na to, że pod koniec XVIII wieku polska refleksja polityczna stała na wysokim poziomie i odpowiadała ówczesnym potrzebom. Podkreślali zarazem, że w znacznej mierze zawiodły próby praktycznego wprowadzenia w życie wielu zapisów Konstytucji, przy czym rozumiano, w jak niesprzyjających warunkach – z uwagi na agresywną politykę zaborców – przyszło ją instalować. Co ciekawe, niezależnie od tego, z jakiego nurtu ideowego się wywodzili, oceniający Konstytucję jako jej wielki walor wskazywali uniknięcie rewolucyjnej drogi jej uchwalenia. Niepotrzebne były zaburzenia na miarę krwawego terroru rewolucji francuskiej. Konstytucja w wielu punktach przynosiła gruntowne reformy, ale nie była próbą budowania abstrakcyjnej, radykalnej konstrukcji na gruzach starego porządku. Co prawda, w XIX wieku pojawiło się wielu polskich myślicieli, postulujących rewolucyjne metody uporania się z dziedzictwem przeszłości – jak choćby Henryk Kamieński – ale zwykle wiązali je z pragnieniem odbudowy niepodległej Polski, nie ograniczając się do rewolucji społecznej. Zarazem mocny odpór ideologii rewolucyjnej stawiali jej konserwatywni krytycy – w osobach np. Juliana Klaczki, Jana Koźmiana, Hieronima Kajsiewicza czy Pawła Popiela. Oba nurty – zwolenników i przeciwników radykalnej przebudowy politycznej i społecznej – łączyło wszakże przekonanie, że specyfika polska powinna skłaniać do wystrzegania się pokusy mechanicznego przenoszenia na rodzimy grunt rozwiązań obcych. Choć więc polska myśl polityczna szukała inspiracji w dokonaniach autorów zagranicznych, szczególnie chętnie odwołując się do dorobku pisarzy francuskich, niemieckich i angielskich, to nie była – przynajmniej w dużej części – powieleniem zapożyczonych z zewnątrz koncepcji.

 

Refleksja ustrojowa

 

Brak niepodległego państwa nie sprzyjał rozważaniom ustrojowym. Charakterystyczne jest, że rozwinęły się one na dużą skalę w II RP, gdy istniała możliwość, aby rozwiązania proponowane przez myślicieli politycznych znajdowały zastosowanie w praktyce ustrojowej odrodzonej Polski. Nie znaczy to jednak, że czasy zaborów były jałowe jeśli chodzi o refleksję ustrojową. Najwięcej interesujących dzieł na ten temat powstało w Galicji w drugiej połowie XIX stulecia, gdy w monarchii austro-węgierskiej toczyła się dyskusja o jej kształcie, a Polacy cieszyli się względną autonomią pod rządami Franciszka Józefa. W pozostałych dwóch zaborach szanse na choćby częściowe uwzględnienie postulatów ustrojowych w polityce zaborców wobec ziem polskich były znacznie mniejsze, choć wielu myślicieli i tak je przedstawiało, niekoniecznie z myślą o praktycznym zastosowaniu swoich koncepcji. Próbując krótko podsumować rozważania polskich autorów omawianego okresu o kwestiach ustrojowych, warto zwrócić uwagę przede wszystkim na to, że wielu z nich krytykowało modne wówczas w Europie koncepcje, w myśl których w tworzeniu prawa istotna była przede wszystkim procedura jego uchwalania, a nie jego treść odniesiona do wartości i zasad niezależnych od woli prawodawcy, a przynajmniej w znacznym stopniu tą wolę ograniczających. Tym samym polscy myśliciele XIX i początku XX wieku kontynuowali tradycje myśli politycznej I RP, w której krytyka arbitralności prawodawcy i negacja absolutystycznych koncepcji władzy były wiodącymi nurtami. Podnoszono co prawda – wskazane już przy okazji uwag o ocenie przyczyn upadku I RP – błędy ustrojowe, które zaważyły na losach Polski w XVII i XVIII wieku, ale ogólna wymowa polskiej myśli ustrojowej nie zmieniła się i można mówić o jej ewolucji, nie zaś zerwaniu z dziedzictwem minionych stuleci. Warto także podkreślić dużą rolę, jaką autorzy prac o ustroju politycznym przywiązywali do kwestii samorządności lokalnej. Nawiązywali tym samym do idei republikańskich I RP, choć z pewnością mieli także na uwadze położenie Polaków w poszczególnych zaborach. Rozwój samorządności jawił się niekiedy jako jedyna realna alternatywna i zapora dla rozrostu biurokracji państwowej, którą tworzyli często urzędnicy pruscy, rosyjscy i austriaccy, niekiedy jawnie wrodzy społecznościom lokalnym, których sprawami się zajmowali.

 

Wokół idei wolności, sprawiedliwości i komunizmu

 

Polscy myśliciele polityczni nad teoretyczne rozważania przedkładali praktyczne zagadnienia. Wymuszała to na nich niewątpliwie także sytuacja, w jakiej znajdowała się Polska przez okres zaborów. Niemniej powstawały dzieła o bardziej ogólnym charakterze, których autorzy rozważali główne idee filozofii politycznej. Wiek XIX i początek wieku XX przyniosły wiele tekstów, broszur i książek poświęconych zagadnieniu wolności politycznej. Analizowano ją pod kątem ustrojowym – jak pogodzić wolność z koniecznością stworzenia silnej, efektywnej władzy – a wiele materiału empirycznego dostarczały tutaj dzieje I RP. Idea wolności była także punktem odniesienia w dyskusjach o demokratyzacji życia politycznego i pożądanej przebudowie społecznej. Choć kojarzeni zwykle z jej promowaniem liberałowie nigdy nie wiedli prymu w polskiej myśli politycznej, to rozważania o wolności - stawianej często w centrum refleksji o polityce – snuli reprezentanci innych nurtów, od konserwatystów, poprzez endeków, na socjalistach kończąc. Definiowali ją na różne sposoby, w zależności od tego, jakie inne wartości stawiali na piedestale. I tak konserwatyści rozważali, jak pogodzić wolność i porządek, socjaliści rozpatrywali ją w odniesieniu do idei równości i sprawiedliwości społecznej, zaś endecy przywoływali w kontekście interesu i siły wspólnoty narodowej. Wolność nie była zatem absolutyzowana, ale wystrzegano się zwykle pokusy, aby zanegować jej znaczenie i poświęcić ją na rzecz np. siły państwa. Ten rys tradycji polskiej myśli politycznej jest charakterystyczny, zwłaszcza gdy zważy się, jak bardzo historia Polski różni się od historii państw rozbiorowych biorąc pod uwagę dominujące koncepcje urządzenia ładu społecznego i relacji władza-obywatel. Despotyzm, centralizm i absorpcja jednostki przez państwo – tak częste w dziejach Niemiec, Rosji i Austrii – w Polsce były co najwyżej rzadko stawianymi postulatami. Upadek niepodległego państwa i konieczność odpowiedzenia sobie na pytanie, jakie były tego przyczyny i jak uniknąć podobnej sytuacji, gdy w końcu Polska zostanie odbudowana jako niezależny byt polityczny, nie spowodował zmiany optyki patrzenia na te zagadnienia w porównaniu do czasów I RP, gdy krytyka rządów despotycznych była powszechna.

Dorobek polskich myślicieli poświęcony idei sprawiedliwości był już mniej imponujący, chociaż w analizach położenia poszczególnych warstw społeczeństwa znalazł on swe miejsce. Bezsprzecznie prym w rozważaniach na ten temat wiedli socjaliści, ale ich adwersarze z innych nurtów nie oddawali im pola, próbując wykazać, że sprawiedliwość rozumiana na modłę socjalistyczną nie daje się pogodzić choćby z wolnością. Miast w dorobku Marksa zasad sprawiedliwości woleli na ogół szukać w nauczaniu Kościoła. Zdarzały się także syntezy socjalizmu i katolicyzmu, zaproponowane np. przez Leona Rzewuskiego, ale nie odegrały one istotnej roli.

Od połowy XIX wieku, wraz z coraz głośniejszą agitacją komunistyczną, wykształcił się w polskiej myśli politycznej bardzo silny nurt antykomunistyczny. Przekraczał on granice ideowe głównych ówczesnych obozów. Niebezpieczeństwa związane z potencjalnym wcieleniem w życie postulatów komunistycznych równie mocno piętnowali konserwatyści (np. Paweł Popiel, Zygmunt Krasiński, Wojciech Dzieduszycki), endecy (Roman Dmowski, Zygmunt Balicki), liberałowie (Adam Krzyżanowski), jak socjaliści (Bolesław Limanowski). Komunizm postrzegano zgodnie za największe zagrożenie cywilizacyjne. Zarazem spotkał się on z ostrym odporem także z powodu swego internacjonalistycznego charakteru i odrzucenia idei niepodległości Polski. Na tle myśli europejskiej owego czasu, polski antykomunizm wyróżniał się dużą przenikliwością. Już w połowie XIX wieku polscy myśliciele przestrzegali przed zjawiskami, które okazały się rzeczywistością rządów komunistycznych po 1917 r. Pod tym względem polski antykomunizm nie miał sobie równych w Europie, choć jest on obecnie słabo znany nawet w Polsce.

 

Patriotyzm, nacjonalizm, modernizacja

 

Wiele uwagi polscy myśliciele czasów zaborów poświęcali idei patriotyzmu. W mniejszym stopniu zajmowały ich jego teoretyczne uzasadnienia. Przede wszystkim analizowali patriotyzm jako praktyczny program działania, zastanawiając się, jaka postawa może najlepiej się przysłużyć sprawie narodowej. Na tym tle dochodziło do gorących polemik, np. narodowych demokratów (Romana Dmowskiego, Zygmunta Miłkowskiego) z konserwatystami, czy też liberałów (np. Tadeusza Romanowicza) z endekami. Myśliciele konserwatywni (m.in. Paweł Popiel, Jan Koźmian, Hieronim Kajsiewicz) zwracali uwagę na niebezpieczeństwa łączenia idei patriotycznych z dążeniami rewolucyjnymi. Narodowi demokraci (wśród nich np. Zygmunt Balicki i Jan Ludwik Popławski) wskazywali na nierozerwalny związek patriotyzmu z nacjonalizmem (bynajmniej nie oznaczającym szowinizmu i wrogości do obcych). Socjaliści i liberałowie krytykowali ten związek, krytycznie odnosząc się do prądów nacjonalistycznych. Ich rozwój w drugiej połowie XIX wieku był jednym z kluczowych zjawisk politycznych i społecznych, dla jednych myślicieli oznaczający podążanie przez naród polski drogą nowoczesnych przemian typowych dla ówczesnej Europy, dla innych niebezpieczny proces wyradzania się patriotyzmu w szowinizm. Dylematy związane z tym problemem wpisywały się w nurt rozważań o pożądanej drodze do nowoczesności, którą określa się na ogół mianem modernizacji. Prym w nich wiedli endecy i socjaliści, którzy wszakże przepisywali Polakom różne recepty na nowoczesność. Endecka opierała się na wzroście świadomości narodowej i umasowieniu polityki. Socjaliści byli zgodni z narodowymi demokratami w tym drugim postulacie, pierwszy traktując z dużą rezerwą, bądź jedynie jako środek do celu, jakim była przede wszystkim budowa społeczeństwa socjalistycznego. Co jednak nie przeszkodziło wielu z nich stanąć potem w pierwszym szeregu walki o niepodległą Polskę. Sceptyczni wobec obu nurtów pozostawali konserwatyści, choć i oni widzieli konieczność zmian politycznych i społecznych, za sprawą których polska polityka stałaby się – w ich rozumieniu – nowoczesna. Nie przypadkiem wielu badaczy uważa, że jedną z najdalej idących koncepcji modernizacyjnych przedstawił Michał Bobrzyński.

Stereotypowe kryteria postępowości i konserwatyzmu nie zawsze oddają główne ówczesne linie podziału. Socjaliści potrafili być zachowawczy w sprawach obyczajowych, endeccy nacjonaliści wiedli prym w krytyce wad narodowych, a konserwatyści bynajmniej nie chcieli w wielu przypadkach zachowania politycznego i społecznego status quo. Prowadzone między nimi polemiki przyczyniały się dzięki temu do podnoszenia poziomu polskiego życia intelektualnego, które nie ustępowało debatom prowadzonym w we Francji, Włoszech czy Niemczech.

 

***

 

Powyższe uwagi wskazują jedynie wybrane wątki rozwijane w artykułach, broszurach i książkach polskich myślicieli politycznych czasów zaborów. Każdy z nich obejmował bardzo szerokie spektrum stanowisk, z których tu zostały wspomniane jedynie nieliczne. Trzeba także pamiętać o ewolucji myśli poszczególnych obozów ideowych i poszczególnych autorów. Ta złożoność i niejednoznaczność powinna być jednak zachętą, aby zapoznawać się z dziedzictwem polskiej myśli politycznej powstałej w okresie jej bodaj największego rozkwitu.

Najnowsze artykuły